Wypadki drogowe często prowadzą do tragedii. Ten, jaki wydarzył się w środę rano przy Nowej Rossie, nie pochłonął co prawda ofiar ludzkich, ale dla tych, którzy cenią polską historię i kulturę, jest on bardzo wielkim nieszczęściem. Zniszczone zostały groby polskich żołnierzy, które zaledwie cztery miesiące temu zostały bardzo starannie odnowione przez Fundację „Wolność i Demokracja” w ramach programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP.
Wąska ulica między cmentarzami na Rossie nie jest odcinkiem najwygodniejszym do jazdy, ale dobrze oznakowanym i zabezpieczonym. Żeby uniknąć tam nieszczęścia, ważne jest przede wszystkim przestrzeganie dozwolonej prędkości i ostrożność, zwłaszcza przy złej pogodzie. Do wypadku w okolicach polskiej kwatery doszło nie po raz pierwszy. Ostatni, tuż przed 6 rano w środę, spowodowała 41-letnia kobieta kierująca oplem. Wiadomo, że prowadząca pojazd była trzeźwa, nie ucierpiała w wypadku a warunki drogowe były nie najlepsze. Skutki zdarzenia są natomiast bardzo widoczne na cmentarzu polskich żołnierzy na Nowej Rossie, poległych w latach 1919–1920 w walkach o Wilno. Samochód zniszczył nie tylko ogrodzenie, ale także pomniki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Renowacja Rossy: czy możemy być spokojni o los cmentarza?
Na wiadomość o zdarzeniu bardzo szybko zareagowała Ambasada RP w Wilnie.
– To bardzo smutne, przede wszystkim dlatego, że zaledwie kilka miesięcy temu to miejsce zostało odnowione z wielką pieczołowitością, przy znaczących nakładach finansowych. O tych wydarzeniach informujemy na bieżąco Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, z którego środków przeprowadzono renowację kwatery i którego przedstawiciel był dziś akurat obecny w Wilnie – wyjaśnia „Kurierowi Wileńskiemu” Marcin Zieniewicz, konsul Ambasady RP na Litwie. – Obecnie robimy zdjęcia, dokumentujemy to wydarzenie, dziś spotkamy się z przedstawicielami Samorządu Miasta Wilna, do którego należy obiekt, w celu znalezienia sposobu na to, by jak najszybciej teren został uporządkowany. Mając w pamięci bardzo dobrą współpracę z samorządem w realizacji projektu renowacji kwater, mam nadzieję, że prace remontowe będą przebiegały sprawnie – podkreśla konsul.
O tym, że skutki wypadku będą długotrwałe przekonany jest Dariusz Żybort, prezes Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą.
– Nie sądzę, że da się naprawić te szkody w tym roku. Wydaje mi się, że w tym konkretnym przypadku pieniądze nie powinny być podstawowym problemem, bo samochód miał zapewne ubezpieczenie, ale prace remontowe w takich miejscach nie przebiegają szybko. Zwykle wiążą się z przetargiem organizowanym przez Samorząd Miasta Wilna, co znacznie wydłuża czas oczekiwania – wyjaśnia rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Jak zauważa działacz społeczny, szybką naprawę cmentarza utrudni czas, w jakim nastąpił wypadek.
– Niestety, prace remontowe na cmentarzach możliwe są na Litwie tylko do 1 listopada. Po tej dacie w zasadzie nie powinno się ich prowadzić – mówi Żybort.
Jak długo trwa usuwanie skutków wypadków w takich miejscach prezes Komitetu Opieki nad Starą Rosą może mówić na konkretnych przykładach.
– W sierpniu 2018 r. w wyniku burzy spadł konar drzewa, który uszkodził ogrodzenie pomnika Izy Salmonowiczówny, symbolu Rossy, czyli „Czarnego Anioła”. Rok wcześniej ogrodzenie było odnowione ze środków spółki Orlen Lietuva. Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą zwrócił się w tej sprawie do samorządu. Drzewo zagrażające pomnikom zostało ścięte latem 2019 r., a przetarg na remont ogłoszenia jeszcze nie został ogłoszony. Tym razem, jeśli koszty naprawy pokryje ubezpieczyciel, może pójdzie to szybciej, ale tak czy inaczej te pomniki są pod nadzorem konserwatora zabytków, prace wykonane w czerwcu są nadal objęte gwarancją, stąd nie sądzę, że można liczyć na szybki remont – wyjaśnia Żybort.
Polskie groby na Nowej Rossie nie po raz pierwszy ucierpiały z powodu wypadku, warto jednak pamiętać, że w czasach sowieckich mogły zostać całkowicie zniszczone. W latach 70. powstał projekt, w którym droga miała zostać poszerzona, a po grobach Polaków, którzy walczyli o Wilno, miał nie zostać nawet ślad. Projekt udało się zablokować dzięki bardzo aktywnej postawie polskiej społeczności. Wobec projektów zniszczenia kwatery protestowała przede wszystkim redakcja „Kuriera Wileńskiego”, wychodzącego wówczas jako „Czerwony Sztandar”.
Fot. Marian Paluszkiewicz