W audycji „Alfa taškas” Audrius Valotka oświadczył, że edukacja w językach mniejszości narodowych nie powinna się odbywać. „Oświata ma odbywać się w języku państwowym, ponieważ nie wiem, czy gdzieś w Europie, oprócz Litwy, odbywa się edukacja nie w języku państwowym. Łotwa z Estonią już uporządkowały tę kwestię” – oświadczył urzędnik. Na pytanie dziennikarza, czy popiera on zamknięcie rosyjskich szkół, odpowiedział: „I polskie też. Tylko w języku państwowym. Po co mamy tworzyć różne solecznickie getta językowe”.
Smutna tendencja
Politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego dr Andrzej Pukszto uważa, że co pewien czas, ktoś „rzuca kamykiem w polskie szkoły”. Rozmówca podkreśla, że zazwyczaj później inny polityk prostuje tego typu wypowiedzi. – Po pierwsze, kwestia szkolnictwa nie leży w kompetencji Audriusa Valotki. Nie jest politykiem, tylko urzędnikiem, i nie odpowiada za politykę oświatową – mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Pukszto.
Zdaniem politologa w litewskim świecie politycznym od lat niestety jest zauważalna tendencja związana z atakami na szkolnictwo mniejszości narodowych. – Tendencja ta dotyczy wszystkich opcji politycznych. Tak było również w poprzedniej kadencji. Wielu obserwatorów życia politycznego było przekonanych, że minister kultury Šarūnas Birutis nie zatwierdzi Valotki na stanowisko szefa Państwowej Inspekcji Językowej. Stało się inaczej. Każda partia na Litwie ma swoich nacjonalistów. To jest smutna tendencja. Optymizmu trzeba szukać w tym, że jednak w każdej partii są ludzie, którzy bronią mniejszości narodowych – zaznacza Andrzej Pukszto, którego zdaniem, jeśli nie będzie odpowiedniej reakcji na wypowiedź Valotki ze strony litewskich władz, to wówczas sytuacja ta może odbić się na relacjach polsko-litewskich.
Reakcja na wypowiedź
Wypowiedź Valotki skrytykowała wiceminister spraw wewnętrznych Alicija Ščerbaitė, która na swej stronie w Facebooku napisała, że pochodzi z rzekomego getta, czyli Solecznik. „Ale z tego powodu nie czuję się gorsza niż ten znawca gett” – napisała polityk. Dodając: „Urodziłam się w Solecznikach, w kraju, gdzie rozmawia się w wielu językach. Bardzo różnymi. Po litewsku, polsku, rosyjsku, białorusku, czy po tutejszemu. Tym różnimy się od innych regionów Litwy, ale z racji tego jesteśmy unikalnymi obywatelami Republiki Litewskiej. Pracujemy i zarabiamy, płacimy podatki i rozwijamy swój kraj, troszczymy się o niego, wychowujemy dzieci i nikomu nie przeszkadzamy, przeciwnie – pokazujemy, że wielokulturowość jest dużym plusem”.
Audrius Valotka niejednokrotnie zasłynął z negatywnych wypowiedzi pod adresem mniejszości narodowych. W tym również względem litewskich Polaków. W maju 2023 r. Państwowa Inspekcja Językowa nakazała merowi rejonu wileńskiego, Robertowi Duchniewiczowi, usunięcie dwujęzycznych tablic we wsiach Bieliszki i Orzełówka. Samorząd odwołał się do Litewskiej Komisji Sporów Administracyjnych, która orzekła, że nakaz Komisji Inspekcji Językowej jest niezgodny z prawem.

| Fot. Josvydas Elinskas, ELTA
Wileńszczyzna jak Donbas
Valotka skomentował spór z samorządem, na antenie radia LRT, gdzie porównał Wileńszczyznę do Donbasu. „Rosjanie też chcą rosyjskich napisów w Donbasie, nie chcą ukraińskich napisów, to jest strefa okupacyjna, gdzie miała miejsce zakrojona na szeroką skalę polonizacja Litwinów” – mówił urzędnik. Na wypowiedź zareagowała Ambasada RP w Wilnie. Valotka później przeprosił ówczesnego ambasadora Konstantego Radziwiłła. „Chciałem panu Valotce zwrócić uwagę, że nawet jeśli przepisy litewskie w tym zakresie są nie do końca jasne, to praktyka daleko odbiega od pewnego standardu, który powinien obowiązywać między zaprzyjaźnionymi krajami. Moja interwencja w sprawie napisów, które mają być usunięte to pierwsza sprawa. Druga to kwestia wypowiedzi, w których sięgano po słowa i porównania, które naprawdę nie przystoją. W rozmowie ze mną przeprosił za to i zobowiązał się do większej powściągliwości w wypowiedziach. Jest to pewnego rodzaju sukces, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, aby Litwa stosowała praktykę, która obowiązuje w całym cywilizowanym świecie – w tym także w Polsce w odniesieniu do mniejszości litewskiej” – oświadczył dziennikarzom Radziwiłł.
Kiedy w roku bieżącym Valotka ponownie został zatwierdzony na stanowisku dyrektora Inspekcji, to organizacje pozarządowe zwróciły się do ministra Birutisa. „Obowiązujące na Litwie przepisy przewidują, że urzędnik państwowy ma obowiązek służyć wszystkim ludziom jednakowo, niezależnie od narodowości, obywatelstwa, języka, pochodzenia i podobnych cech. Należy ubolewać, że minister kultury wybrał osobę, która swoimi publicznymi wypowiedziami zdyskredytowała Państwową Inspekcję Języka Litewskiego w oczach znacznej części społeczeństwa” – napisano w petycji.
Czytaj więcej: Valotka ponownie szefem VKI