Przebywający z wizytą w Pakistanie sekretarz stanu USA John Kerry wyraził we wtorek zaniepokojenie wzrostem przemocy na spornej od prawie 70 lat granicy indyjsko-pakistańskiej w Kaszmirze. Zaznaczył, że USA chcą wzmocnić współpracę ws. bezpieczeństwa z Islamabadem.
„Wciąż jesteśmy głęboko zaniepokojeni ostatnim nasileniem przemocy wzdłuż tzw. linii kontroli” – powiedział Kerry na konferencji prasowej w Islamabadzie, nawiązując do linii rozejmu, która stała się de facto granicą dzieląca Kaszmir na część indyjską i pakistańską.
W podzielonym Kaszmirze nieustannie dochodzi do potyczek zbrojnych. Strony oskarżają się nawzajem o naruszanie obowiązującego od 2003 r. zawieszenia broni. Delhi twierdzi, że Pakistan wspiera separatystów, którzy przedostają się z pakistańskiej na indyjską stronę Kaszmiru, by atakować wojska indyjskie. Islamabad zarzuca siłom indyjskim łamanie praw człowieka muzułmanów, stanowiących w Kaszmirze większość.
Kerry przybył do Islamabadu po odwiedzeniu w weekend sąsiednich Indii. Jak podkreślił, „głęboko w interesie zarówno Pakistanu, jak i Indii jest posunięcie do przodu wzajemnych relacji”. Między Delhi a Islamabadem spór o Kaszmir trwa od 1947 roku; w tym czasie doszło między nimi do trzech wojen. Indie zarządzają południową częścią Kaszmiru, a Pakistan północną.
Szef amerykańskiej dyplomacji zaznaczył w Islamabadzie, że USA chcą wzmocnić z Pakistanem współpracę w zakresie bezpieczeństwa, ażeby pomóc mu w walce z talibskimi bojownikami.
Po naciskach Waszyngtonu pakistańskie władze rozpoczęły w czerwcu zakrojoną na szeroką skalę operację przeciwko talibom w Północnym Waziristanie, na obszarach plemiennych na północnym zachodzie kraju, przy granicy z Afganistanem. Kerry pochwalił Islamabad za te „znaczące działania”, wskazując wszelako, że „nie zostały one jeszcze zakończone”.
Obecnie trwające operacje „na północnym zachodzie zakłóciły działania bojowników na obszarach plemiennych; w ich wyniku przejęto znaczącą ilość broni” – powiedział Kerry. „Operacja jeszcze się nie zakończyła, ale jej rezultaty są już znaczące” – ocenił.
Amerykański sekretarz stanu zaznaczył, że we wszystkich ekstremistów należy uderzać w równej mierze. „Organizacje terrorystyczne takie jak pakistańscy i afgańscy talibowie, siatka Hakkaniego (uważana za najbardziej agresywną grupę partyzancką działającą na pograniczu afgańsko-pakistańskim – PAP), (ekstremistyczne ugrupowanie islamistyczne) Lashkar-e-Taiba i inne nadal stanowią zagrożenie dla Pakistanu, dla jego sąsiadów i Stanów Zjednoczonych” – wskazał. „Na wszystkich nas spoczywa odpowiedzialność, aby ci ekstremiści nie rozprzestrzeniali się” więcej „ani w tym kraju (w Pakistanie), ani gdzie indziej” – dodał.
Północny Waziristan stał się matecznikiem talibskich bojowników, którzy atakują zarówno cele w Pakistanie, jak i w Afganistanie.
W odwecie za ofensywę pakistańskich sił bezpieczeństwa pakistańscy talibowie z powiązanej z Al-Kaidą organizacji Tahreek-e-Taliban Pakistan (TTP) przeprowadzili 16 grudnia atak na prowadzoną przez armię szkołę dla dzieci wojskowych w Peszawarze. W ataku, uznawanym za najkrwawszy w historii kraju, zginęło 150 osób, w tym 134 dzieci.
Atak ten „przypomina o tym, do jakiego stopnia niebezpiecznie jest pozwalać ekstremistom na stworzenie pewnej przestrzeni” do działania – podkreślił Kerry, który w ciągu dnia ma udać się właśnie do Peszawaru.
Sekretarz stanu USA przybył do Pakistanu w poniedziałek; spotkał się z premierem Nawazem Sharifem oraz doradcą premiera ds. zagranicznych Sartajem Azizem.
(PAP)