Podwójne obywatelstwo jest sprawą, która od dawna pojawia się w pracach Sejmu RL i również od dawna pozostaje sprawą nierozwiązaną.
Zgodnie z Konstytucją możliwe jest ono tylko w bardzo wyjątkowych przypadkach, a normą jest to, że obywatel Litwy, który otrzyma obywatelstwo innego państwa, traci obywatelstwo Litwy. Prawdopodobnie, gdyby Litwa przestrzegała rzeczywiście rygorystycznie tego rodzaju rozwiązań, liczba obywateli RL stopniałyby zatrważająco, zwłaszcza teraz, gdy w obliczu Brexitu wielu, spośród tysięcy Litwinów mieszkających na Wyspach, ubiega się o brytyjski paszport.
Litwa należy w Unii Europejskiej do państw, które najrzadziej przyznają swoje obywatelstwo i bardzo sceptycznie odnosi się do podwójnego obywatelstwa. Obecnie mają do niego prawo jedynie ci, którzy wyjechali z Litwy przed odzyskaniem niepodległości oraz ich potomkowie. Przewidziano również wyjątki, które zakładają, że podwójne obywatelstwo mogą zachować urodzone za granicą dzieci, jeżeli obywatelstwo innego kraju nabyli poprzez urodzenie, jak również ci, którzy automatycznie nabyli inne obywatelstwo poprzez zawarcie związku małżeńskiego z obywatelem innego kraju.
Tymczasem coraz więcej Litwinów wyjeżdża za granicę. Według Litewskiego Departamentu Statystyki na początku 2018 roku Litwę zamieszkiwało 2 mln 810 tys. obywateli, co w porównaniu do roku ubiegłego stanowi liczbę mniejszą o ok. 38 tys. i to nie niż demograficzny, a emigracja jest główną przyczyną wyludnienia kraju. W ubiegłym roku z kraju wyjechało 57,2 tysięcy osób. Nie wszyscy, ale na pewno spora część z emigrantów nie wróci, a gdy na dobre zadomowią się w nowym miejscu, rozpoczną starania o zagraniczne paszporty, tak samo jak wielu innych, którzy wyjechali już w czasach Niepodległej Litwy.… Co roku kilkaset osób traci litewskie obywatelstwo ze względu na przyjęcie obywatelstwa innego państwa. Wielu spośród tych, którzy mają dwa paszporty, próbuje po prostu przeczekać do korzystnej dla siebie zmiany prawa. Przyjeżdżając na Litwę, nie chwalą się więc posiadaniem zagranicznych dokumentów, by nie narazić się na utratę litewskich.
– Wyjechaliśmy z moim przyszłym mężem jako studenci, prawie 25 lat temu. Wtedy nikt nie myślał o takich sprawach jak obywatelstwo, zresztą – byliśmy stypendystami polskiego rządu. Z jednej strony byliśmy Polakami z Litwy, ale z drugiej – na każdym kroku czuliśmy, że jesteśmy obcokrajowcami. Na początku cały czas trzeba było dbać o wizy, potem pojawiły się i inne ograniczenia. Powoli zaczynało się układać, znalazłam dobrą pracę, wzięliśmy ślub, chcieliśmy kupić dom… To było jeszcze przed wejściem Polski i Litwy do UE. Przeważyły względy praktyczne – rozpoczęliśmy starania o polskie obywatelstwo – opowiada Polka z Wileńszczyzny na stałe mieszkająca w Warszawie, która nie chce podawać swojego imienia i nazwiska. Teoretycznie powinna nie być już obywatelką Litwy.
– Bardzo wiele osób wybierało takie rozwiązanie. Po prostu nie zgłasza się, że otrzymało się obywatelstwo innego kraju. Urzędnicy chyba na to po cichu przyzwalają, ale to nie oznacza, że taka sytuacja jest przyjemna. Dziś może jest nieco spokojniej, ale kilka czy kilkanaście lat temu wokół tej sprawy była bardzo niezdrowa atmosfera. Zupełnie, jakby państwo bało się osób, które wyjechały i uzyskały obywatelstwo innego kraju. Trochę, jakbyśmy byli potencjalnymi zdrajcami. My też się baliśmy. Dyskusja wokół podwójnego obywatelstwa toczy się już od bardzo dawna i pojawiały się naprawdę na ten temat różne pomysły, łącznie z idącymi bardzo daleko. Przed kilkoma laty pojawiła się na przykład według mnie skandaliczna propozycja dająca prawo do podwójnego obywatelstwa tylko etnicznym Litwinom, jako Polacy czuliśmy się więc dodatkowo zagrożeni. Baliśmy się, że stracimy litewskie obywatelstwo, a to pociągnęłoby za sobą bardzo konkretne skutki. Jako obcokrajowiec nie mogłabym przecież nawet dziedziczyć po moich rodzicach ziemi, a trochę tego było. Przepisy na szczęście się zmieniają, Litwa powoli musi się dostosować do europejskich standardów, ale my, przez te prawie 25 lat przeżyliśmy bardzo wiele lęków. Dużo zmieniło się po wejściu do UE. Nie chodzi tylko o otwarte granice, ale o zmianę mentalności. Nagle znaleźliśmy się w klubie państw, w których takie rzeczy są normalne, w których nikt nie boi się podwójnego obywatelstwa czy tego, że ktoś jest dwujęzyczny. Moje dzieci dorastają już takim świecie, bez niepotrzebnych problemów – wyjaśnia Polka.
Rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego” podkreśla, że mimo iż nie zamierza wracać na stałe na Litwę, nie chciałaby utracić litewskiego paszportu.
– Dlaczego chciałabym zachować litewskie obywatelstwo? Teraz wydaje się, że nie ma to zbyt wielkiego znaczenia. Ale to trochę jak ze starym, rodzinnym domem. Może dla kogoś obcego nie jest nic wart, ale dla kogoś, kto się w nim wychował, ma ogromną wartość, zburzenie takiego domu to tragedia. Nie chcę tracić moich związków z Litwą, chociaż jako Polka nieraz czułam się dyskryminowana. Nie chodzi tylko o to, że tu są moi rodzice. Obserwują to, co się dzieje na Litwie, chodzę na wybory. Moje dzieci uczą się litewskiego, robią to co prawda niezbyt chętnie, ale cały czas tłumaczę, że kiedyś im się to w życiu przyda. To jest dla mnie ważne i trochę smutno mi, że nikt tego nie docenia – mówi.
Do tej pory żaden rząd Litwy nie rozwiązał problemu, choć zezwolenie na posiadanie podwójnego obywatelstwa, przynajmniej w przypadku litewskich emigrantów, zyskuje coraz więcej zwolenników. Zmiana przepisów nie jest jednak łatwa, gdyż zgodnie z Konstytucją rozstrzygnąć to może tylko referendum. Okazuje się, że w tej sprawie najwięcej obaw budzić może nie przewidywany wynik, ale sama ważność referendum. Jak zmobilizować co najmniej 50 proc. uprawnionych do głosowania do pójścia do urn? Politycy próbują na różne sposoby. Jeden ze zwolenników uprawomocnienia podwójnego obywatelstwa, przewodniczący parlamentu, Viktoras Pranckietis, poinformował, że referendum w tej sprawie jest planowane razem z wyborami prezydenckimi w celu optymizacji kosztów i przyciągnięcia większej liczby wyborców. Mieszkańcy Litwy mieliby także okazję do wypowiedzenia się przy okazji w jeszcze jednej ważnej sprawie. Razem z wyborami prezydenckimi i referendum w sprawie podwójnego obywatelstwa mogłoby się odbyć referendum w sprawie zmniejszenia liczby posłów na sejm.
Jeśli jednak nawet mieszkańcy Litwy zdecydują w referendum o rozszerzeniu możliwości posiadania podwójnego obywatelstwa, będzie to oznaczać, że litewskie obywatelstwo będzie trudniej stracić, jednak niekoniecznie łatwiej zyskać. W proponowanych do tej pory ustawach mowa jest zwykle o możliwości zachowania obywatelstwa litewskiego przez osoby, które wyjechały za granicę i uzyskały obywatelstwo jednego z krajów NATO lub UE, a nie o możliwości podwójnego obywatelstwa dla tych, którzy przyjechali na Litwę. A takich również przybywa. Na razie jednak państwo nie jest zainteresowane naturalizacją imigrantów, nawet, jeśli mieszkają na Litwie od wielu lat.
– Dwa razy zwracałem się z prośbą o przyznanie mi litewskiego obywatelstwa i dwa razy spotkałem się z odmową. Może dlatego, że często spieram się z litewskim państwem, upominając się choćby o prawo do oryginalnej pisowni nazwiska? – mówi Roman Gorecki-Mickiewicz, potomek wieszcza Adama Mickiewicza, który na Litwę przyjechał wiele lat temu z Francji.
Dlaczego dla obywatela Unii Europejskiej litewskie obywatelstwo jest atrakcyjne, gdy w zasadzie nie ma już żadnych barier prawnych?
– Było to dla mnie ważne, ponieważ czuję się bardzo związany z tym krajem, jego kulturą. Tu mieszka moja rodzina, moja córka ma podwójne obywatelstwo, ale tu także są moje korzenie, stąd pochodzili moi przodkowie. Poza tym zauważam bardzo wiele drobiazgów, które przekonują mnie, że obcokrajowcy są na Litwie dyskryminowani. Nie chodzi o jakieś wielkie rzeczy, ale dla mnie nie do przyjęcia. Na przykład jako obcokrajowiec, zapisując się do klubu sportowego, muszę płacić roczny abonament z góry, a obywatel Litwy może go zamówić na rok i płacić co miesiąc. Czy nie jest to przejaw dyskryminacji? Miałem też różne problemy z SODRĄ, ponieważ ktoś niepoprawnie zapisał moje nazwisko. Takich spraw jest bardzo wiele. To są drobiazgi, ale pokazują, że państwo nie jest przychylnie nastawione do osób, które tu przyjechały. Wydaje mi się, że powinniśmy o tym więcej mówić – opowiada Roman Gorecki-Mickiewicz.
Obywatele Unii Europejskiej są jednak najmniejszą grupą wśród osób, które decydują się na zamieszkanie na Litwie. Najwięcej wśród przyjeżdżających jest osób z krajów byłego Związku Sowieckiego. Walentyn pochodzi z Ukrainy. Przyjechał na Litwę 14 lat temu ze względów rodzinnych – ożenił się z Polką z Wileńszczyzny, którą poznał podczas studiów w Polsce.
– Co było najtrudniejsze po przyjeździe na Litwę? Chyba znalezienie pracy. Oczywiście, do tego potrzebna jest znajomość języka, a ten nie jest najłatwiejszy – opowiada.
Mężczyzna wiąże swoją przyszłość z Litwą, niedawno ukończył budowę domu pod Wilnem. Czy myśli o uzyskaniu litewskiego obywatelstwa?
– Kiedyś bardziej odczuwałem, że jestem obcokrajowcem. Czułem, że ludzie odnoszą się z pewną nieufnością, gdy wyciągam ukraiński paszport w urzędzie czy przy przyjęciu do pracy. Teraz to powoli mija, chyba dlatego, że na Litwę przyjeżdża coraz więcej ludzi. Żeby załatwiać wszystkie sprawy, wystarczy mi pozwolenie na stały pobyt. Mam litewski dokument, który to potwierdza. Jako obywatel Ukrainy mam więcej możliwości, jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne bez wizy. Mogę jeździć po całej UE, ale nie potrzebuje także wizy do Rosji czy na Białoruś. W praktyce jedyne, czego nie mogę mieszkając na Litwie, to głosować w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich. W samorządowych głosuję – wyjaśnia. – Jeśli na Litwie pojawi się kiedyś możliwość posiadania podwójnego obywatelstwa, na pewno będę się o to starał. Teraz, za cenę rezygnacji z obywatelstwa Ukrainy, nie biorę takiej możliwości pod uwagę. Swoją przyszłość wiążę z Litwą, ale duża część moich bliskich mieszka nadal na Ukrainie. Nie chcę odcinać się od swoich bliskich, przeszłości. Zresztą, nigdy nie wiadomo, jak jeszcze potoczy się życie – kończy nasz rozmówca.
***
Nie wiadomo, jak potoczy się życie, na razie nie wiadomo również, jak długo jeszcze Litwie zajmie zmiana obowiązującego prawa. Konstytucja powstała w bardzo szczególnym okresie, a jej twórcy musieli brać pod uwagę bardzo konkretne zagrożenie po upadku Związku Sowieckiego. Mieszkańcy Litwy po prostu musieli wybrać, nie żyli już w dawnym państwie bez granic, a z sąsiadem ze Wschodu chcieli radykalnego rozwodu.
Podwójne obywatelstwo nie jest na pewno „chcianym” rozwiązaniem. Niepokoić mogłaby zwłaszcza taka możliwość w wersji litewsko-rosyjskiej. Otwarte granice sprawiają jednak, że z tą rzeczywistością trzeba się zmierzyć. Rozumieją to zarówno mieszkańcy Litwy, jak i politycy. Jeśli chodzi o tych pierwszych zabraknąć może po prostu odrobiny wysiłku, by wziąć udział w referendum. Jeśli chodzi zaangażowanie polityków – konieczne będzie stworzenie konkretnych ustaw, które wyjaśnią, jak ewentualna zmiana w Konstytucji ma być realizowana i kto o podwójne obywatelstwo mógłby się ubiegać. Na razie Litwa pozostaje bardzo zazdrosnym państwem, choć dziś coraz bardziej widać, że na tej zazdrości nic nie zyska.