
Trwa wyjątkowy spokój na Ukrainie, ponieważ od 1 września w Donbasie wprowadzono kolejne zawieszenie broni. Strony konfliktu porozumiały się w tej sprawie podczas spotkania grupy kontaktowej ds. uregulowania sytuacji na Ukrainie, które odbyło się 26 sierpnia w Mińsku.
.
Ukraiński prezydent Petro Poroszenko ogłosił demobilizację żołnierzy, którzy od roku walczyli w Donbasie i obecnie władze przeprowadzają masowe rozbrojenie.
— Na moje polecenie 2 września Ministerstwo Obrony oraz sztab generalny rozpoczęli proces demobilizacyjny. Chciałbym pogratulować wszystkim chłopakom, którzy teraz wracają do domu – oświadczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w rozmowie z ukraińskimi mediami.
Jak mówią mieszkańcy Ukrainy, zacięte walki w kraju ucichły.
— Nie wiadomo na jak długo, ale na razie jest spokój. Od 2 września nie słychać żadnych wystrzałów. Mamy nadzieję, że już tak i będzie, że to wreszcie koniec. Powoli wracamy do codziennego życia. Ludzie zaczynają naprawiać swoje domy, które zostały zniszczone podczas tej wojny. Pewniej poruszają się po mieście. Dzieci chodzą do szkoły, a dorośli do pracy. Ale strach w ludziach istnieje nadal, bo nikt nie wie, czy to rzeczywiście jest koniec, czy to tylko cisza przed burzą – mówi „Kurierowi” Dmitrij (nazwisko znane redakcji) z Ukrainy.
Jak mówi, atmosfera w kraju jest o wiele weselsza, gdyż ta cisza, która panuje teraz — to dla mieszkańców Ukrainy nadzieja na koniec wojny.
Jerzy Wójcicki, redaktor naczelny „Słowa Polskiego” wydawanego na Ukrainie, mówi, że na razie zawieszenie broni jest respektowane w większym stopniu niż to było przedtem. Ukraińskie siły rządowe i prorosyjscy separatyści pod koniec sierpnia ustalili, że będą starali się zapobiegać wszelkim przypadkom naruszania rozejmu — począwszy od 1 września.
— Na razie jest zachowywany rozejm w ramach porozumień mińskich. Ten rozejm jest przez kilka dni przestrzegany przez obydwie strony. Więc nie słychać żadnych wystrzałów, jedyne co można ujrzeć to poruszanie się czołgów, kolumn samochodów opancerzonych ze strony terrorystów. Na szczęście żadnych akcji zbrojnych nie ma — prócz stawianych min i pułapek, na które trafiają nasi ukraińscy żołnierze.
We wszystkich regionach Ukrainy sytuacja jest spokojna. Ludzie żyją swoim życiem i wojny nie odczuwają. Szkoły, uczelnie zaczęły działać. Obecnie sytuacja w kraju jest o wiele spokojniejsza niż była przed rokiem – zaznaczył w rozmowie z „Kurierem” Jerzy Wójcicki.
Jak mówi, sankcje przyniosły swój efekt. Co prawda, dość późno, ale zaczęły działać. Utrzymywanie terytoriów separatystycznych jest wyczerpujące dla Rosji. Nie można tam prowadzić działalności gospodarczej i konieczne jest wznowienie kontaktów z Kijowem, aby cokolwiek ruszyło i region znów na siebie zarabiał.
— Trudno jest dzisiaj powiedzieć, czy zawieszenie broni jest długotrwałe, czy krótkotrwałe. Wszystko zależy od tego, jak długo Zachód będzie stosował sankcje wobec Rosji i czy zastosuje nowe. Jeżeli sankcje będą stosowane nadal, to myślę, że zawieszenie broni jest długotrwałe, a może nawet i stałe. Najważniejsze jest nie poddać się – podkreślił redaktor naczelny „Słowa Polskiego”.
Ukraiński parlament wyznaczył na 25 października wybory samorządowe, które nie odbędą się jednak na okupowanym przez Rosję Krymie ani na terenach zajętych przez prorosyjskich separatystów — w Donbasie na wschodzie kraju.
— Za miesiąc mamy wybory samorządowe i jest wielkie prawdopodobieństwo, że mogą być jakieś prowokacje, ale mam nadzieję, że żadnych większych nie będzie. Największym dzisiaj naszym marzeniem jest to, żeby ta wojna wreszcie zakończyła się — powiedział Jerzy Wójcicki.