„Być mamą to znaczy być odpowiedzialną, potrzebną i szczęśliwą” — w przededniu Dnia Matki mówiły „Kurierowi” kobiety, którym właśnie jest poświęcone to piękne wiosenne święto.
„Dopóki nie masz dziecka, nie możesz sobie wyobrazić życia z nim” — mówi autorka tego artykułu, która jeszcze nie ma dzieci. „Jak już urodzisz dziecko, to nie wyobrażasz sobie życia bez niego” — odpowiadają rozmówczynie, mamusie w różnym wieku i różnych narodowości, które już miały okazję przekonać się, że mają rację.
Założenie rodziny na Litwie odkładane jest na coraz późniejszy czas. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości kobiety decydowały się na pierwsze dziecko średnio w wieku 22 lat. Teraz pod względem wieku doczekania się potomstwa nasz kraj jest blisko średniej europejskiej, która wynosi 30 lat. Na Litwie — 28 lat.
Z danych Litewskiego Departamentu Statystyki wynika, że w ciągu nieco ponad 20 lat liczba kobiet, rodzących dziecko w wieku 22-24 lat, zmniejszyła się 3,5 razy. Zaś liczba rodzących w wieku 30-34 lat wzrosła 1,5 razy.
W roku 2013 urodziło się około 30 000 dzieci. 6 dziewcząt zostało mamami bardzo wcześnie, w wieku do 15 lat. Najwięcej położnic — prawie 11 tys. — było w wieku 25-29 lat. Ponad 790 kobiet urodziło dzieci w wieku 40-49 lat. Zaś jedna kobieta zdecydowała się na poród już po 50. roku życia.
Są to jednak tylko suche liczby, zwykła statystyka, pod którą kryją się tysiące historii, mniej lub więcej trudnych decyzji, łez szczęścia, nieprzespanych nocy, nowych przeżyć i odkryć, opieki, poświęcenia i miłości — takiej, jaką tylko matka może obdarzyć swoje dziecko. I ona nie prosi za to nic, jest natomiast szczęśliwa mogąc dawać. Pewien filozof kiedyś powiedział, że w świecie nie byłoby żadnych wojen i kryzysów, gdyby to matki nim rządziły. Matki jednak mają ważniejsze zajęcia niż rządzenie światem. Jakie?
— Trzeba dziecko nakarmić! A jeszcze przytulić, opowiedzieć bajkę o Maszy i niedźwiedziu, ucałować maleńką główkę w różowy łebek i cierpliwie czekać, aż ona zaśnie — uśmiecha się wilnianka Agnieszka, mama 2-letniej Patrycji. — Niech świat będzie cicho, póki moje dziecko śpi.
32-letnia kobieta nie pamięta, jak wyobrażała macierzyństwo, zanim urodziła córeczkę.
— Po prostu jestem mamą teraz i tutaj. Zmieniła się rutyna życia, stała się całkowicie zależna od potrzeb Patrycji. Może to brzmi banalnie, ale dopiero po urodzeniu dziecka zrozumiałam, czym jest pełnia życia i że w sensie duchowym stałam się niezwykle bogata i silna — mówi Agnieszka.
Dodaje, że stała się też znacznie bardziej sentymentalna i wrażliwa.
— Zupełnie nie mogę znieść widoku przemocy wobec dzieci — na przykład, jeżeli w jakiejś audycji pokazują wideo, jak w domu dziecka są bite niemowlęta, bo po prostu płaczą. Takie reportaże doprowadzają mnie do łez — opowiada Agnieszka. — Patrząc na swoje własne dziecko uświadamiasz, jak wiele miłości czujesz i jak cudowne jest to maleństwo. Rozumiesz jednocześnie, że cudowne i niepowtarzalne dziecko jest, niestety, tylko dla rodziców. I gdyby ciebie nie było, to prawdopodobnie dzieciątko już nie byłoby tak mocno kochane, niepowtarzalne i potrzebne… Jesteśmy potrzebne dla siebie. Nigdzie więcej nie ma tak mocnej więzi, jak pomiędzy matką a jej dzieckiem. Agnieszce wtóruje 76-letnia wilnianka Irina, która twierdzi, że niezwykła więź matki i dziecka pojawia się jeszcze na początku ciąży.
— Był rok 1982. Miałam 43 lata, drugie małżeństwo i pewność, że nigdy nie zostanę matką, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Lekarze „kręcili nosami” i mówili, że w takim wieku muszę być już babcią, a nie mamą. Nie czułam się ani zbyt stara, ani zbyt słaba, ale widząc sceptycyzm medyków i krewnych, zaczęłam odczuwać pewien niepokój — wspomina obecna emerytka.
Badania wskazują, że po 35. roku życia u kobiet bardzo obniża się płodność i szanse donoszenia ciąży, wzrasta zatem ryzyko pojawienia się genetycznych wad u dziecka i komplikacji po porodzie u kobiety.
— Znajomi straszyli, że zepsuję swoje zdrowie i w takim wieku będzie zbyt trudno wychować dziecko. „Będziesz siwą babcią, która przyprowadziła pierwszoklasistę do szkoły” — mówili. Mąż też był zarażony sceptycyzmem. Ale to minęło, gdy przyłożył rękę do mojego brzucha i poczuł pierwsze kopnięcia naszego synka. Tak długo marzyliśmy o potomstwie i zdecydowaliśmy się na ryzyko — opowiada Irina.
— Dzisiaj już nie jest zbyt dziwnym, gdy kobieta rodzi dziecko po 40. roku życia. Owszem, wiek sprawia komplikacje. Ale wynik jest wart wszelkich starań. Gdy synek się urodził (m. in. w moim przypadku poród minął dosyć lekko), po prostu nie mogłam uwierzyć, że kiedyś go w moim życiu nie było. Wyglądało, że żyłam po to, aby doczekać się tej chwili. Kobieta cieszy się, że syn nie brał z niej przykładu i nie czekał zbyt długo w sprawie założenia rodziny.
Dzisiaj więc nasza rozmówczyni już jest babcią 5-letniego Tomka. Chętnie zabiera go z przedszkola i rozpieszcza, dopóki rodzice są zajęci.
— Chcę mieć jeszcze wnuczkę, więc staram się, aby Tadzik i Aurelija mieli więcej czasu dla siebie. Sama już, oczywiście, nie urodzę, ale sił na wychowanie wnuków mam więcej niż potrzeba — żartuje energiczna babcia i dodaje, że być mamą to znaczy być kobietą bezgranicznie kochającą i mającą wiary tyle, by jej wystarczyło na dwoje.
Tymczasem 24-letnia Jizelle z niemieckiego Frankfurtu przyznaje, że nie chciała mieć dzieci tak wcześnie i nie była do tego przygotowana. Dzisiaj wychowuje 3-letnią Camille i — jak sama podkreśla — jest najszczęśliwszą mamą na świecie. Jednak gdy w wieku 20 lat dowiedziała się, że jest w ciąży, była w panice.
— U nas dziewczęta tak wcześnie nie rodzą. Moja siostra ma prawie 30 lat i nadal powtarza, że nie jest gotowa, aby zostać mamą. Gdy powiedziałam dla niej o ciąży, to odparła, że mi współczuje. Sama sobie współczułam… Byłam studentką, miałam chłopaka, ale nie zamierzaliśmy się pobierać, nie planowałam dzieci, w ogóle nawet dobrze nie wiedziałam, co chcę robić w życiu. Myślałam, że sama jeszcze jestem dzieckiem… — wspomina Jizelle.
Mówi, że największe poparcie otrzymała od starszego o dwa lata ojca Camille — Petera — i własnej mamy, z którą dotąd dosyć trudno znajdowała wspólny język. Para się nie pobrała, jednak mieszkają i wychowują córeczkę razem. Jizelle wróciła na studia farmacji i jest za to wdzięczna swojej mamie, która pomaga opiekować się córeczką.
— Dopiero gdy zostałam mamą, zrozumiałam, jak trudna to praca. Nieraz budziłam się w nocy w okropnym strachu i sprawdzałam, czy moje dziecko oddycha. Ciągle bałam się, że zaszkodzę córeczce, bo nic nie wiem o dzieciach. Stopniowo uświadomiłam, że zostałam mamą — nieidealną, ale też nie najgorszą, bo oddawałam całą siebie. Nauczyłam się bardzo ważnych rzeczy, na przykład nie być egoistką. Wcześniej byłam tylko ja. A teraz jest ONA, a ja jestem po to, by ją bezgranicznie kochać — mówi Jizelle.
— Macierzyństwo odkrywa w kobiecie nowe siły i pozwala zobaczyć świat pod innym kątem. Dopiero gdy urodziłam córeczkę, zrozumiałam własną mamę i odnalazłam ją od nowa. Rozumiem, co dla mnie zrobiła, z czego dla mnie zrezygnowała, jak cierpliwa była i że bez wahania zrobiłaby to znowu, chociaż tyle razy ją zawiodłam. Mam z kogo brać przykład i jestem za to bardzo wdzięczna losowi.
Każda kochająca mama jest szczególna — niezależnie od tego, jaki wykonuje zawód, ile ma lat, jak wygląda, co osiągnęła. Każda zasługuje na co najmniej jeden artykuł, film i dyplom za poświęcenie dla kogoś, kto by bez niej nie istniał. Każda zasługuje na szacunek, wdzięczność i tak ważne, ale tak rzadko mówione słowa: „Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Przepraszam za moje gafy. Kocham Ciebie!”. Warto te słowa powiedzieć w tę pierwszą niedzielę maja, składając mamom życzenia z okazji ich święta.
***
Korzystając z możliwości, powiem to też do swojej mamy. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Przepraszam za moje gafy… Kocham Ciebie, Mamo!
REKORDOWE MAMY
Nadya Denise Doud-Suleman Gutierrez swego czasu znana była w mediach jako „Octomom” —urodziła najwięcej dzieci podczas jednego porodu. Nadya poddała się zabiegowi in vitro. Wszystkie maluchy przyszły na świat żywe! Ciekawostka: Kiedy Octomom rodziła w szpitalu swoje ośmioraczki, w domu czekała na nią… szóstka jej pozostałych dzieci.
Najmłodsza matka na świecie w historii medycyny — Lina Medina. Dziewczynka urodziła dziecko w 1939 r., mając zaledwie 5 lat, 7 miesięcy i 21 dni. Poród odbył się przez cesarskie cięcie, a synek Liny ważył 2 700 g. Do 10. roku życia chłopczyk wychowywał się w przekonaniu, że Lina jest jego siostrą.
Kolejna rekordzistka pochodzi z Rosji — urodziła własnymi siłami 69 dzieci! Dzisiaj znana jedynie jako „żona Feodora Vassilyeva”, w ciążę zachodziła 27 razy. Nic dziwnego, że z takim wynikiem znalazła się w Księdze Rekordów Guinnessa.
Najmniejsza matka świata — Amerykanka Stacey Herald, która mierzy jedynie 72 cm i może się poruszać tylko przy pomocy wózka. Nie bacząc na przestrogi lekarzy, państwo Herald postanowili postarać się o dziecko. W 2006 roku przyszła na świat ich pierwsza córka, Kateri, a zaledwie 1,5 roku później — Makyi.
Matka najmniejszego dziecka na świecie — Mahajabeen Sheikh. W 2004 roku urodziła córeczkę, ważącą zaledwie 250 gramów, o wzroście 25 cm. Dziewczynka przyszła na świat po 25 tygodniach i 6 dniach trwania ciąży.
Najstarszą matką na świecie jest Omkari Singh. 76-letnia obecnie kobieta w 2008 roku urodziła bliźnięta — dziewczynkę i chłopca. Ojciec dzieci miał wówczas 82 lata! Kobieta zaszła w ciążę, gdy jej najstarsza córka miała 50 lat! Na świat przyszły śliczne i zdrowe bliźniaki — dziewczynka o imieniu Barsaat i chłopiec, któremu rodzice nadali imię Akashvani. Niestety, gdy Barsaat miała cztery lata uległa śmiertelnemu wypadkowi. Za to Akashvani jest dziś szczęśliwym i zdrowym 7-latkiem.