Porywy wiatru, które we wtorek wieczorem i w noc na środę osiągały prędkość do 32 m/s, narobiły wiele szkód w całym kraju. Wichura połamała drzewa, uszkodziła domy, samochody i drogi. Na szczęście obeszło się bez ofiar ludzkich.
W ciągu przedostatniej doby służba strażacko-ratownicza interweniowała aż 96 razy. Pierwszych wezwań doczekała się już we wtorek rano.
Laura Valauskienė, przedstawicielka Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa MSW, poinformowała „Kurier”, że najwięcej pracy było z powywracanymi drzewami i pozrywanymi dachami domów:
— Nasze służby otrzymały wiele wezwań z powodu powalonych drzew i połamanych dużych gałęzi na szosach, które stanowiły zagrożenie dla ruchu drogowego i bezpieczeństwa ludzi. Najwięcej do takich sytuacji doszło w Kownie i Kłajpedzie. Także było wiele uszkodzonych wywieszek reklamowych, balkonów, anten oraz wywróconych znaków drogowych.
Chociaż w Wilnie wichura szalała w mniejszym stopniu niż w pozostałej części kraju, nie obeszło się tutaj bez groźnych wypadków. Z 14-tego piętra nieukończonego jeszcze biurowca „Helios City” spadła część bloczków betonowych. Mocno uszkodziły one cztery samochody na parkingu, który znajduje się przy samym gmachu.
— Na szczęście w samochodach nikogo nie było, więc obeszło się bez ofiar. Dzisiaj, w słoneczną środę, aż trudno jest uwierzyć w to, co w mieście działo się wczoraj… — mówi Valauskienė.
Wileńska spółka „Grinda”, do której należy porządkowanie ulic stolicy, najwięcej powiadomień otrzymała o uszkodzonych drogach.
— Najwięcej informacji otrzymaliśmy w godzinach, gdy ludzie jadą do pracy, czyli między 7 a 10. Odebraliśmy aż 35 telefonów! Do końca dnia prawdopodobnie będzie jeszcze więcej powiadomień — powiedział dla „Kuriera” dyżurny dyspozytor służby awaryjnej spółki „Grinda” Gintaras Vaitiekūnas. — Najbardziej ucierpiały drogi w dzielnicach Antokola i Zielonych Jezior.
Mieszkanka Zielonych Jezior, pani Genowefa, nie mogła poznać własnego podwórka, kiedy po całodobowym dyżurze wróciła do domu wczoraj rano:
— Droga do domu wygląda jak po bombardowaniu — same jamy! Aż się nie wierzy: jak wiatr i ulewa tak mogły uszkodzić drogę? W dodatku przeraził mnie widok własnego podwórka — tak było zaśmiecone. Pośrodku walały się jakieś plastikowe wiadra, a nawet połamane krzesło! Wiatr zerwał też folię z mojej cieplarni. Dobrze tylko, że wichura nie zwaliła drzew na mój dom…
Tymczasem ubezpieczyciele obliczają, ile wyniosą szkody wyrządzone przez wichurę. Przedstawiciele spółki „Lietuvos draudimas” zakomunikowali, że na razie na zrekompensowanie szkód będą musieli przeznaczyć 500 tys. litów. Jednak suma ta prawdopodobnie wzrośnie do 900 tys. Spółka „PZU Lietuva” spodziewa się strat w wysokości 180 tys. litów. Z kolei przedstawiciele spółki ubezpieczeniowej „Ergo Lietuva” prognozują, że będą musieli wypłacić powyżej 300 tys. litów.