– W przyszłym roku w zasadzie powinniśmy zorganizować jubileusz – mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Regina Czyrycka, przez miejscowych znana jako Čirickaitė. Pochodzi z Poniewieża, gdzie mieszkali także jej przodkowie. – Mój dziadek od strony ojca, Andrzej Czyrycki, był adwokatem w Poniewieżu, zaś matka Irena Kannówna uczęszczała do polskiego gimnazjum działającego tutaj do 1940 r. – mówi Czyrycka. Poniewież przed II wojną światową był miastem wielokulturowym, którego sporą część stanowili Polacy.
Ojciec pani Reginy, Leon Czyrycki, do polskiej szkoły chodzić nie mógł. W związku z aktywnością społeczną dziadka władza, najpierw carska, później litewska, wymagała lojalności. – Najpierw chodził do szkoły rosyjskiej, później litewskiej – przypomina sobie nasza rozmówczyni, z wykształcenia bibliotekarka, która większość swojego życia przepracowała w poniewieskich księgarniach.
Wolontariusze na UTW
W ostatnich latach zaczęła w lokalnym Uniwersytecie Trzeciego Wieku prowadzić zajęcia z języka polskiego, na które w zeszłym roku uczęszczało 15 studentów, w większości Litwinów, także takich, którzy po latach odkrywają swoje korzenie.
– Czasem okazuje się, że przodek czy przodkini chodzili do polskiej szkoły w Poniewieżu, a teraz ci ludzie chcieliby odświeżyć swoją znajomość polskiego lub nauczyć się go od zera – mówi nam Regina Czyrycka. Innym razem są to ludzie, którzy przodków w polskim gimnazjum nie mieli, ale zainteresowali się polską kulturą. W końcu przez Polskę łatwo dostać się na Zachód, nasz kraj jest wciąż „pomostem” do Europy.
– Zajęcia prowadzimy od 2016 r., zainteresowanie od początku było duże. Wcześniej mieliśmy jednak trzy grupy: początkującą, średnio zaawansowaną i bardzo zaawansowaną. W zeszłym roku zaś nastąpiła pewna zmiana, na którą początkowo z trudem przystałam, ale ostatecznie ją zaakceptowałam. Robimy jedną grupę dla wszystkich. Ma to swoje minusy, ale także pewien plus: jest możliwość integracji dla sympatyków polskiego języka w Poniewieżu.
Studenci spotykają się w centrum miasta przy ulicy Topolowej, choć sam Uniwersytet Trzeciego Wieku ma swoją siedzibę przy ulicy Kłajpedzkiej. Uczelnia oferuje kursy języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego i esperanto. Rosyjskiego uczyć się nie można. Regina Czyrycka, podobnie jak pozostali nauczyciele, pracuje w UTW jako wolontariusz, nie otrzymuje za swoją pracę wynagrodzenia. Działalność społeczna to jej domena.
Na co sympatycy polskiej kultury mogą liczyć w tym roku? – Ruszamy ponownie 9 października, w czwartek, spotkamy się i zobaczymy, czy będziemy znów uczyć się w jednej grupie, czy podzielimy się na grupy mniejsze, w zależności od poziomu – deklaruje Regina Czyrycka. Kursy potrwają do końca maja, gdy kończy się rok szkolny w UTW.
Nie jest to jedyny UTW w regionie, podobne instytucje działają w innych miastach Litwy. – W Kiejdanach jest nawet polski UTW, który prowadzi Irena Duchowska. Tam przez lata można było się uczyć języka polskiego – mówi rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Dziś nauka polskiego przeniosła się do Poniewieża.

| Fot. archiwum prywatne
Kontakt z językiem polskim
Regina Czyrycka w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” deklaruje, że nie mówi dobrze po polsku, choć nie bardzo w to wierzę. Rozmawia ze mną prawidłową polszczyzną, bez naleciałości.
– Polskiego nauczyła mnie moja matka, która chodziła do polskiego gimnazjum – mówi Czyrycka. Do gimnazjum w Poniewieżu uczęszczały także ciotki i kuzynki Czyryckiej. Niedawno z inicjatywy nauczycielki języka polskiego na budynku gimnazjum przy ulicy Kranto pojawiła się tablica pamiątkowa w dwóch językach. Pisał zresztą o tym „Kurier Wileński”.
Osób, które deklarują się jako Polacy, w Poniewieżu jest niewiele. – Do mojej grupy chodzi jedna kobieta, która ma polską narodowość wpisaną w paszporcie, o reszcie osób nie wiem – mówi Regina Czyrycka.
Często za to powtarza się następujący scenariusz: ktoś ma polskie korzenie, w dzieciństwie czy młodości rozmawiał z rodzicami po polsku, wyszedł za mąż za Litwina czy ożenił się z Litwinką, pracował w tym gronie, utracił kontakt z językiem. Podobnie było u Czyryckiej.
– Rozmawiałam z matką po polsku, ale ona zmarła, gdy miałam 25 lat. W młodości pracowałam w księgarni, gdzie był dział zagraniczny, w którym sprzedawano także polskie książki. Kupowałam je dla matki, ale sama nie czytałam, było mi trudno. Tak naprawdę czytać w języku polskim nauczyłam się całkiem niedawno. Wcześniej w znajomości polszczyzny pomagały wizyty w Polsce – opowiada.
Regina Czyrycka miała krewnych w Warszawie, Gdańsku, Płocku i Elblągu. Niestety, w pewnym momencie kontakt z nimi się urwał. Zostały kontakty z polskimi UTW.
Polacy pamiętają
Jak żyje się Czyryckiej w Poniewieżu? – Poniewież jest bardzo litewskim miastem, nie ma tu wielu przedstawicieli mniejszości narodowych, choć niedawno przyjechali Ukraińcy – przypomina nasza rozmówczyni. Nie chodzą oni jednak na kurs polskiego, raczej uczęszczają na zajęcia z języka państwowego.
Kontakt z kulturą pani Regina zachowuje, czytając książki, a także prenumerując polską prasę: „Kurier Wileński” oraz „Naszą Gazetę”. Uczestniczy także aktywnie w pracach filii kiejdańskiej Związku Polaków na Litwie „Lauda”.
Dwa lata temu jej grupa otrzymała książki do nauki języka polskiego, przesłane dzięki życzliwości Adriana Hinca z Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. – Bardzo się przydały, kursanci są z nich zadowoleni – mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Regina Czyrycka. – Generalnie cieszę się, że Polacy, tacy jak pan, o nas pamiętają i kibicują naszym kursom. W przyszłym roku chętnie zapraszam do Poniewieża – deklaruje w rozmowie ze mną lokalna „siłaczka”.
Na pewno przyjadę. Może nawet pomogę w organizacji jubileuszu.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 40 (113) 04-10/10/2025