Więcej

    Kaziuki-Wilniuki na Warmii i Mazurach – wileńska dusza w polskich sercach

    W dniach 7-9 marca 2025 r. na Warmii i Mazurach odbyły się 41. Kaziuki-Wilniuki, święto pielęgnujące tradycje wileńskie na polskiej ziemi. Tegoroczna edycja była wyjątkowa nie tylko ze względu na bogaty program artystyczny, lecz także dzięki serdecznemu przyjęciu, jakie zgotowali organizatorzy i mieszkańcy tego regionu.

    Czytaj również...

    Trzydniowy maraton Kaziuków-Wilniuków minął szybko i nie zostawił nikogo obojętnym. Na jednym ze spotkań, a było to w Szczytnie, wieloletnia organizatorka Janina Surgał podkreśliła rangę tego wydarzenia i miejsca. – Na świecie jest wiele miast, które mają zaszczytny status miejsc niepozwalających zaniknąć pięknym tradycjom. Dla nas, mieszkańców Warmii i Mazur, takim miastem jest Lidzbark Warmiński. To tutaj powstały Kaziuki-Wilniuki ponad 40 lat temu i trwają do dziś. Jestem przekonana, że Lidzbark Warmiński należy nazwać stolicą Kaziuków-Wilniuków na Warmii i Mazurach – powiedziała Janina Surgał.

    Koncerty odbyły się w pięciu miastach: Szczytnie, Olsztynie, Kętrzynie, Lidzbarku Warmińskim i Biskupcu. W każdym z tych miast sale wypełnione były po brzegi, a publiczność z entuzjazmem przyjmowała artystów. Na scenie zaprezentowały się zespoły z Litwy: Folk Vibes z Wilna, Polski Zespół Ludowy „Tumielanka” z Wisagini oraz Zespół Tańca Ludowego „Perła” z Niemenczyna. Ważnym tradycyjnym punktem programu były występy gawędziarzy: Wincuka Bałbatunszczyka z Pustaszyszek (Dominik Kuziniewicz) oraz Ciotki Franukowej (Anna Adamowicz). Ich humorystyczne opowieści i anegdoty wprowadzały publiczność w świat dawnej Wileńszczyzny, budząc zarówno śmiech, jak i nostalgię.

    Nieodłącznym elementem Kaziuków-Wilniuków jest Jarmark Kaziukowy, podczas którego można było nabyć rękodzieło artystyczne, obrazy, tradycyjne smakołyki wileńskie oraz palmy wielkanocne. Kiermasz cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a stoiska przyciągały odwiedzających, chcących poczuć klimat Wileńszczyzny.

    Od 36 lat na każdym Kaziuku

    Nieodłącznym elementem Kaziuków są ich stali, wierni widzowie. Jednym z nich jest pan Zbigniew Marcinkiewicz, który co roku przez 36 lat, odkąd zaczęły przyjeżdżać ekipy z Wilna, nie opuścił ani jednego spotkania kaziukowego. Jego rodzina przybyła do Lidzbarka Warmińskiego pierwszym transportem repatriantów z Wileńszczyzny jesienią 1945 r.

    – Przyjeżdżały tu całe miasta, praktycznie całe Święciany znalazły tu swoją przystań. Moja kuzynka Krysia Żabielowicz tańczyła w zespole „Wilia”, a bratanek Tomek Marcinkiewicz występował zarówno w „Wilii”, jak i w „Zgodzie”. Często ich gościliśmy u siebie” – wspomina pan Marcinkiewicz.

    Jego żona, Elżbieta Marcinkiewicz, mimo że nie ma wileńskich korzeni, z zaangażowaniem wspiera męża w kultywowaniu tej tradycji. – My zawsze jesteśmy razem. Pamiętam, jak pojechaliśmy po raz pierwszy do Wilna w 1985 r. W starym wileńskim domu rodzinnym znaleźliśmy polskie rzeczy – proszek do prania czy szampony – wspomina z sentymentem.

    Związki pana Zbigniewa Marcinkiewicza z Wilnem są niezwykle mocne. Sam mówi, że „serce mu gra”, kiedy tylko może uczestniczyć w Kaziukach-Wilniukach i spotkać się z innymi Wilniukami. Jego historia jest tylko jednym z wielu przykładów na to, jak silne są więzi między mieszkańcami Warmii i Mazur a Wileńszczyzną.

    „Perła” podczas galowego koncertu w Lidzbarku Warmińskim
    | Fot. Lidzbarski Dom Kultury

    Serdeczni przyjaciele

    Zawsze była i jest z nami na tym święcie Jolanta Adamczyk, wcześniej kooordynatorka ze strony polskiej Kaziuków, dziś prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Lidzbarskiej. Jak też Jacek Protas, dziś europoseł, a wcześniej starosta, potem marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, wielki przyjaciel Kaziuków-Wilniuków – przez wszystkie te lata nigdy nie opuścił tego święta. Pierwszy raz w tym roku nie udało mu się przybyć, ale imienne serce kaziukowe zostało mu przekazane. Jak również piękne serce imienne zostało przekazane marszałkini Senatu RP Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, która od dwóch lat sprawuje patronat nad Kaziukami-Wilniukami. W tym roku reprezentował ją senator Jerzy Wcisła. Serca te od serc całej ekipy wileńskiej wręczała wieloletnia koordynaroka Kaziuków ze strony litewskiej Krystyna Adamowicz.

    Katarzyna Radulewicz, dyrektorka Lidzbarskiego Domu Kultury, podkreśla, że Kaziuki-Wilniuki powstały z potrzeby serca. – Repatrianci z Wileńszczyzny, bo tak się o nich mówi, potrzebowali się spotkać, wspominać najpiękniejsze, wiosenne święto, czyli Kaziuka. Śpiewali, gotowali wspólnie wileńskie potrawy i tak to się zaczęło – mówi Katarzyna Radulewicz.

    Podkreśla, że przez te wszystkie lata potrzeba spotkań i pielęgnowania tradycji nie osłabła. – To właśnie chęć odnalezienia wspólnoty sprawia, że Kaziuki w Lidzbarku Warmińskim mają wyjątkowy charakter. Spotykają się tu wilnianie, którzy po wojnie przyjechali do Polski, z tymi, którzy pozostali w Wilnie. To święto spotkań – rodzinnych, przyjacielskich, znajomych. I wydaje mi się, że to jest w nim najważniejsze – dodaje.

    Piernikowe serca imienne wręczała koordynator Kaziuków-Wilniuków ze strony litewskiej – Krystyna Adamowicz
    | Fot. Lidzbarski Dom Kultury

    Między pokoleniami

    Lidzbark Warmiński od lat pełni funkcję koordynatora Kaziuków-Wilniuków na Warmii i Mazurach. – Organizujemy pięć koncertów w różnych miastach regionu. To maksimum, jakie można zrobić w weekend, bo dla artystów jest to ogromny wysiłek – dwa koncerty dziennie i przemieszczanie się między miastami – wyjaśnia dyrektorka. Mimo tego trudu każde wydarzenie gromadzi pełne sale. – Miłość do Wileńszczyzny, do jej folkloru, piosenek, gawęd, jest wciąż żywa – podkreśla.

    Czy tradycja Kaziuków jest przekazywana kolejnym pokoleniom? Katarzyna Radulewicz uważa, że tak. – Skoro co roku wypełniamy sale, to znaczy, że publiczność się odmładza. Artyści też się odmładzają. Przyjeżdżają zespoły takie jak „Perła”, w których tańczy młodzież. Nawiązują kontakty z naszym zespołem „Perła Warmii” z Lidzbarka, spotykają się na warsztatach. To jeszcze bardziej odmładza tradycję – ocenia dyrektorka LDK.

    W tym roku w programie pojawił się także zespół Folk Vibes, który łączy tradycyjne pieśni z nowoczesnym brzmieniem, trafiając w gusta młodszej publiczności.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Wierny widz Zbigniew Marcinkiewicz z Franukową
    | Fot. Agnieszka Skinder

    Rodzinne korzenie i osobiste wzruszenia

    Dla Katarzyny Radulewicz Kaziuki-Wilniuki to także osobista podróż do korzeni. – Moi dziadkowie pochodzili z Brynkiszek, niedaleko Suderwy. Mój pradziadek jest pochowany na cmentarzu w Suderwie. Dom rodzinny dziadka już nie istnieje, został tylko kamienny próg, ale teren należy do rodziny, do wujka, który mieszkał w Wilnie. Natomiast dom mojej babci przetrwał, choć mieszkają tam już inni ludzie. Kiedy odwiedzamy to miejsce, pozwalają nam wejść na podwórko – opowiada.

    Rodzinnym symbolem pamięci jest także krzyż, który w Brynkiszkach postawił jej pradziadek. – Był cieślą, zrobił go własnymi rękami. Drewniany krzyż wciąż stoi, choć dziś jest już obudowany, ale podobno w środku jest ten stary krzyż – dodaje.

    Obecność Kaziuków-Wilniuków w Lidzbarku Warmińskim ma też głębsze znaczenie historyczne. Katarzyna Radulewicz przypomina, że po wojnie to właśnie repatrianci z Wileńszczyzny stanowili dużą część mieszkańców Warmii i Mazur. – To oni tworzyli te miasta. Przywieźli swoje tradycje, potrawy, muzykę. Wyrośliśmy na kiszce, babce ziemniaczanej. Współczesna kultura Warmii i Mazur to w dużej mierze kultura wileńska – konkluduje.

    „Tumielanka” z Wisagini podczas występu
    | Fot. Lidzbarski Dom Kultury

    Tradycja, kultura, tożsamość

    O znaczeniu tego wydarzenia opowiedział „Kurierowi Wileńskiemu” burmistrz Lidzbarka Warmińskiego, Jacek Wiśniowski, który osobiście czuje więź z kulturą wileńską.

    – Cała rodzina mojej żony pochodzi spod Wilna, więc kultura wileńska była w naszej rodzinie obecna od zawsze. Również jako burmistrz Lidzbarka Warmińskiego widzę, jak wielu mieszkańców ma swoje korzenie na Wileńszczyźnie, a miłość do Wilna i kultury wileńskiej jest widoczna na każdym kroku. Kiedy patrzymy na publiczność, na pełne sale, na to, jak serdecznie witani są artyści z Litwy, to wiemy, że te więzi wciąż są żywe. Nie miejsce jest najważniejsze, ale to, co mamy w sercach – a w sercach wielu mieszkańców Lidzbarka jest Wilno – mówi burmistrz Wiśniowski.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Obecni na koncercie galowym w Lidzbarku Warmińskim przedstawiciele władz tego miasta są też tego dowodem. Ich wypowiedzi zamieszczamy obok.

    Artyści, mimo intensywnego harmonogramu – pięć koncertów w ciągu trzech dni – nie kryli radości z możliwości występów przed tak wdzięczną publicznością. German Komarowski, choreograf i kierownik artystyczny zespołu „Perła” z Niemenczyna, podsumował: – Artyści owszem, zmęczeni, ale nikt nie narzeka. Energia publiczności dodawała nam sił i motywacji do każdego kolejnego występu.

    Lidzbark Warmiński od ponad czterech dziesięcioleci jest sercem kaziukowego święta na Warmii i Mazurach. To miasto, gdzie historia Wileńszczyzny przeplata się z codziennym życiem jej potomków. To dowód na to, że kultura i tożsamość są czymś, co żyje, rozwija się i jest przekazywane dalej.

    I choć maraton kaziukowy minął, w sercach uczestników pozostaje nadzieja, że za rok spotkają się znów – w tej samej atmosferze wspomnień, muzyki i radości.

    Czytaj więcej: Z wileńskim sercem do Polski. Jubileuszowe Kaziuki – Wilniuki na Warmii i Mazurach

    Katarzyna Radulewicz podkreśla, że Kaziuki-Wilniuki powstały z potrzeby serca
    | Fot. Lidzbarski Dom Kultury

    Marek Chyl, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego:

    „Dla mnie te spotkania są fantastyczne. Brałem w nich udział wiele razy i podziwiam ich historię. To wydarzenie łączy mieszkańców Warmii i Mazur, szczególnie tych, których przodkowie pochodzą z Wileńszczyzny. Dzięki takim spotkaniom możemy kultywować tradycję, kulturę i przypominać sobie tamte radosne czasy, gdy wszyscy mieszkaliśmy razem. Myślę, że nadszedł czas, w którym powinniśmy się jednoczyć, mniej konkurować, a bardziej współpracować i przyjaźnić. Zagrożenia na granicach Polski i Litwy są realne, a my musimy budować solidarność i podtrzymywać naszą wspólną tożsamość”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Fabian Andrukajtis, wójt Gminy Lidzbark Warmiński:

    „Mam litewskie nazwisko i jestem z tego dumny. Moje korzenie rodzinne pochodzą z Mejszagoły. Mój dziadek urodził się tam w 1919 r. i żył w Mejszagole do czasów wojny. W 1941 r. musiał wyjechać wraz ze swoimi braćmi do obozu w Niemczech. Po wojnie osiedlili się właśnie tutaj. Ja się tu urodziłem i pielęgnuję te piękną tradycję wileńską. Przez lata nie mieliśmy kontaktu z rodziną na Litwie, ale w 2015 r. udało mi się ją odnaleźć. To było dla mnie wzruszające przeżycie. Nie możemy zapominać o naszych korzeniach, bo w przeciwnym razie zatracimy naszą wspólnotę i patriotyzm. Pielęgnowanie tych tradycji jest dla mnie priorytetem, dlatego zawsze, gdy uczestniczę w uroczystościach, podkreślam swoje wileńskie korzenie”.


    Dorota Michalak, Przewodnicząca Rady Miejskiej Lidzbarka Warmińskiego:

    „Moja rodzina pochodzi z Mejszagoły, ale mam też licznych krewnych w Rukojniach. Moja babcia przyjechała do Polski, ale jej dwie siostry zostały w Rukojniach, dzięki czemu utrzymujemy kontakt, odwiedzamy się. Od lat uczestniczę w kaziukowych spotkaniach. Zawsze towarzyszyła mi mama, która jednak w tym roku, ze względów zdrowotnych, nie mogła wziąć udziału. Ale czuła się szczęśliwa, słysząc o tym wydarzeniu”.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 12 (33) 22-28/03/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    40 lat życia w rytmie muzyki. Jubileusz pełen emocji

    Agnieszka Skinder: Pani Bożeno, 40 lat to dużo czy mało? Bożena Krasiłowa: 40 lat to i niedużo, i niemało, przecież w każdym wieku jest pewien urok. Ważne, jak człowiek się...

    Babulki z Wileńszczyzny: Tradycja z humorem w nowoczesnej odsłonie

    Agnieszka Skinder: Na początek powiedzcie, proszę, jak wszystko się zaczęło? Skąd się wziął pomysł na Babulki z Wileńszczyzny, Danusię i Małgosię? Robert: Grałem i śpiewałem w kościele, a razem ze...

    Dawid Jurewicz — młody ambasador polskości na Litwie

    Gala Osobowości Polonijnej Roku im. Edyty Felsztyńskiej, na której został nagrodzony Dawid, to prestiżowe wydarzenie organizowane dla Polonii i Polaków mieszkających poza granicami kraju. Nagroda przyznawana jest osobom, które...