– Historia zatoczyła koło. Mamy do czynienia z powrotem do dobrych relacji polsko-litewskich, jakie miały miejsce za czasów Kaczyńskiego i Adamkusa – w rozmowie z ,,Kurierem Wileńskim” mówi politolog dr Andrzej Pukszto.
W ubiegły czwartek i piątek z oficjalną wizytą na Litwie przebywał prezydent RP Andrzej Duda. Wspólnie z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wziął udział w uroczystym pochówku przywódców powstania styczniowego Zygmunta Sierakowskiego i Wincentego Konstantego Kalinowskiego oraz kilkunastu jego uczestników straconych w Wilnie w 1863 i w 1864 roku. Głowa polskiego państwa spotkała się również z prezydentem RL Gitanasem Nausėdą. Politycy podczas rozmów poruszyli tematykę bezpieczeństwa w regionie, kwestie gospodarcze oraz problematykę mniejszości narodowych w Polsce i na Litwie.
– To ważne, bo omawiając kwestie globalne, nie należy zapominać o sprawach lokalnych. Wydaje mi się, że na górze jest wola polityczna i przywódcy obu państw są świadomi pewnych kwestii –mówi dr Andrzej Pukszto.
Wskazuje, że obaj prezydenci mają spójną wizję polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
– Podczas rozmów odnieśli się do słów prezydenta Francji Emanuela Macrona, który wyraża rosnące obawy co do przyszłości NATO oraz prowadzi dyplomatyczne naciski w celu naprawy stosunków z Rosją. Natomiast zarówno Duda, jak i Nausėda zaakcentowali, że widzą przyszłość w silnym Sojuszu. Podkreślili, że Litwie i Polsce ocieplanie stosunków z Rosją jest nie na rękę. Przyszłość Europy i bezpieczeństwo wiążą ze wzmocnieniem i rozwojem NATO. W tej kwestii spojrzenia obu prezydentów się pokrywają – zaznacza politolog.
W piątek odbył się uroczysty pochówek szczątków powstańców styczniowych, w którym wzięli udział obaj prezydenci oraz przedstawiciele Białorusi, Ukrainy i Łotwy. Msza pogrzebowa została odprawiona w wileńskiej katedrze, przed którą zgromadził się kilkusetosobowy tłum. Wśród obecnych można było zobaczyć liczne osoby trzymające flagi Polski, a także biało-czerwono-białe, nieuznawane przez władze w Mińsku flagi Białorusi, oraz flagi Wielkiego Księstwa Litewskiego.
– Postać Kalinowskiego dla Białorusinów jest żywym symbolem walki o prawdziwą niepodległość i wolność. Jest jednym z najważniejszych bohaterów narodowych, przynajmniej dla tej części społeczeństwa, która utożsamia się z biało-czerwono-białą flagą. I ta piątkowa uroczystość była tego dobitnym potwierdzeniem. Byłam bardzo wzruszona, tym bardziej, że zupełnie nie oczekiwałam, że biało-czerwono-biała flaga będzie dominować na tej wspaniałej uroczystości – w rozmowie z ,,Kurierem Wileńskim” dzieli się spostrzeżeniami Białorusinka, Alena Zieniewicz.
Po mszy trumny ze szczątkami powstańców przewieziono w kondukcie żałobnym na cmentarz na Rossie.
– To miało niezwykle symboliczny wymiar, ponieważ wspólnie z przedstawicielami Białorusi, Ukrainy i Łotwy, oddano hołd bohaterom historycznym, wspólnej historii, wspólnej walce z Imperium Rosyjskim – mówi Pukszto.
„To dla nas zaszczyt przyjąć wszystkich przyjaciół, którzy przybywają na Litwę z Polski, Białorusi, Ukrainy i Łotwy. Dzisiejsze wydarzenia pokazują, że to powstanie nie było powstaniem jednego czy dwóch narodów, ale stanowiło ważne wydarzenie dla wielu narodów, które dążyły do wolności. A dążyły one do wolności w bardzo złożonych okolicznościach, kiedy despotyczny reżim carski naciskał, kiedy chciał połknąć tożsamości tych narodów” – powiedział zaraz po uroczystościach Nausėda podczas wspólnego wywiadu z Dudą dla TVP.
Prezydent Duda w tym samym wywiadzie zaznaczył, że ludzie, którzy oddali swoje życie w tych walkach, to wspólni bohaterowie narodów, które kiedyś żyły w jednym kraju, a później znalazły się w niewoli.
„Oni zachowali godność. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dzisiaj my, jako narody, jako państwa, kłaniamy im się i dziękujemy za tamten wielki akt bohaterstwa, za to, że stawali w walce o wolność. O wolność naszą i waszą. To było najistotniejsze. Prezydenci Polski i Litwy, idący wspólnie za trumnami naszych bohaterów to jest wielki przekaz i wielkie pokazanie jedności naszej wspólnoty w naszej części Europy, także tego ogromnego, bardzo silnego związku historycznego pomiędzy naszymi narodami” – powiedział prezydent Duda.
Prezydent Nausėda zwrócił uwagę, że Polskę i Litwę coraz więcej łączy.
,,Mówi się, że nasze stosunki są tak dobre, że aż strach, aby czegoś nie zepsuć. Więc mam nadzieję, że tego nie zepsujemy. Nie wątpię, że mamy wiele wspólnych spraw, które w naturalny sposób nas jednoczą’’ – powiedział.
Pukszto w relacjach obu prezydentów zauważa pewną zażyłość.
– Spotkania prezydentów dobrze wróżą. Duda w pewnym sensie czuje się spadkobiercą polityki Lecha Kaczyńskiego, a Nausėda –Valdasa Adamkusa. Historia zatoczyła koło, mamy powrót do dobrych relacji, jakie miały miejsce za Kaczyńskiego i Adamkusa – dodaje.
Politolog, który brał udział w uroczystościach pogrzebowych, wskazuje, że atmosfera była bardzo wzniosła. Odczuwa jednak pewien dysonans. – Zabrakło miejscowych Polaków. Zauważyli to również dziennikarze z Polski. Było co prawda kilka szkół, organizacji i harcerze. Wydaje mi się natomiast, że ZPL powinien aktywniej uczestniczyć w tych obchodach. I tu widzę wielką wyrwę –mówi Pukszto.
CZYTAJ WIĘCEJ: Gitanas Nausėda w Warszawie: Bliskie stosunki między Litwą a Polską są niezbędne
Przewodnicząca Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie Julia Darjina w rozmowie z naszym dziennikiem zaznacza, że w kondukcie pogrzebowym udział wzięło 40 harcerzy i harcerek.
– Jesteśmy szczęśliwi, że część z nas mogła wziąć udział też we mszy pogrzebowej w wileńskiej katedrze. Wieczorem, po zakończeniu ceremonii, w kaplicy na Rossie, wspólnie ze skautami litewskimi z Lietuvos Skautiji, pełniliśmy warty honorowe przy grobach powstańców i ich dowódców – tłumaczy. Dodaje, że warty pełniły zasłużone dla harcerstwa osoby wyznaczone przez władze związku.
– Było to dla nas ogromne przeżycie, żywa lekcja historii. Powstańcy walczyli, kierując się tymi samymi ideałami, które dzisiaj są bliskie i ważne rownież dla nas, harcerzy. To służba bliźniemu i ojczyźnie. Nie mogło nas tam zabraknąć, chcieliśmy oddać im cześć i pokazać, że pamiętamy i będziemy pamiętać – mówi Darjina.
Fot. Marius Markevičius, Dainius Labutis, ELTA