Coraz częściej słyszymy o spotkaniach z dzikimi zwierzętami nie tylko na odludziu, lecz także w mieście, na łące czy na plaży.
Znany przyrodnik Selemonas Paltanavičius w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” twierdzi, że w ciągu kilkudziesięciu lat nie tylko ludzie się zmienili. Zmieniły się także zwierzęta. – Jeśli spojrzymy na historię ludzkości przez ostatnie 30 lat, zobaczymy, że staliśmy się inni. Gatunki zwierząt, które żyły w pobliżu nas, również musiały się przystosować. Dzikie zwierzęta ewoluowały wraz z nami, a niekiedy… starały się nas dogonić. Wilki, rysie, lisy, sarny, dziki i inne zwierzęta leśne kiedyś były bardzo ostrożne, płochliwe, dzisiaj jednak są zupełnie inne. Nikogo już nie zdziwi sarna w ogródku czy zając siedzący na progu domu – opowiada.
Nie ma hybryd psa i wilka
Przyrodnik twierdzi, że bardzo mało wiemy o naszych dzikich zwierzętach zamieszkujących lasy. Na Litwie nie mamy wystarczającej liczby naukowców, którzy pracowaliby wyłącznie w lesie i przez 12 miesięcy badali i bezpośrednio obserwowali zwierzęta. Na szczęście dzisiaj mamy więcej technicznych możliwości i dzikie zwierzęta możemy obserwować za pomocą specjalnych kamer. Takie kamery ustawiane w lasach filmują dziką przyrodę 24 godziny na dobę.
– Dzięki kamerom wiemy, że sam wygląd zwierząt się nie zmienia, chociaż klimat dzisiaj mamy inny. Na przykład zając wciąż zmienia futro na zimę na białe, chociaż śnieg dosyć rzadko u nas bywa. Za to zmieniło się zachowanie zwierząt. Wilk jest teraz zupełnie inny niż ten 50 lat temu. Kilkadziesiąt lat temu było to tchórzliwe zwierzę, które kryło się w ciągu dnia w mateczniku, a jakiekolwiek ogrodzenie było dla niego nie do przekroczenia. Wilki były przestraszone. Samo polowanie na nie wyglądało zupełnie inaczej jak dzisiaj. Myśliwi wyznaczali ostęp w lesie, otaczali go sznurem, na którym wieszano kawałki materiału zwane fladrami – i wilk nie był w stanie uciec z tego terenu, ponieważ bał się przekroczyć ogrodzenie z fladr. Dzisiejsze wilki patrzyłyby na to z politowaniem i po prostu przeskoczyłyby barierę, bez względu na to, co się za nią czai – tłumaczy Selemonas Paltanavičius.
Przyrodnik zaprzecza twierdzeniom, jakoby dzisiaj spotykano hybrydy, krzyżówki psa z wilkiem. Rzekomo to one coraz częściej napadają na zwierzęta domowe.
– To prawda, w ostatnich latach coraz częściej słyszymy o tym, że wilki napadają na gospodarstwa domowe. To wszystko dlatego, że dzikie zwierzęta już nie są takie dzikie i nie boją się ludzi. Co zaś się tyczy hybrydowego wilka – takowe nie istnieją. Wilki atakują i pożerają psy. Kilkanaście lat temu przeprowadziliśmy pewne badania, z których wynikło, że żaden wilk nie miał genów psa. Przede wszystkim taka hybryda nie mogłaby się przystosować do życia w stadzie wilków, ponieważ nie jest do końca wilkiem. Nie mogłaby też żyć jak pies – mówi przyrodnik.
Czytaj więcej: Egzotyczne zwierzęta w domu. Zachcianka czy znak czasów?
Klakson już nie odstrasza
Lisy także coraz chętniej podchodzą do skupisk ludzkich, opuszczają swoje naturalne środowisko i koncentrują się wokół aglomeracji i zurbanizowanych terenów. Jaki jest tego powód?
Zdaniem przyrodnika główną przyczyną jest człowiek, a właściwie jego nieodpowiednie zachowanie. Ludzie, spacerując po lesie, przyzwyczajają dzikie zwierzęta do swojej obecności, bezmyślnie zostawiają resztki jedzenia w niezabezpieczonych koszach na śmieci. Lisy, które mają dobry węch, korzystają z pozostawionego prowiantu, tym samym zatracając swoją dzikość. Rozleniwione szukają później łatwego pożywienia i wybierają się na wycieczki do przydomowych ogrodów.
– Dosyć częstym zjawiskiem stało się wychodzenie dzików i innych zwierząt leśnych poza obszar naturalnych siedlisk. Zwierzęta te, zamiast poszukiwać pożywienia w lesie, pojawiają się na terenach zurbanizowanych, niszcząc trawniki, zieleń miejską i uprawy rolne. Zwierzęta leśne, a w szczególności dziki, poza lasem dostosowują się do życia w środowisku zmienionym przez człowieka. Zmieniają swoje zachowania, w tym przyzwyczajają się do zapachu i obecności człowieka. Nie uciekają także na widok poruszających się pojazdów mechanicznych, nie reagują ucieczką na wydawane przez pojazdy dźwięki – tłumaczy Paltanavičius.
Zwierzęca ofensywa
W związku z pandemią na ulicach miast jest mniej ludzi oraz pojazdów. W związku z tym w niektórych miastach na całym świecie można było zauważyć dzikie zwierzęta, które są bardziej płochliwe i na co dzień nie pojawiają się w zatłoczonych miejscach. Dziś, gdy ulicami przemykają pojedyncze osoby, zwierzęta mają świetną okazję, by pospacerować po nieznanych dotąd terenach.
– Często słyszymy wiadomości o tym, jak to w różnych państwach dzikie zwierzęta wchodzą do miast. Tak samo w naszym kraju zauważono, że coraz częściej dzikie zwierzęta można spotkać nie tylko na terenach wiejskich, lecz także w mieście. Dlatego też chciałbym uczulić kierowców, żeby uważali na drodze. Gdy mniej pojazdów się nimi porusza, jest ciszej, to zwierzęta czują się bezpieczniej i coraz częściej wychodzą na jezdnię – uprzedza przyrodnik.
Na Litwie – według oficjalnych danych – niedźwiedź brunatny nie występuje. Został wpisany do czerwonej księgi jako gatunek wytępiony ponad 100 lat temu. Tymczasem litewscy funkcjonariusze straży granicznej, myśliwi, leśnicy oraz grzybiarze trafiają dziś czasami na ślady niedźwiedzia.
– Niedźwiedzia brunatnego w naszym kraju zarejestrowała już niejedna kamera. Możemy więc śmiało twierdzić, że zamieszkuje nasze lasy. Na razie to najprawdopodobniej jeden lub dwa osobniki, ale niebawem może być ich więcej. Leśnicy żartują, że tego niedźwiedzia prawdopodobnie wysłano, żeby sprawdził, jakie tu są warunki im do życia – uśmiecha się Paltanavičius.
Czytaj więcej: Spokojne życie wśród lawendowych pól
Co zrobić, gdy spotkasz dzikie zwierzę
Dzikich zwierząt nie trzeba się bać, ale warto zachować szczególną ostrożność i starać się unikać spotkania z nimi. Ale jeżeli już do niego dojdzie, to przyrodnik radzi, jak w danej sytuacji należy się zachować.
Na przykład dziki. Przez swoje masywne cielsko i ostre kły wyglądają niebezpiecznie. W rzeczywistości są to jednak pokojowo nastawione zwierzęta, które unikają kontaktu z ludźmi.
– Zazwyczaj dziki pierwsze nie atakują. Jednak jeżeli locha czuje, że jej małe mogą być w niebezpieczeństwie, to nie zawaha się ani chwili, żeby napaść. Gdy więc słyszysz głośny wydech wykonywany przez zaniepokojone zwierzę, to najlepiej wdrapać się na drzewo. Nie próbuj odstraszać dzików, machając gałęzią, kijem lub wykonując inne groźne gesty. Tego rodzaju spotkania mogą się przydarzyć o każdej porze roku, choć najwięcej warchlaków przychodzi na świat wiosną. Jednak dzięki łagodnym zimom i łatwo dostępnym uprawom kukurydzy niektóre lochy proszą się dwa razy w roku – mówi przyrodnik.
Jeżeli na swojej drodze spotkasz wilka, to przede wszystkim zachowaj spokój. Jeśli wilk zacznie się do ciebie zbliżać, wyprostuj się i rozłóż ręce, demonstrując swój wzrost. Zawołaj głośno lub zaklaszcz w dłonie. Pomoże to spłoszyć zwierzę.
Jeśli mimo podjętych akcji wilk nie ucieka, na wszelki wypadek chwyć kij lub gałąź, które w ostateczności mogą posłużyć ci do obrony, lub rzuć w kierunku zwierzęcia niewielkim przedmiotem.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 3(7) 18-24/01/2021