Gdy Armia Czerwona weszła w lipcu 1944 r. ponownie w granice Polski rzeczywistość nowej, drugiej okupacji sowieckiej, była wyjątkowo trudna. Teren nasiąknięty był posterunkami sowieckimi, odbywały się aresztowania na niespotykaną skalę, funkcjonowała rozbudowana agentura. Nadal działały jednak polskie jednostki wojskowe. Jedną z nich dowodzona była przez Jana Borysewicza ps. „Krysia”.
Czytaj więcej: Dom Polski w Ejszyszkach liczy 20 lat
„Krysia”, używający wtedy nowego pseudonimu „Mściciel”, systematycznie odtwarzał swoją siatkę, obejmującą rubieże Puszczy Ruskiej (Grodzieńskiej) – od miejscowości Nacza na zachodzie powiatu lidzkiego – po gminy Werenów i Bieniakonie na wschodzie. Podlegało mu 8 kompanii konspiracyjnych. Komendant był ciągle „w polu”. Zmieniając ustawicznie miejsca postoju, „chodził” – mówiąc po partyzancku – tylko z własną drużyną dyspozycyjną. Pozostałe oddziały i patrole partyzanckie działały w dużym stopniu autonomicznie, choć były mu całkowicie podległe. „Krysia – Mściciel” koncentrował je tylko przed większymi akcjami.
Jedną z takich spektakularnych akcji był atak na miasteczko Ejszyszki. W nocy z 6 na 7 grudnia 1944 r. por. „Krysia – Mściciel” zebrał około 150 żołnierzy – były to połączone patrole „Hajduka”, „Groma”, „Zemsty” i „Śmiałego”. Zaatakowali miasto gminne Ejszyszki. Nie pierwszy już zresztą raz – niektórzy z tych chłopców brali udział w zdobyciu miasta w czasie okupacji niemieckiej. Teraz w brawurowym ataku rozbito areszt NKWD, uwalniając ponad 30 więźniów i niszcząc punkt Związku Patriotów Polskich – komunistycznej jaczejki spod znaku Berlinga i Wandy Wasilewskiej. Spalono dokumentację ZPP i NKWD.
Atak na Ejszyszki, drugi w „karierze” partyzanckiej Komendanta „Krysi” był dokonaniem wyjątkowym. W całej historii polskiego podziemia po lipcu 1944 r. na ziemiach zabranych nie było tak skutecznej akcji. „Krysia” zdobył miasto gminne, rozbił areszt NKWD, zdestabilizował na pewien czas funkcjonowanie lokalnego aparatu komunistycznego. Uczynił to przy minimalnych stratach własnych – poległo dwóch żołnierzy.
Czytaj więcej: Operacja polska NKWD, największa zbrodnia Stalina na Polakach
Za każdą udaną operacją AK szły represje wobec ludności miejscowej i przede wszystkim wobec rodzin żołnierzy. Eksterminacja sowiecka była coraz silniejsza. „Krysia” to widział i kąsał bolszewików jeszcze mocniej. W końcu sierpnia 1944 roku pod Werenowem dokonał zasadzki na konwój sowiecki. Zastrzelono tam dowód-cę 143. Batalionu Zmotoryzowanego NKWD, niejakiego mjr. Konarczuka – „gieroja Sowieckowo Sojuza”. W ramach akcji rocznicowej – 17 września – patrole „Śmiałego” i „Gaja” zniszczyły mosty na rzece Solczy. Akcji partyzantów „Krysi – Mściciela” w tym okresie było wiele.
Jan Borysewicz pochodził z Kresów. Tu dorastał, uczył się. Na Nowogórdczyźnie przyszło mu żyć i polec w godzinie próby. Zginął w zasadzce NKWD. w oficjalnej notatce Okręgu Nowogródzkiego czytamy:
„21 I 1945 r. w potyczce z bolszewikami pod wsią Kowalki poległ dowódca Zgrupowania Północ obywatel „Krysia” (…) Nauczył swoim przykładem setki i tysiące synów ziemi kresowej kochać swe strony ojczyste, swój lud, prawdę życia i sprawiedliwość. Nie umiał służyć ojczyźnie w celu uzyskania tylko pochlebstw, wpływów i stanowiska. Każdemu był najszczerszym przyjacielem, kto również jak On ukochał ideały w życiu. W najcięższych chwilach nigdzie nie poszedł szukać lepszej doli. Został tu, by oddać swe młode życie, na zawsze zranić serce rodziców, by chwałą okryć żołnierza polskiego i dać świadectwo swym postępowaniem wszystkim tym, którzy razem z Nim i spod strzechy wieśniaczej ziemi kresowej wyszli i wszystkim tym, którzy z dalszych dzielnic Polski przybywali, jak Ojczyznę kochać należy i świętej sprawie służyć (…)”.
Czytaj więcej: Na imię mają Wolna Polska – pogrzeb nieznanych żołnierzy AK w Ejszyszkach
„Krysia” odszedł na wieczną wartę. Pośmiertnie został odznaczony Orderem Virtuti Militari.
Na podst.: PAI