W obliczu stale rosnących cen na artykuły spożywcze, paliwo, opłaty mieszkaniowe coraz więcej mieszkańców Litwy ogarnia poczucie beznadziejności. Wzrost cen zmienił przyzwyczajenia konsumenckie ponad trzeciej części rodzin zamieszkujących duże miasta. 36,2 proc. mieszkańców dużych miast na Litwie twierdzi, że na artykuły spożywcze jest zmuszona przeznaczyć już większą część dochodów rodziny, 19 proc. zaś sondażowanych osób droższe artykuły zamieniło tańszymi i w sklepach wybiera rzeczy przecenione — takie wyniki sondażu opublikował w poniedziałek tygodnik „Veidas”.
Jak skomentowała w rozmowie z „Kurierem” nawyki konsumenckie mieszkańców Olga Malaškevičienė, rzecznik prasowy sieci handlowej „Maxima”, zmiany przyzwyczajeń kupujących nastąpiły, odkąd zaczął się kryzys. Jak powiedziała, z powodu zmiany siły nabywczej.
— Zmiana siły nabywczej sprawiła, że mieszkańcy stali się bardziej racjonalni, częściej zaczęli interesować się akcjami i zniżkami. Nawyki naszych klientów, jeśli chodzi o zakupy, po kryzysie pozostały prawie bez zmian — powiedziała Malaškevičienė. Przedstawicielka „Maximy” określiła je jako racjonalne.
— Ludzie szukają przede wszystkim dobrego stosunku ceny do jakości. W sklepach sieci handlowej „Maxima” co czwarty, piąty towar jest nabywany podczas akcji promocyjnej — zauważyła.
To, że konsumenci wyszukują towarów w cenach promocyjnych, potwierdza również Darius Ryliškis, rzecznik prasowy sieci handlowej „Norfa”.
— Kupujący ogromną uwagę zwracają na różnego rodzaju akcje. W „Norfie” duża część artykułów jest sprzedawana właśnie podczas różnego rodzaju akcji, kiedy na nie są spore zniżki. Akcje zniżkowe w naszej sieci handlowej są stosowane zarówno na osobne towary — na te tańsze i na droższe — jak i grupy towarów — powiedział w rozmowie z naszym dziennikiem Ryliškis.
Tymczasem 43,3 proc. uczestników niedawno przeprowadzonego sondażu odpowiedziało, że ich wydatki się zwiększyły, ale to nie zmieniło ich nawyków konsumenckich, 54,8 proc. sondażowanych zaś odpowiedziało, że wzrost cen na paliwo wzbudza oburzenie, ale to nie sprawia, że ograniczają korzystanie z samochodu.
— Na paliwo jestem zmuszona przeznaczyć miesięcznie co najmniej 400 Lt. Choć, oczywiście, ceny paliw wprawiają w szał, na razie wybieram komfort. Do pracy dojeżdżam z daleka, muszę jechać z przesiadkami, dlatego sporo muszę wydać na bilety na transport. Choć autem jest drożej, jednak na razie nie zmniejszam wydatków na paliwo. Staram się zaoszczędzić na innych rzeczach — dzieliła się z nami swoim doświadczeniem 43-letnia Lucyna.
Choć podrożenie paliwa nieco mniej przyczynia się do zubożenia ludzi, z jazdy samochodem zrezygnowało już 10 proc. respondentów, 13,8 proc. rzadziej jeździ autem, zaś 4,4 proc. przyznaje się do tego, że kupuje paliwo z przemytu. Sondaż na zlecenie tygodnika „Veidas” wykonała spółka konsultacyjna i badania rynku „Prime consulting”.