„Magna cum laude” stało się gwiazdą przewodnią wybitnej osobowości, jaką jest Marzena Mackojć-Sinkevičienė, absolwentka Gimnazjum im. Józefa Ignacego Kraszewskiego, pochodząca z Nowej Wilejki, ze zgodnej i pracowitej rodziny. A tymczasem ta gwiazda zalśniła ostatnio jeszcze mocniej.
Najwybitniejsi absolwenci wyższych uczelni na całym świecie są nagradzani dyplomem „magna cum laude” (pol. z wielką pochwałą), oznaczającym, że bardzo dobrze złożyli egzaminy i napisali wybitną pracę dyplomową. Marzena Mackojć po ukończeniu Wydziału Fizyki Uniwersytetu Wileńskiego też została laureatką tego zaszczytnego odznaczenia. Dalej nagrody sypały się jak z rogu obfitości, aż w lutym 2019 r. 28-letniej Marzenie, doktorantce w Narodowym Centrum Badań Fizycznych i Technologii, a także wykładowcy na Wydziale Fizyki UW przyznano tytuł Talentu Roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Poetka, która odnalazła się w fizyce
Badaczka kryształów, zbieraczka tytułów
Tymczasem Marzena niedawno została bohaterką książki pt. „Vakaro istorijos Lietuvos mergaitėms. 100 įkvepiančių istorijų apie Lietuvos moteris” (Wieczorne opowieści dla litewskich dziewcząt. 100 opowiadań o litewskich kobietach). Tę ciekawą i nowatorsko wydaną publikację stworzyły dwie autorki: Viktorija Urbonaitė i Viktorija Aprimaitė, która jest autorką szkicu o Marzenie, zatytułowanym „Fizyk – poetka”.
Miałam okazję poznać tę młodą litewską literatkę podczas 21. Wileńskich Targów Książki. Tłok w tym roku był niesamowity. Spotkałyśmy się przy stoisku wydawnictwa „Dvi Tylos”, które książkę wydało. Skąd Viktorija dowiedziała się o wybitnej uczonej, wileńskiej Polce?
– Ależ wcale nie musiałam się dowiadywać ani jej poszukiwać. Od dłuższego czasu słyszałam na uniwersytecie o zdolnej badaczce kryształów diamentu, laureatce nagród i zbieraczce tytułów honorowych, eksperymentatorce, doktorantce, na domiar – poetce. Napisałam 50 szkiców o niezwykłych kobietach z Litwy, ale to Marzena oczarowała mnie swoim entuzjazmem, radością życia, jakimś wewnętrznym płomieniem świecącym w jej oczach. A jednocześnie podbiła moje serce szczerością i miłym usposobieniem – powiedziała mi Viktorija Aprimaitė.
Jeszcze przed przeczytaniem szkicu o Marzenie wiedziałam, że znajdę w nim coś sobie bliskiego. Marzenę Mackojć poznałam bodaj 12 lat temu jako uczennicę gimnazjum i autorkę wierszy, młodzieńczej liryki. Na kolumnie literackiej „Kuriera Wileńskiego” przedstawiałam jej poezję. W konkursach ogłaszanych przez Stowarzyszenie Literatów Polskich na Litwie Marzenie Mackojć stale zdobywała najwyższe miejsca.
Wschodząca gwiazda polskiej poezji
Prezes stowarzyszenia Aleksander Sokołowski zapalił się, aby nie zwlekając, wydać pierwszy, nawet nieduży zbiorek wierszy Marzeny. Ona szybko go przygotowała i zadbała też o przetłumaczenie na język litewski. Ciekawe ilustracje przygotowali: Jurgis Sinkevičius, obecnie mąż Marzeny, również fizyk, miłośnik rysunku i grafiki, a także Agnieszka Mackojć, bliźniacza siostra Marzeny.
Zbiorek zatytułowany „Pytasz, kim jestem…” (Klausi, kas aš) ukazał się jesienią 2011 r. Marzena była już studentką. To ona założyła Nową Awangardę Wileńską, wokół której skupili się młodzi wileńscy autorzy. Przez kilka lat organizowała też poetycko-muzyczne imprezy „Wiosno, ach to ty!”, odbywające się w DKP.
Było i jest w poezji Marzeny coś niezwykłego, jakaś nieuchwytna aura, budząca wyobraźnię, jak np. w wierszu „Prószy”: „Spójrz, jak prószy za oknem./Rozpoczęła się mimowolna epidemia białych kryształów./To marzenia padają nam prosto w ręce./Pozostaje tylko złapać./– To byłoby zbyt proste – uprzedzają lekarze./Im przeznaczone jest stopnieć./Jesteśmy zbyt ciepli i naiwni./Na krótko ukryci pod kryształową powłoką ogrzewamy zlodowaciały świat wewnętrzny./A przecież tak niewiele trzeba – tylko bliskich nam osób./A marzenia?/A marzenia się spełnią na własny sposób”.
Po ukazaniu się tego zbiorku mówiono i pisano (nie tylko w Wilnie, lecz także w Warszawie), że Marzena Mackojć jest wschodzącą gwiazdą na firmamencie poezji polskiej na Wileńszczyźnie. Wszystko szło w tym kierunku. Marzena brała udział w zagranicznych spotkaniach poetów, ukazywały się kolejne jej tomiki poetyckie, coraz to nowe wiersze publikowano w antologiach, w tym też w Londynie. Tylko ich autorka wybrała inną drogę, o której napisała Viktorija Aprimaitė w „Wieczornych opowieściach…”.
Język duszy, język nauki
Jednak coś mnie w tym szkicu zaniepokoiło. Gdzie się podziała dawna Marzena, romantyczka, poetycka dusza? – zadawałam sobie pytanie. Czyżby fizyka całkowicie unicestwiła w niej lirykę? Czasu ani możliwości na spotkanie nie miałyśmy. Wysłałam więc do Marzeny e-maila, w którym poprosiłam o odpowiedź na dwa pytania: Czy badanie kryształków diamentu przyda się w medycynie, w leczeniu chorych? Czy w Marzenie żyje jeszcze poezja?
Odpowiedź otrzymałam szybko. Z góry zapowiem, że wzbudziła we mnie satysfakcję, a nawet radość. Oto co napisała młoda naukowiec: „Badam właściwości diamentu z defektami sieci krystalicznej. Takie barwne centra, jak azot-wakancja w strukturze diamentu, dadzą się zastosować w medycynie nie tylko w technikach diagnostycznych i terapeutycznych, lecz także do badań właściwości fizycznych rozmaitych obiektów na skali nano, ponieważ będą to ultraczułe sensory”. Dalsze naukowe wyjaśnienia właściwości diamentu są jeszcze trudniejsze, więc ich nie cytuję.
Odpowiedź na pytanie drugie też jest ciekawa – i nieco łatwiejsza do zrozumienia. Otóż Marzena zaznacza, że prawdziwa poezja jest językiem duszy i że w myśleniu naukowym jest wiele elementów poezji. I uzupełniła: „Poezja jest moim drugim ja, więc żyję nią w pełni. Z niecierpliwością czekam na polskojęzyczną edycję płyty Eweliny Saszenko »Zakochani«, z której poznacie mój dorobek poetycki”.
Nie wątpimy, że będzie interesujący i że otrzyma u słuchaczy ocenę „magna cum laude” – jak wszystkie dzieła Marzeny.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 10(28) 07-13/03/ 2020