Sąd dzielnicowy w Wilnie ogłosił wyrok w sprawie tragicznych wydarzeń 13 stycznia 1991 r. Zanim rozpoczęło się posiedzenie, obok sądu pojawiły się patrole policji. Z kolei chętnych obserwować posiedzenie, w budynku sądu czekała rewizja oraz weryfikacja dowodów osobistych.
Generalna Prokuratura przekazała sprawę do Wileńskiego Sądu Okręgowego w 2015 roku, natomiast pierwsze posiedzenie w sprawie odbyło się 27 stycznia 2016 roku. Za poszkodowanych uznano prawie 500 osób. Do sądu przekazano ponad 760 tomów sprawy, z czego sam akt oskarżenia to aż 16 tomów. Z danych zgromadzonych w sprawie 13 stycznia 1991 roku, przez litewską prokuraturę wynika, że zginęło 14 osób, 700 zostało rannych i około 3 tysięcy poszkodowanych. Sprawa wydarzeń 13 stycznia 1991 roku była jedną z najbardziej skomplikowanych w dziejach litewskiego sądownictwa i prokuratury. Faktycznie toczyła się nieprzerwanie od 1996 roku, czyli ponad 20 lat.
Marius Laurinavičius, znany litewski dziennikarz oraz ekspert ds. bezpieczeństwa podczas rozmowy z „Kurierem Wileńskim“, powiedział że „wydarzenia 13 stycznia 1991 roku przy wieży telewizyjnej, były niczym innym jak próbą przewrotu państwowego, obalenia za pośrednictwem przemocy niezależności Litwy”.
Oskarżenia w sprawie 13 stycznia przedstawione zostały byłemu dowódcy wileńskiego garnizonu armii sowieckiej Władimirowi Uschopczikowi, byłemu drugiemu sekretarzowi Litewskiej Partii Komunistycznej Władysławowi Szwedowi, byłemu sekretarzowi Komitetu Centralnej Litewskiej Partii Komunistycznej Algimantasowi Naudžiūnasowi oraz ponad 60 innych osób. Większość z nich ukrywa się na terenie Rosji lub Białorusi. Litewskim organom ścigania z oskarżonych przez Litwę o udział w wydarzeniach przy wieży telewizyjnej udało się zatrzymać jedynie obywatela Federacji Rosyjskiej Jurija Miela, obecnie pułkownika rezerwy sił zbrojnych Rosji oraz Gienadija Iwanowa, również obywatela Rosji, mieszkającego w Wilnie.
Jurij Miel został aresztowany w 2014 roku, na litewsko-rosyjskiej granicy. Podczas wydarzeń 13 stycznia 1991 roku, Jurij Miel miał 22-lata, był porucznikiem, dowódcą jednego z czołgów, wspierających żołnierzy oraz członków specnazu „Alfa”, podczas ich ataku na wieżę telewizyjną. Z kolei Gienadij Iwanow wówczas zajmował stanowisko dowódcy służby odpowiedzialnej za wojska rakietowe i artylerię sowieckiej 107-dywizji strzelców zmotoryzowanych.
Gienadij Iwanow, obywatel Federacji Rosyjskiej, jeden z oskarżonych, pojawił się na kilka minut przed rozpoczęciem posiedzenia. Podczas wydarzeń z 13 stycznia 1991 r. Giennadij Iwanow pełnił funkcję szefa służby uzbrojenia i broni artyleryjskiej 107. sowieckiej dywizji strzelców zmotoryzowanych. Mimo, że Iwanow starał się wyglądać na spokojnego, był jednak wyraźnie zdenerwowany i starał się unikać rozmów z dziennikarzami.
Sąd także skazał na 10 lat więzienia byłego ministra obrony Związku Sowieckiego Dmitrija Jazowa, a Michaiła Gołowatowa dowódcę grupy sowieckiego specnazu „Alda”, która wzięła udział w ataku na wieżę telewizyjną na 12 lat pobytu w zakładzie karnym. Jeden z najbardziej surowych wyroków, „usłyszał” Władimir Uskhopchik, dowódca wileńskiego garnizonu Armii Radzieckiej – 14 lat więzienia. Pozostali oskarżeni otrzymali od 4 do 14 lat kary więzienia.
„Kurier Wileński” wcześniej się dowiedział, że sąd otrzymał szereg wniosków od rosyjskich środków masowego przekazu z prośbą o transmisję z sali sądowej, ale zgodnie z zaleceniami litewskich organów ścigania rosyjskim mediom odmówiono akredytacji. Na początku spotkania prawnik, który broni interesów Jurija Miela, pułkownika rezerwy rosyjskich sił zbrojnych, odwołał się do sądu, z prośbą o umożliwienie przedstawicielom ambasady rosyjskiej na Litwie obecności na sali sądowej. Sąd oddalił petycję, a na twarzy Miela pojawiło się rozczarowanie.
Giennadij Iwanow, werdykt sędziego, że został skazany na 4 lata więzienia, wysłuchał spokojnie. Podczas krótkiej przerwy, która została ogłoszona, ponieważ jeden z prawników zemdlał Kurierowi udało się pozyskać krótki komentarz od Iwanowa. Iwanow zaprzecza swojej winie i razem z adwokatem obiecuje, zapowiada odwołanie się od jego zdaniem niesprawiedliwego wyroku do wszelkich możliwych instancji sądowych, w tym europejskich.
Inny oskarżony, Jurij Miel, pułkownik rezerwie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, podobnie jak Iwanow, swój wyrok przyjął ze spokojem. Miel dowodził czołgiem podczas wydarzeń 13 stycznia 1991 r., Sąd skazał go na 7 lat więzienia, ale podjął również decyzję, aby do tego czasie zaliczyć okres, który upłynął od momentu zatrzymania Rosjanina w 2014 r.
W 1999 roku w sprawie 13 stycznia za tworzenie organizacji antypaństwowych i inne przestępstwa na kary więzienia skazanych zostało 6 osób: Mykolas Burokevičius, Juozas Jarmalavičius, Juozas Kuolelis, Leonas Bartoševičius, Stanislavas Mickevičius i Jaroslavas Prokopovičius. Stanislavas Mickevičius uciekł z Litwy.
Wileński Sąd Okręgowy próbował również skontaktować z pierwszym i jedynym prezydentem ZSRR Michaiłem Gorbaczowym, który jak podejrzewają litewscy historycy wiedział o wydarzeniach w Wilnie, ale nie podjął żadnych kroków, aby im zapobiec. Gorbaczow otrzymał wezwanie w charakterze świadka w 2016 roku, ale na sali sądowej się nie stawił.
Proces wywołał ostrą reakcję na Kremlu. Przypominamy, że Moskwa postanowiła „zaatakować” Simonasa Slapšinskasa, eks-prokuratora, który prowadził śledztwo w sprawie wydarzeń 13 stycznia 1991 roku a następnie przekazał ją sądowi. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zaocznie oskarżył byłego prokuratora, obecnie adwokata o bezprawne prześladowanie obywateli Federacji Rosyjskiej. Litewscy eksperci ds. bezpieczeństwa i politycy uważają, że w taki sposób Kreml próbuje Litwę zastraszyć. Ten pogląd reprezentuje m. innymi Arvydas Anušauskas, poseł na Sejm Litwy, członek parlamentarnego Komitetu ds. Bezpieczeństwa oraz znany historyk.
Marius Laurinavičius, natomiast uważa, że po ogłoszeniu wyroku Kreml prawie na pewno zorganizuje kolejną kampanię kłamstw i oszczerstw wymierzoną w dobre imię Litwy.
„Atak na byłego już prokuratora wskazuje, że Rosja próbuje manipulować uwagą społeczeństwa w taki sposób, aby wskazać, że skoro prokuratorzy na Litwie są przestępcami, to i cała sprawa po stronie litewskiej jest sfingowana, a Rosjanie są nie winni” – mówił Laurinavičius.