W latach 1939-1946, na wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej, w województwach: wołyńskim, tarnopolskim, stanisławowskim, lwowskim i poleskim, ukraińscy nacjonaliści z OUN i UPA dokonali ludobójstwa na ludności polskiej. Mienie zostało zniszczone, a setki tysięcy Polaków zostało zmuszonych do ucieczki.
„Krwawa niedziela”, atak na 99 miejscowości
Kulminacją zbrodni był 11 lipca 1943 r., tzw. „krwawa niedziela”, kiedy oddziały UPA przeprowadziły skoordynowany atak na 99 polskich miejscowości. Mordowano w czasie mszy, w kościołach i na ich dziedzińcach. Następnego dnia zaatakowano kolejnych 50 wsi. Szacuje się, że tylko w lipcu 1943 r. zginęło co najmniej 10 tys. Polaków. W sumie, na skutek zbrodni OUN-UPA, śmierć poniosło od 80 do 120 tys. osób. Ofiarami padali także Żydzi, Ormianie, Czesi oraz sprawiedliwi Ukraińcy — osoby, które ostrzegały Polaków i ratowały ich życie.
„Było to ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem — Genocidium atrox. Sposoby zadawania cierpień były wstrząsające a dokładna liczba ofiar dokonanego wówczas ludobójstwa nie jest znana. Wiele osób nie doczekało się godnego pochówku i upamiętnienia. Wśród zamordowanych, obok Polaków, byli także przedstawiciele innych mniejszości narodowych a także Ukraińcy, którzy stanęli po stronie ofiar” — czytamy w ustawie polskiego Sejmu ustanawiającej dzień pamięci na 11 lipca.
Szczątki w dołach śmierci
Szczątki ok. 90 proc. zamordowanych Polaków nadal spoczywają w dołach śmierci, na których nie ma krzyży, nagrobków ani tablic. Wielu potomków ofiar nie wie, gdzie pochowano ich przodków. Jednym z kluczowych postulatów strony polskiej pozostaje przeprowadzenie ekshumacji, identyfikacja ofiar i zapewnienie im godnego pochówku.
Współczesny dialog i stanowisko państwa polskiego
Polska zwraca się do Ukrainy o pozwolenie na ekshumację miejsc pochówków. Ukraina wydała pozwolenie na ekshumację szczątków w niektórych miejscowościach.
Polska z kolei wydała pozwolenia na ekshumację Ukraińców w Polsce. Jak poinformował wiceminister kultury Ukrainy Andrij Nadżos, 11 czerwca strona polska wyraziła zgodę na przeprowadzenie przez Ukrainę prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych we wsi Jureczkowa w Polsce. Sprawę komentował szef ambasady RP w Kijowie, Piotr Łukasiewicz.
„Udało nam się również pominąć atmosferę polityczną wokół tej sprawy. Nie było ostrych wypowiedzi, ostrych opinii, ostrych wniosków. Zamiast tego kontynuowany jest oficjalny proces biurokratyczny, który w rzeczywistości jest podstawą do rozwiązania wszystkich tych kwestii” — tak komentował to na początku lipca szef ambasady RP w Kijowie, Piotr Łukasiewicz.
Odnosił się też do wpływu polityki historycznej na obustronne relacje.
„Nadal jestem optymistą, że nie da się nas podzielić, że rozumiemy, jak ważne jest dla nas, Ukraińców, Polaków i innych narodów Europy Środkowej, aby trzymać się razem, bronić się militarnie i w przestrzeni informacyjnej. Nie widzę żadnej szansy na to, że możemy być podzieleni do tego stopnia, że wpłynie to na nasze strategie, na naszą podstawową politykę” — oświadczył Łukasiewicz.
Stanowisko prezydenta RP Andrzeja Dudy
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda odniósł się do tematu ludobójstwa wołyńskiego 7 lipca, gdy rozmawiał podczas wizyty w Pradze z czeskim premierem Petrem Fialą. Wizyta dotyczyła m.in. współpracy w formacie Trójmorza.
„W interesie państwa jest wyegzekwowanie upamiętnienia ofiar, by każdy miał możliwość pochowania swoich przodków, ale najważniejsza jest przyszłość naszych dzieci” — zastrzegł Andrzej Duda.
Stanowisko prezydenta elekta Karola Nawrockiego
Z kolei jego przyszły następca, prezydent elekt Karol Nawrocki, podkreślał, że Polska będzie wspierać Ukrainę, ale Kijów musi pewne kwestie wyjaśnić.
„Polska będzie nadal wspierać strategicznie i militarnie Ukrainę, ale sam jestem przeciwnikiem pospiesznego włączania tego kraju do Unii Europejskiej. Kijów musi najpierw zadbać o relacje z państwami sąsiedzkimi, szczególnie ekonomiczne i historyczne, jak kwestia ludobójstwa wołyńskiego” — zaznaczył.
Podkreślił jednak, że najważniejszym wrogiem pozostaje Rosja i jej agresywna polityka.
Jak doszło do rzezi wołyńskiej
Zbrodnia wołyńska, która w latach 1943-1945 pochłonęła życie dziesiątek tysięcy Polaków, miała swoje głębokie przyczyny polityczne, narodowościowe oraz ideologiczne. Wydarzenia te były rezultatem długo narastającego konfliktu polsko-ukraińskiego, osadzonego w realiach wielonarodowej II Rzeczypospolitej i radykalizacji ukraińskiego nacjonalizmu.
II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym, w którym znaczącą część społeczeństwa stanowili Ukraińcy — według szacunków od 14 do 16 proc. ludności. W województwach wschodnich, wołyńskim i stanisławowskim, Ukraińcy byli dominującą grupą.
Kluczowym czynnikiem, który doprowadził do ludobójstwa, była ideologia ukraińskiego nacjonalizmu, rozwijana od lat 20. XX w. przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Radykalne hasła głosiły prymat narodu nad jednostką i konieczność budowy czystego etnicznie państwa ukraińskiego, nawet za cenę przemocy. W tej doktrynie Polacy byli postrzegani jako główna przeszkoda w realizacji celu — niepodległej Ukrainy.
Niektórzy do udziału w mordach byli zmuszani, inni dobrowolnie brali udział w czystkach. Szczególne okrucieństwo tych zbrodni, ich skala i udział cywilów świadczą o tym, że miały charakter zaplanowanego ludobójstwa.
W czasie rzezi ujawniały się także postawy odmienne — kilkuset Ukraińców zginęło za to, że pomagali Polakom lub odmówili wykonania rozkazów. Szacuje się, że ponad 1 300 Ukraińców udzieliło Polakom pomocy, ratując życie kilku tysiącom osób.
Czytaj więcej: 80. rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu: Nie zemsta, ale pamięć!