Dziś w Sejmie została przeczytana ustawa dotycząca pisowni nazwisk w dokumentach państwowych. Polacy na Litwie mimo umów międzynarodowych do dziś mają w dokumentach zlituanizowane nazwiska. Znaki „nielitewskie” jak np. „ą”, „ę”, „ć”, „ś”, a także dwuznaki typu „sz”, „cz” są przerabiane.
Projekt ustawy złożyli socjaldemokraci. Pisownia nazwisk wciąż jest kwestią kontrowersyjną. Środowiska nacjonalistyczne uważają, że to zamach na państwowość litewską oraz dowód na dyktat mniejszości względem większości.
Sąd Konstytucyjny Litwy w 2014 roku uznał, że takie kwestie powinien rozpatrywać Sejm.
Polskie nazwiska, ale nie dla wszystkich?
Projekt ustawy zakłada, że na życzenie członka mniejszości narodowej jego (a także małżonka i dzieci) dane osobowe mogą zostać wpisane do dokumentu tożsamości wg odpowiednich zasad języka owej mniejszości.
Jest to o tyle skomplikowany zapis, że dyskryminuje osoby, które z różnych względów w żaden sposób nie zaznaczyły, że należą do mniejszości, np. pominęły rubrykę tożsamości w spisie ludności bądź nie mają takiego wpisu w akcie urodzenia.
„To już jest bodaj trzecia wersja tej ustawy i jej wyjątkowość polega na tym, że wyeliminuje upokarzający obowiązek naszych obywateli z mniejszości narodowych udowadniania swojej zagranicznej tożsamości. To jest niezrozumiałe, że obywatele naszego kraju chcą wpisać swoje nazwisko muszą udowadniać, że ich przodkowie byli obywatelami innego kraju i z racji tego mają prawo stosować te trzy dodatkowe litery alfabetu łacińskiego” — powiedział przedstawiając ustawę Gintautas Paluckas, socjaldemokrata.
Kiedy Polak na Litwie jest Polakiem?
Po wypowiedzi socjaldemokraty pytanie zadała posłanka polskiej narodowości z ramienia Partii Wolności, Ewelina Dobrowolska.
„W punkcie 4. projektu wskazano, że imię i nazwisko według zasad pisowni mniejszości narodowej będą mogli zapisać obywatele Republiki Litewskiej należący do mniejszości narodowej. Biorąc pod uwagę, że żaden akt prawny nie określa, czym jest mniejszość narodowa, nie uważa pan, czy warto byłoby doprecyzować to pojęcie?” — wystosowała do socjaldemokraty Gintautasa Paluckasa pytanie Ewelina Dobrowolska.
„Drugie pytanie — uwzględniając, że od 10 lat brakuje ustawy, która regulowałaby takie zależności, w jaki sposób pana zdaniem można by było identyfikować narodowość osoby? Według danych podawanych w spisie ludności, które nie są obowiązkowe, czy może wedle woli, a jeśli tak — co mają zrobić osoby, które w rubryce narodowości mają wpisaną narodowość litewską?” — zapytała posłanka polskiej narodowości Dobrowolska.
„Jeśli brakuje precyzji, możemy te sprawy udokładnić w komitetach” — skwitował Paluckas.
Pytanie zadała także dotychczasowa minister spraw wewnętrznych Rita Tamašunienė, posłanka z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie — Związku Chrześcijańskich Rodzin.
„Oczywiście popieramy, ale przedstawił pan projekt jako ustawę o trzech literach („x”, „w” i „q” — przyp. red.). Mówiąc o mniejszości polskiej, w nazwiskach nie jest stosowana ani «x», ani «q». W ustawie wskazane jest, że nazwisko jest zapisywane łacińskimi znakami na życzenie członka mniejszości według odpowiednich zasad języka owej mniejszości. Jeśli nie można będzie stosować znaków diakrytycznych, to niestety z tej ustawy skorzysta niewielki ułamek obywateli” — podkreśliła posłanka AWPL-ZChR Tamašunienė.
„Stosowane były potoczne nazwy. Wychodząc naprzeciwko pytaniom, pisownia różnych innych alfabetów czy hieroglifów nie jest przewidziana przez tę ustawę” — enigmatycznie odpowiedział Gintautas Paluckas.
Na dyskryminacji cierpi budżet
Na wypowiedź socjaldemokraty Paluckasa zareagowała posłanka Ewelina Dobrowolska.
„Chciałabym zwrócić uwagę, że w kwestii nazwisk, jest ponad sto rodzin, które wywalczyły oryginalną pisownię na pierwszej stronie paszportu. Oznacza to, że i Małgorzata z «rz», i Anna z podwójnym «n» mają taki zapis. Wzywam do poparcia projektu, ponieważ obecnie marnujemy pieniądze budżetu.” — w pragmatycznym duchu rozpoczęła swoją wypowiedź Dobrowolska.
„W każdym posiedzeniu uczestniczy Komisja Językowa, która przedstawia wnioski i w każdej takiej sprawie dowodzi, że nie ma zagrożenia dla języka państwowego, ponieważ mieszane rodziny z zasady imiona i nazwiska mogą zapisać w oryginale. To jest unikatowa okazja, aby dyskutować w sposób niedyskryminujący także o mniejszościach narodowych, których przedstawiciele są przede wszystkim obywatelami Republiki Litewskiej” — dodała posłanka.
Dyskryminacja tylnymi drzwiami
Głos zabrał Laurynas Kasčiūnas, konserwatysta. Odniósł się do słów przedmówczyni Dobrowolskiej i dostrzegł, że zapewnienia mniejszości narodowych o ich potrzebach są niewystarczające bez odpowiednich analiz.
„Nie widzę sensu poparcia tego projektu. W poprzedniej kadencji dyskusja była rozpoczęta i mamy dwa wariant alternatywne i nie potrzebujemy niczego nowego. Druga sprawa — jeśli chcemy serdecznej Litwy, potrzebujemy poważnych analiz socjologicznych, które wyjaśnią, jakie potrzeby mają mniejszości narodowe” — stwierdził konserwatysta.
„Opowiadam się za wariantem łotewskim (pisownia w oryginale na drugiej stronie paszportu — przyp. red.)” — zakończył wypowiedź Laurynas Kasčiūnas.
Inf. własne