Więcej

    George Simion zdecydowanym faworytem. Rumuni wybierają prezydenta

    18 maja w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii zmierzą się George Simion, lider prawicowego Związku Jedności Rumunów (AUR), z Nicușorem Danem, burmistrzem Bukaresztu. W pierwszej turze Simion zdystansował rywala aż o 20 proc. O znaczeniu tych wyborów „Kurier Wileński” rozmawia z dr. Piotrem Oleksym, ekspertem z Instytutu Europy Środkowej w Lublinie.

    Czytaj również...

    Jarosław Tomczyk: 30 listopada 2024 r. sensacyjnym zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii został Călin Georgescu. Sąd Konstytucyjny anulował cały proces wyborczy, wskazując na zewnętrzną ingerencję, a potem uniemożliwił start Georgescu w tych obecnych, powtórzonych wyborach. Świadczy to o sile państwa rumuńskiego czy też sam fakt, że wykreowany na TikToku przez Rosję Georgescu zaistniał na taką skalę, pokazuje jego słabość?

    Piotr Oleksy: Fakt, że Călin Georgescu zaistniał, to oznaka kryzysu rumuńskiego państwa. Mam na myśli kryzys zaufania społecznego do elit i instytucji, a wręcz rozgoryczenie i wrogość dużej części społeczeństwa wobec własnego państwa. Natomiast to, że wybory anulowano, a Georgescu uniemożliwiono dalszy start – to manifestacja pozornej siły państwa. Pozornej, bo nie uzasadniono tego w żaden wiarygodny sposób i w efekcie dano tak naprawdę rozpęd temu ruchowi politycznemu i pożywkę dla wzrostu rozgoryczenia i niechęci wobec instytucji państwowych. Rezultatem jest 41 proc. dla Georgego Simiona w powtórzonych 4 maja wyborach.

    Czy śledząc rumuńskie sondaże, w ogóle można brać pod uwagę, że to nie Simion zostanie nowym prezydentem? 20 proc. przewagi w pierwszej turze wydaje się niemożliwe do zniwelowania.

    Simion bezwzględnie jest faworytem drugiej tury, jest na pozycji wygranej, ale wyborcze niespodzianki się zdarzają. Sondaże w Rumunii w ostatnim czasie wielokrotnie nas zaskakiwały. W tym kraju mamy do czynienia z problemem wiarygodności sondaży. Przed pierwszą turą wyszło na jaw, że wiele z nich zamawianych było przez konkretne ugrupowania polityczne celem wskazania takiego, a nie innego rezultatu, dlatego do sondaży trzeba podchodzić z dystansem. Nie jest tak, że klamka już zapadła.

    Czy Simion podobnie jak Georgescu jest politykiem przychylnym Rosji?

    Simion nie jest politykiem prorosyjskim. On wywodzi się z rdzenia klasycznego rumuńskiego nacjonalizmu, który w żadnym wypadku nie był prorosyjski. Jest politykiem prorumuńskim, nie jest fanem Putina ani zwolennikiem bliskiej współpracy Rumunii z Rosją, ale są ważne elementy jego postawy politycznej, które powodują, że summa summarum, biorąc pod uwagę dynamikę polityczną, jego działania mogą sprzyjać działalności Rosji.

    Jakie to elementy?

    Przede wszystkim chęć ograniczania współzależności w ramach Unii Europejskiej, politycznych, ekonomicznych i kulturowych. To polityk przeciwny głównemu nurtowi unijnemu. Druga rzecz to wyraźny dystans, niechęć, a czasami wrogość wobec Ukrainy, która wynika z dwóch przyczyn. Rumuński nacjonalizm nastawiony był zawsze niechętnie do całej Słowiańszczyzny wschodniej, nie bardzo robiąc rozróżnienie między Ukrainę a Rosję. Rozróżnienie, że to dwa inne kraje, to u Rumunów w zasadzie efekt ostatniego dziesięciolecia po inwazji Krymu. Ponadto Simion ma i głośno wyraża pretensje wobec Kijowa o złe traktowanie mniejszości rumuńskiej zamieszkującej Ukrainę. Ten problem w mojej ocenie jest wyolbrzymiony, ale działa na wyborców. Niechęć do Ukrainy wynika też z tego, że Simion odnosi się często do idei tzw. wielkiej Rumunii z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Ważnym elementem jej symboliki jest mapa wielkiej Rumunii z północną częścią Bukowiny, która dzisiaj jest częścią Ukrainy. W początkach politycznej działalności zdarzały mu się wypowiedzi odbierane przez Ukraińców jako podważające integralność terytorialną ich państwa, i z tego powodu Simion ma zakaz wjazdu na Ukrainę. Kolejnym elementem działalności Simiona, który będzie sprzyjał Rosji, będzie więc spowalnianie czy wręcz blokowanie kolejnych unijnych transz pomocowych dla Ukrainy. Będzie się zapewne starał na nich coś ugrać, wzorując się na Viktorze Orbánie, premierze Węgier.

    A co wybór Simiona będzie oznaczał dla Mołdawii?

    Mołdawia znajdzie się w bardzo trudnym położeniu, ponieważ Simion… ma również zakaz wjazdu na teren tej republiki, jest tam persona non grata. Wynika to z jego wcześniejszej działalności związanej z promowaniem idei połączenia Mołdawii i Rumunii. Sama idea jest oczywiście w Mołdawii dość popularna, ale chodzi o sposób, w jaki to robił, podważając zupełnie i obrażając mołdawską państwowość. Otrzymał ten zakaz, gdy Mołdawią rządził oligarcha Vlad Plahotniuc, ale nowe, proeuropejskie władze na czele z Maią Sandu, rządzące od 2021 r., ani też wymiar sprawiedliwości, który zakaz nałożył, w żaden sposób tego nie zmieniły. Dla Mołdawii Rumunia jest najważniejszym partnerem na arenie międzynarodowej, adwokatem sprawy mołdawskiej postrzeganym jako większa i starsza siostra. Kraje są ze sobą blisko powiązane kulturowo i językowo. Rumunia jest naturalnym zapleczem Mołdawii, jeśli chodzi o rynek pracy czy studiów. Pytanie, co teraz mołdawskie władze zrobią, czy cofną zakaz wjazdu dla Simiona, może obejmą go jakąś amnestią, czy też stosunki będą napięte. Maia Sandu oficjalnie poparła rywala Simiona, Nicușora Dana, mówiąc, że to najlepszy wybór dla Mołdawii i Europy. Stosunki staną się bardzo skomplikowane, co negatywnie odbije się przede wszystkim na pozycji Mołdawii, która jest partnerem słabszym.

    Ale jeżeli Simion zechce przyłączać Mołdawię do Rumunii, to skieruje przeciw sobie wzrok Rosji.

    Przyłączenie to raczej political fiction, nie byłby w stanie poczynić takich kroków. Stać go na to na poziomie retoryki, z tego jest znany. To wywoła kontrreakcję w mołdawskim społeczeństwie i będzie bardzo na rękę siłom prorosyjskim w Mołdawii. Wrócimy do sytuacji z lat 90. ub.w. Siły prorosyjskie będą wokół siebie konsolidować społeczeństwo, mówiąc: my bronimy mołdawskiej państwowości przed rumuńskim nacjonalizmem.

    Jakie faktycznie możliwości ma prezydent Rumunii, jakie są jego kompetencje?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W przypadku Rumunii znacznie większe w sferze polityki zagranicznej i polityki obronnej niż w wypadku prezydentów Polski czy Litwy. Politykę zagraniczną wprost kreuje prezydent i ma to wymiar bardzo praktyczny. W Europie przyjęło się, że prezydenci jeżdżą na szczyty NATO, a na te unijne raczej premierzy. W przypadku Rumunii to prezydent jedzie na szczyt Rady Europejskiej i to jego decyzją jest, jak tam będzie głosował. Rząd nie jest w stanie go związać jakimiś zobowiązaniami. Na arenie międzynarodowej to prezydent określa postawę Rumunii wobec wielu kwestii, zawierania umów, sojuszy, podejmowania kluczowych decyzji. Na politykę obronną i bezpieczeństwo prezydent też ma duże wpływy ze względu na to, że stoi na czele Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Krajowego. To organ decydujący np. o awansach w wojsku czy o realizowaniu wydatków na zbrojenie. Poprzez tę radę prezydent odwołuje i powołuje też szefów służb wywiadowczych, które mają w Rumunii duże wpływy. Ma więc nad nimi znaczną kontrolę. Podsumowując, jeśli w Rumunii prezydent i rząd mają odmienną wizję polityczną, to kohabitacja [sytuacja, gdy rząd i prezydent pochodzą z przeciwnych obozów politycznych – przyp. red.] jest bardzo trudna i rząd jest w niefortunnym położeniu, bo faktycznie rządzi krajem wewnątrz, ale na zewnątrz decyduje prezydent. Taki układ przez dłuższy okres zdarzył się dotąd raz, gdy prezydentem był Traian Băsescu, a rządziła postkomunistyczna socjaldemokracja. Jednak różnice między nimi w polityce zagranicznej to były niuanse, a nie kwestie zasadnicze jak teraz. Obecnie trudno sobie kohabitację wyobrazić, trudno też powiedzieć, czy faktycznie ta kohabitacja dłużej potrwa, bo koalicja rządząca rozpada się na naszych oczach. Jej przyszłość też określi druga tura wyborów prezydenckich. Możemy się spodziewać, że w niedługim czasie odbędą się w Rumunii przyspieszone wybory parlamentarne.

    Gdyby prezydentem został Nicușor Dan, współpraca z rządem byłaby prostsza?

    Też byłaby trudna, ponieważ Dan chciałby się skupiać na reformowaniu państwa, zmianie elity, odmłodzeniu jej, walce z korupcją, systemem, a do tego ma niezbyt duże możliwości. Natomiast w wymiarze polityki zagranicznej byłby kontynuatorem jednoznacznie prozachodniej, proeuropejskiej polityki Rumunii. Gdyby Dan wygrał wybory, nie byłoby sporu między prezydentem a koalicją co do polityki zagranicznej, tylko wewnętrznej. Simion natomiast będzie chciał poddać rewizji relacje międzynarodowe.

    Czym będzie się w tej swojej polityce zagranicznej kierował?

    Myślę, że przynajmniej w pierwszym okresie George Simion będzie się starał podporządkować polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych, a jego realna postawa wobec Rosji i Ukrainy w wymiarze strategicznym będzie uzależniona od polityki USA. Będzie chciał coś ugrać, prezentując swoją asertywną postawę, głosząc, że „nikt nam teraz nie będzie mówił, co mamy względem kogo robić, bo teraz my, Rumuni, sami się rządzimy”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jakie są faktyczne związki Simiona i Georgescu?

    Nie wiemy o tym aż tak wiele, każda odpowiedź jest tu obarczona ryzykiem. Nie jest tak, że od początku byli powiązani. Do wyborów prezydenckich w listopadzie 2024 r. to Simion był bezwzględnie liderem radykalnej prawicy w Rumunii, a Georgescu wziął się niejako znikąd, z TikToka. Skala poparcia dla niego była też zaskoczeniem dla Simiona. Ten w efekcie się wycofał, oddając na chwilę palmę pierwszeństwa Georgescu i twierdząc, że będzie go popierał w wyborach o pałac prezydencki. Zdawał sobie sprawę, że takie są społeczne emocje, Georgescu zawładnął wyobraźnią polityczną jego elektoratu. Obecnie formalnie są w dobrych relacjach, wzajemnie się popierają, Georgescu popierał Simiona przed pierwszą turą wyborów, Simion zapowiada, że jeśli zostanie prezydentem, chciałby dążyć do tego, żeby Georgescu był premierem, ale na razie to przede wszystkim retoryka, a czy przełoży się na realia – należy poczekać.

    Czytaj więcej: Koniec epopei z Georgescu. Koniec kryzysu w Rumunii?


    Piotr Oleksy: „W pierwszym okresie urzędowania George Simion będzie się starał podporządkować polityce zagranicznej USA”
    | Fot. Facebook

    Piotr Oleksy (ur. 1986), historyk i publicysta, pracownik Wydziału Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Instytutu Europy Środkowej w Lublinie. Pomysłodawca i koordynator licznych działań związanych z dyplomacją publiczną i dziedzictwem kulturowym, jak np. Forum Współpracy Polska–Rumunia–Mołdawia. Ekspert ds. Naddniestrza, autor książek o tym parapaństwie: „Wspólnota z przypadku. Studium tożsamości mieszkańców Naddniestrza” oraz „Naddniestrze. Terror tożsamości”, za którą otrzymał nominację do Nagrody „Ambasador Nowej Europy”.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 20 (55) 17-23/05/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Mijanie się z Franciszkiem

    W sierpniu 2013 r. byłem w Rzymie. Poleciałem na towarzyski mecz Włochy–Argentyna. Obie reprezentacje umówiły się, że zagrają dla argentyńskiego kardynała, Jorgego Bergoglia, miłośnika futbolu, który kilka miesięcy wcześniej...

    Niedziela Miłosierdzia: „Jezu, ufam Tobie!”. Nie w piękności wielkość, ale w łasce

    „Ile razy chcesz Mi sprawić radość, to mów światu o Moim wielkim i niezgłębionym miłosierdziu. Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto” – mówił Jezus do Faustyny w Płocku, ale...

    Pierwszy z królów! 1000. rocznica koronacji Bolesława Chrobrego

    Jarosław Tomczyk: Przyjęliśmy, że Bolesław Chrobry został koronowany 18 kwietnia 1025 r., i właśnie obchodzimy tysiąclecie tego wydarzenia. Ale czy na pewno miało ono miejsce tego dnia i w...