Więcej

    Pamięci Heleny Gładkowskiej

    Czytaj również...

    Odeszła do Domu Pana wraz z rozpoczęciem astronomicznej wiosny, kończąc tym samym długą walkę z ciężką chorobą, której stawiła czoło dzielnie i elegancko, jak potrafi niewielu.

    Helena Gładkowska-Vitenienė, kochająca mama Renaty i Dariusza, troskliwa babcia Benasa, wierna żona Teofila, wrażliwa kronikarka ludzkich losów, niezastąpiona nasza Koleżanka redakcyjna, która poświęciła polskiemu dziennikowi niemal pół wieku, zmarła w wieku 73 lat. Spoczęła w niedzielę na wileńskim cmentarzu Liepynės, w pobliżu swej siostry Michaliny.

    Helena Gładkowska urodziła się w 1946 r. we wsi Antanaičiai (rej. szyrwincki) w parafii mejszagolskiej. Po ukończeniu Szkoły Średniej nr 19 (obecnie – Gimnazjum im. Władysława Syrokomli) studiowała polonistykę w Wileńskim Instytucie Pedagogicznym. Tam też poznała Teofila, przystojnego i charyzmatycznego studenta kultury fizycznej, z którym wzięła ślub tuż po studiach i spędziła z nim całe życie. W zeszłym roku para obchodziła swoje Złote Gody, udowadniając wszelkim sceptykom, że przysięga małżeńska „na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie” wcale nie jest kompozycją pięknie brzmiących, ale pustych słów. Para wychowała dwójkę dzieci – syna i córkę – którymi Helena bardzo się szczyciła i kochała, mówiąc o nich czule i troskliwie, jak tylko Matka potrafi mówić.

    Zanim jednak Helena została mamą, po ukończeniu studiów, będąc jeszcze świeżą mężatką, w 1968 r. podjęła pracę w dziale informacji gazety „Czerwony Sztandar”.

    „Młodziutka Helenka szybko weszła w codzienny tryb życia dziennikarskiego. Bardzo szybko ją wszyscy polubiliśmy, była aktywna, optymistycznie nastawiona, wesoła, dowcipna, pracowita i ludzka. Od razu potrafiła zdobyć zaufanie kolegów i osób, z którymi w życiu miała do czynienia. Z biegiem lat Helena stała się wiodącą dziennikarką gazety” – wspomina dziś początek wspólnej pracy w „Czerwonym Sztandarze” Krystyna Adamowicz, wieloletnia koleżanka redakcyjna, bliska przyjaciółka i sąsiadka Heleny Gładkowskiej.

    Śp. Helena Gładkowska była inicjatorką wydawania „Kalendarza Wileńskiego” na lata 1993, 1994, 1995, a także współautorką książki „Otwórzmy serca przed słońcem”, poświęconej historii i tradycjom kaziukowych kiermaszy. W 1988 r. została nagrodzona dyplomem Prezydium Rady Najwyższej Litwy, w 1989 r. odznaczona została Krzyżem za Wolność i Niepodległość z Mieczami, w 2000 r. – Złotym Krzyżem Zasługi RP, trzy lata później – Odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

    W pracy najbardziej Helenę interesowały tematy społeczne, lubiła ludzi i pisała o ich losach, którymi głęboko się przejmowała. Jako dziennikarka miała rzadki talent, a raczej dar, prowadzenia wywiadów w taki sposób, że rozmówcy chętnie przed Nią się otwierali i mówili nawet o trudnych sprawach, jakie zwykle są odkrywane jedynie przed bliskim przyjacielem. Rozmówca po prostu czuł, że otwiera się przed osobą, dla której jest przede wszystkim Człowiekiem, a nie zwyczajnym obiektem pracy. Natomiast po publikacji prac Heleny Gładkowskiej bohaterowie Jej artykułów niejednokrotnie zwracali się z serdecznymi podziękowaniami, co dla każdego dziennikarza niewątpliwie jest najbardziej cennym znakiem uznania.

    Szczery, współczujący charakter oraz wspaniałe poczucie humoru Heleny doceniali nie tylko Jej rozmówcy, ale cały nasz zespół redakcyjny. Była Osobą, z którą każdy mógł i chciał rozmawiać, ubiegać się o trafną poradę i czuć się ciepło, niby w domu rodzinnym. Nieprzypadkowo, bowiem dla Niej, jak niejednokrotnie podkreślała, redakcja – czy to przy ul. Mostowej, czy w burzliwych, niespokojnych czasach – w Domu Prasy, czy wreszcie przy ul. Fujarkowej na Lipówce – była drugim domem, nie mniej ważnym, niż ten podstawowy. „Kurier Wileński” był Jej jedynym w ciągu życia zawodowego miejscem pracy i Helena lubiła to podkreślać żartując: „Mam jedną rodzinę, jednego męża i jedną pracę”. Zawód dziennikarski określała jako trudny, ale niesamowicie ciekawy i nie pozwalający „stać w jednym miejscu”. Swym entuzjazmem potrafiła zarazić każdego i na nowo nauczyć go kochać swoją pracę.

    Za dostojny przykład bycia Człowiekiem kochającym, odpowiedzialnym, pracowitym i szczerym, na zawsze pozostaniemy Jej wdzięczni.

    ***

    „Ludzie, których kochamy, zostają na zawsze, bo zostawili ślady w naszych sercach”

    Z głębokim żalem i smutkiem pożegnaliśmy naszą wieloletnią Koleżankę redakcyjną

    Helenę Gładkowską-Vitenienė

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Zostanie Ona w naszej pamięci jako szczera, silna i godna naśladowania osoba oraz Przyjaciółka, do której będziemy tęsknić

    Rodzinie i bliskim składamy wyrazy szczerego współczucia

    Zespół redakcyjny „Kuriera Wileńskiego”

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Tydzień Bibliotek w Kowalczukach

    Tegoroczny Tydzień Bibliotek na Litwie odbył się pod hasłem: „W rodzinie europejskiej”. Filia Centralnej Biblioteki Samorządu Rejonu Wileńskiego w Kowalczukach również wzięła udział w tym przedsięwzięciu, przygotowując interesujące spotkania i wystawy dla czytelników w różnym wieku, a także dla...

    Mer udzieli ślubu? Duchniewicz pisze do Dobrowolskiej, podaje argumenty

    Ceremonia ma stać się atrakcyjniejsza Zdaniem mera Duchniewicza, ceremonia zaślubin z udziałem mera samorządu byłaby znacznie bardziej atrakcyjna, tym bardziej, że ceremonię rejestracji małżeństwa można zorganizować nie tylko w siedzibie urzędu stanu cywilnego, ale także w miejscach wybranych przez nowożeńców...

    Transmisja Mszy św. z Ławaryszek w TVP Wilno

    „Neogotycka perła Ławaryszek” — tak przez parafian nazywana jest świątynia usytuowana w centrum miejscowości. Kościół ten zbudowano na początku XX wieku, w 1906 roku. Jego fundatorem był ówczesny proboszcz ks. Józef Mironas. Jest to świątynia z cegły dużych rozmiarów: długość ma 42...

    Upamiętnienie Banionisa z wątkiem polsko-litewskim. Pokłóconych sąsiadów pożera większy gracz

    W dniu 16 kwietnia w Litewskim Teatrze Narodowym wyświetlono film „Marš, marš! Tra-ta-ta!” z 1964 roku. Ten obrazek w reżyserii Raimondasa Vabalasa jest polityczną parodią na relacje międzynarodowe i nie tylko. W filmie widzimy odwieczny konflikt przez pryzmat kochanków, Zigmasa...