Mroźny uścisk zimy daje się we znaki wszystkim, a szczególnie — osobom bezdomnym. Synoptycy w tym tygodniu zapowiadają 30-stopniowe mrozy, a noclegownie przygotowują się na przyjęcie większej liczby osób bez dachu nad głową, choć, jak na razie, oblężenia nie przeżywają. Tymczasem siarczyste mrozy już zbierają śmiertelne żniwo.
— Mrozy widocznie jeszcze nie wystraszyły bezdomnych. Owszem, noclegownię mamy wypełnioną, ale więcej osób miewaliśmy i przed mrozami. W obecnej chwili jest 79 osób, ale ta liczba stale się zmienia. Na razie oblężenia osób, które szukają schronienia, nie przeżywamy. Choć, oczywiście, jesteśmy do tego przygotowani. Mamy dodatkowe materace — powiedziała w rozmowie z „Kurierem” Janina Kulienė, kierowniczka filii Noclegowni Wileńskiej przy ul. Kojelavičiaus 50.
Noclegownia przy ulicy Kojelavičiaus w Nowej Wilejce liczy obecnie 70 łóżek. Jeśli brakuje łóżek, przybywające osoby otrzymują materac i mogą przenocować na podłodze. Tu zawsze otrzymają ciepłą herbatę i bulion, a wieczorem — posiłek.
W wileńskich noclegowniach schronienie może znaleźć ponad 300 bezdomnych. Nie wszyscy jednak chcą korzystać z pomocy. Kierowniczka noclegowni w Nowej Wilejce przyznaje, że zapewne wielu odstraszają obowiązujące tu zasady.
— My mamy tu swoje zasady — m. in., że nie można używać i przynosić ze sobą alkoholu. Choć to być może dziwnie zabrzmi, niektórzy wolą wolność, nawet na mrozie. Mieliśmy takie osoby, które przywoziły do nas służby socjalne, ale zaraz, potem gdy pracownicy socjalni odjeżdżali, te osoby również zabierały się i wychodziły. Nie wszyscy chcą korzystać z pomocy. Niektórzy trafiają do nas dopiero po pobycie w szpitalu z wyziębienia. Przywożą takie osoby karetki pogotowia — opowiada.
I dodaje, że zwłaszcza ostatnio wzrosła liczba osób niepełnosprawnych, na wózkach inwalidzkich. Zwraca uwagę też na inną tendencję, a mianowicie, że do noclegowni coraz częściej trafiają mieszkańcy Litwy, którzy szukali szczęścia za granicą, najczęściej w Anglii…
— Mieliśmy już sporo takich przypadków, kiedy naszym emigrantom brytyjskie służby socjalne kupowały bilet do domu, bo nie miały się z czego utrzymać, a nawet za co wrócić do kraju. Ale w tych przypadkach na Litwie też nie mieli dokąd pójść. Właśnie zatelefonowano do nas, że przyjedzie kolejna osoba — wyjaśniła Kulienė.
Niektóre osoby pozostają tu na dłużej. Muszą mieć zezwolenie specjalnej komisji. Za pierwszy miesiąc pobytu nie muszą płacić, za każdy kolejny — 70 Lt. W noclegowni w Nowej Wilejce jest ok. 40 miejsc dla takich osób.
— Przez całe życie pracowałem na budowie, ale sam zostałem bez dachu nad głową. Po śmierci żony wyjaśniło się, że miała ogromne długi i tak się stało, że straciłem mieszkanie. Ale mam nadzieję, że już wkrótce samorząd zaproponuje mi jakieś inne rozwiązanie. Mimo że mam dzieci, nie mogę liczyć na ich pomoc… — zwierza się nam 66-letni wilnianin Leonard, który mieszka tu prawie od roku.
Tymczasem siarczyste mrozy zbierają swoje śmiertelne żniwo. W miniony weekend na skutek wyziębienia 4 osoby.
W sobotę, w rejonie trockim, przy drodze znaleziono zwłoki kobiety. Okazała się nią 44-letnia wilnianka. W tym samym dniu w szpitalu olickim zmarła 91-letnia mieszkanka Łoździei.
W niedzielę w szpitalu zmarł 77-letni mieszkaniec rejonu olickiego, który zamarzł we własnym domu. W tym samym dniu w rejonie ignalińskim na drodze znaleziono zwłoki 51-letniego mężczyzny. Jak podają służby zdrowia, najczęściej do takich zgonów przyczynia się zażywanie alkoholu, który daje złudne uczucie ciepła.