Nie patrząc na rosnącą liczbę zachorowań, spora część społeczeństwa nadal sprzeciwia się nakazowi noszenia masek. W przestrzeni internetowej szerzą się też teorie spiskowe na temat COVID-19. Niestety, władza ma bardzo ograniczone pole do działania, jeśli chodzi o walkę z fake newsami.
Ministerstwo Ochrony Zdrowia poinformowało „Kurier Wileński”, że praktycznie w „arsenale” do walki z koronawirusowymi dysydentami instytucje państwowe mają tylko Kodeks Wykroczeń Administracyjnych.
– Upomnienie może być zastosowane, jeśli jest podstawa sądzić, że zostało dokonane wykroczenie administracyjne, działalność przestępcza albo w inny sposób zostało złamane prawo lub został naruszony ład społeczny. Pod taką klasyfikację wlicza się następujące czyny: nawoływanie do nienoszenia masek lub nierobienia testów, rezygnacji z samoizolacji. W tym przypadku można zastosować upomnienie, ponieważ te działania mogą być skierowane przeciwko łamaniu zasad kwarantanny – tłumaczy Brigita Ramanauskaitė ze służby prasowej resortu zdrowia. Na razie nie ma ostatecznych statystyk, ile upomnień tego typu wydano w bieżącym roku.
Akcje protestacyjne
Od początku pandemii z powodu COVID-19 zmarło ponad 400 osób. Liczba osób zakażonych w ostatnim czasie bije kolejne rekordy. Jednym z ognisk koronawirusa został sejm, dlatego parlament zarządził tygodniową przerwę w obradach. Niestety, w przestrzeni publicznej nadal pojawia się informacja, że coś takiego jak koronawirus nie istnieje. W sieciach społecznościowych lub pocztą pantoflową szerzą się teorie spiskowe, że epidemia tak naprawdę jest tylko sposobem rządu na „przyswojenie” funduszy unijnych.
W minioną sobotę w Wilnie pod sejmem odbył się protest przeciwko obowiązkowemu noszeniu masek. Z obliczeń policji wynika, że na protest przyszło ok. 40 osób. W dwóch przypadkach nastąpiła interwencja służb mundurowych. Wśród zatrzymanych znalazł się litewski komik, Olegas Šurajevas, który jest znany z trollowania wszelkiego rodzaju radykałów. Policja musiała spisać protokół, ponieważ komik przyszedł na wiec z maską zasłaniającą całą twarz, co jest niezgodne z Ustawą o zgromadzeniach publicznych. W ostatnim czasie podobne akcje odbyły się też w innych miastach Litwy.
Wśród koronawirusowych sceptyków są również osoby, u których zdiagnozowano chorobę. Przykładowo, we wrześniu portal etaplius.lt, który jest platformą mediów regionalnych, przeprowadził wywiad z mieszkańcem Szawel, Ramūnasem, który przebywał na kwarantannie z powodu COVID-19. Nie patrząc na niezbite dowody, Ramūnas był święcie przekonany, że żaden wirus nie istnieje. „Trzeba mniej wierzyć w to, co mówią politycy. To wszystko jest tylko praniem pieniędzy. Wszystko jest wyreżyserowane. Są otrzymywane duże środki i dlatego próbuje się wmówić ludziom różne bzdury” – twierdził kategorycznie, dodając, że wszelkie środki i rekomendacje zapobiegawcze są absurdalne. Według niego chodzenie w maskach nie ma żadnego sensu. „Nawet teraz nie wierzę, że istnieje koronawirus. Sądzę, że po prostu są »przyswajane« fundusze Unii Europejskiej. Są dokonywane nieadekwatne zakupy (…). Dotychczas nie wierzę, że choruję na koronawirusa. Sądzę, że mam zapalenie płuc” – mówił we wrześniu mężczyzna. U mężczyzny wykryto COVID-19. Miał wszelkie klasyczne symptomy choroby, jak wysoka gorączka, bóle w płucach, utrata węchu, zmęczenie.
Znamiona przestępstwa
Przypadek Ramūnasa nie jest odosobniony. Na początku listopada w internecie pojawiły się amatorskie nagrania, w których osoby niewierzące w istnienie COVID-19 próbowały wywierać presję na lekarzy. W „reportażach” mówi się, że sale szpitalne są puste. Osoby z nagrań chodziły obok szpitali, gdzie są leczone osoby na koronawirusa, domagając się, aby personel medyczny opowiedział o „rzekomym nadmiarze pracy”. „Wszystko było sfilmowane przez okno, jak wy siedzicie i niby pracujecie. To szpital chorób zakaźnych i niby macie mnóstwo chorych. Kłamcy. Otrzymujecie pieniądze podatników, a sami siedzicie bez masek” – grzmiał na jednym z nagraniu koronasceptyk.
Ministerstwo Ochrony Zdrowia informuje, że tego typu działania mogą być inaczej traktowane niż wykroczenia administracyjne.
– Kodeks Karny wkracza wówczas, kiedy osoba awanturuje się, przeszkadza personelowi medycznemu w pracy. Poza tym jest podstawa sądzić, że może być dokonane wykroczenie administracyjne lub czyn przestępczy skierowany na destabilizację życia społecznego oraz kiedy jest upubliczniana oszczercza informacja o konkretnej osobie – wyjaśnia naszemu dziennikowi Brigita Ramanauskaitė.
Czytaj więcej: Litwa na stworzenie szczepionki przeznaczy dodatkowe 2,5 mln euro
Rzetelna informacja
Podobne nastroje są również w innych krajach. Protesty przeciwko zaostrzeniom odbywają się w Niemczech, Francji, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Koronasceptycy są przekonani, że COVID-19 jest albo tajemną bronią biologiczną, albo kolejną próbą władzy chcącej osiągnąć totalną kontrolę społeczeństwa. Wiele osób zachęca, aby wzorem Szwecji obostrzenia miały charakter zaleceń, a nie nakazów. Chociaż ostatnio władze Szwecji przyznały, że ich model walki z koronawirusem raczej się nie sprawdził.Litewski resort zdrowia uważa, że w walce z teoriami spiskowymi bardzo ważne jest rzetelne informowanie społeczeństwa.
– Z fałszywą i wprowadzającą w błąd informacją spotykamy się cały czas. Eksperci z Departamentu Strategicznej Komunikacji Wojska Litewskiego ciągle wskazują zagrożenia oraz kanały, poprzez które jest rozpowszechniana podobna informacja. Cały czas przypominamy mieszkańcom, jak mogą odróżnić dezinformację i jakie środki trzeba wykorzystywać. Ciągle też przypominamy o kanałach z rzetelną informacją, przede wszystkim to są strony instytucji państwowych – podkreśla rozmówczyni.
W walkę z fake’ami dotyczącymi COVID-19 włączyła się też Komisja Europejska. „Walka z dezinformacją to wspólny wysiłek podejmowany przez wszystkie instytucje europejskie. UE ściśle współpracuje z platformami internetowymi, aby zachęcać je do promowania wiarygodnych źródeł, degradowania informacji, które po sprawdzeniu okazały się nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd, oraz usuwania treści nielegalnych lub niebezpiecznych dla zdrowia. Wszystkie nasze działania w walce z dezinformacją, błędną informacją i zagranicznymi wpływami zostały nasilone. Przedstawiono je we wspólnym komunikacie komisji i wysokiego przedstawiciela” – czytamy na stronie instytucji unijnej.
Z badań opinii publicznej przeprowadzonych w październiku wynika, że tylko mniej niż połowa mieszkańców Litwy chce zaszczepić się przeciwko koronawirusowi, kiedy pojawi się taka możliwość. Z sondażu „Vilmorus” wynika, że szczepić się chce 42,9 proc. ankietowanych. Przeciwników szczepienia jest 42,5 proc. Pozostali nie mieli wyrobionego zdania na ten temat.