23 sierpnia przypada 30. rocznica Szlaku Bałtyckiego. Blisko 2 miliony osób tego dnia utworzyły żywy łańcuch o długości ponad 600 km, który połączył Litwę, Łotwę i Estonię. Wśród mieszkańców państw bałtyckich byli również wileńscy Polacy.
Szlak Bałtycki był wyrazem protestu przeciwko ówczesnej sytuacji politycznej Litwy, Łotwy i Estonii, wchodzących w skład Związku Radzieckiego. Odbył się w 50. rocznicę podpisania tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow o podziale stref wpływu w Europie, na którego skutek kraje bałtyckie popadły w zależność od Związku Radzieckiego.
,,To był piękny, słoneczny dzień” – wspomina Janina Gieczewska, prezes Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców. Była wówczas wśród manifestujących wolność na placu Katedralnym. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się kamień z napisem „Stebuklas”, czyli „cud”, gdzie swój początek miał żywy łańcuch.
Gieczewska podkreśla, że udział Polaków był bardzo istotny i symboliczny.
,,Stanowiliśmy grupę około 20 osób. Był mój mąż Romuald Gieczewski, Antoni Bartoszewicz z żoną Anną, Józef Adamowicz z żoną Haliną, Tadeusz Kleczkowski, Feliks Ruszkto. Nikt niestety z tej grupy już nie żyje” – opowiada. Dodaje, że byli też inni, których nie znała. Wileńscy Polacy przyszli, by współtworzyć Szlak Bałtycki, mając ze sobą białe świece.
,,Dzisiaj, kiedy w telewizji widzę migawki z tego dnia, zauważam, że ludzie stali z kwiatami. My mieliśmy świece, które zapaliliśmy” – zaznacza Gieczewska. Wskazuje, że ówczesna grupa przerodziła się w tym samym roku, 6 października, w Polską Sekcję Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców.
,,Zesłańcy i więźniowie polityczni byli najbardziej pokrzywdzoną, ale też najbardziej aktywną grupą społeczną. To byli ludzie, którzy marzyli o wolnej Litwie, dlatego też chętnie przyłączyliśmy się do Szlaku Bałtyckiego” – tłumaczy.
,,Uważam, że to był historyczny dzień. Ta akcja była niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. I to był nie tylko łańcuch rąk, ale łańcuch serc z Wilna do Tallina” – mówi prezes, która od 30 lat nie może wyjść z podziwu, w jaki sposób łańcuch był zorganizowany. Podkreśla, że nie było w nim żadnych przerw. Panował odświętny i radosny nastrój.
Punktem kulminacyjnym Szlaku Bałtyckiego było podniesienie rąk przez demonstrantów na 15 minut o godz. 19. Gieczewska zaznacza, że mobilizacja mieszkańców Litwy, Łotwy i Estonii wzmocniła ich dążenia do niezależności. W następnym roku Litwa jako pierwsza z republik bałtyckich ogłosiła niepodległość.
O Szlaku Bałtyckim było głośno na całym świecie. Był on swego rodzaju fenomenem, wpisanym w roku 2009 na listę UNESCO „Pamięć Świata”. Co ciekawe, dzisiaj opozycyjni aktywiści z Hong Kongu inspirują się tą pokojową akcją w walce z uciskiem Chin. W piątek z okazji 30. rocznicy utworzą Szlak Hong Kongu. Żywy łańcuch rąk będzie się ciągnął przez 40 km. W ten sposób mieszkańcy wyspy chcą pokazać światu, że dążą do wolności i demokracji, podobnie jak kilkadziesiąt lat temu Litwini, Łotysze i Estończycy.
Gieczewska przypomina, że w tym roku mija 30 lat od powstania Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców.
,,Impulsem do powstania naszej organizacji, zrzeszającej zesłańców i więźniów politycznych, był cykl artykułów Jerzego Surwiłło w „Czerwonym Sztandarze” pt. „Kronika pamięci. Wileńskie ślady na drogach cierpień”. Pierwszą osobą, która opowiedziała swoją historię z Syberii, był mój mąż Romuald, pierwszy prezes sekcji” – zaznacza. Pani Janina przejęła schedę po mężu, od 15 lat jest prezesem organizacji.
,,Kiedyś nasza sekcja liczyła 400 osób. Dzisiaj jest kilkadziesiąt. Ludzie odchodzą do wieczności” – mówi.
Janina Gieczewska posiada Złotą Odznakę Honorową za Zasługi, która jest najważniejszym odznaczeniem nadawanym przez Związek Sybiraków. Pomimo wieku jest wciąż aktywna społecznie. Posiada bogate archiwum dotyczące Wileńszczyzny.
Ewelina Mokrzecka