Co łączy Mikołaja Kopernika z Wilnem? Na pewno osoba dr. Jerzego Sikorskiego, urodzonego w Wilnie kopernikologa, odkrywcy grobu wielkiego astronoma we Fromborku. Ale nie tylko – znawca życiorysu Kopernika jest przekonany, że wielki astronom odwiedził Wilno i Grodno 515 lat temu.
To takie szczęście w nieszczęściu – mówi o początkach swojego zainteresowania Kopernikiem Jerzy Sikorski. Historyk urodził się w Wilnie, ale nie wspomina tego miasta jako wyidealizowanej krainy dzieciństwa.
– Wyjechałem, kiedy miałem 10 lat. Niestety, w mojej pamięci pozostały przede wszystkim bolesne wydarzenia związane z tym miastem. Pamiętam zburzony Zielony Most, trupy pływające po Wilii… Matka za udział w AK była zesłana na Syberię, ojciec siedział na Łukiszkach, ja i siostra byliśmy rozdzieleni i umieszczeni u krewnych. Oczywiście, mam wielki sentyment do miejsca swojego urodzenia, ale Wilno to dla mnie gorzkie wspomnienia – opowiada „Kurierowi Wileńskiemu”.
„Przechowaj się we Fromborku”
– Ojciec pracował w kuratorium oświaty w Wilnie i dowiedział się, że placówka ewakuowała się do Olsztyna. Postanowił więc, że uda się do Olsztyna i zgłosi się do swojej starej pracy. I tak zrobił. Mama była wówczas na Syberii. Po zwolnieniu udało się jej znaleźć pracę w bibliotece. Wszyscy byli w końcu razem – wspomina historyk.
Bagaż wileński dawał o sobie znać także dużo później. W latach 50. Sikorski próbował dostać się na studia. Składał dokumenty na kolejne uniwersytety i kierunki: architekturę, dziennikarstwo, sztuki piękne. Odpowiedź była ta sama: „Zdał, ale nieprzyjęty z braku miejsc”. Powodem odrzucania jego kandydatury była przeszłość jego rodziców, represjonowanych za związki z AK.
Hieronim Skurpski, organizator i animator życia kulturalnego na Warmii i Mazurach, poradził mu wtedy, żeby „znikać z Olsztyna i przechować się” w muzeum we Fromborku. I tak właśnie rozpoczęła się fascynacja Sikorskiego Kopernikiem. Badaniom jego życia poświęcił wiele lat życia, a jego prace umożliwiły archeologom odszukanie grobu i szczątków sławnego astronoma w podziemiach fromborskiej katedry.
Postaci Mikołaja Kopernika dr Sikorski poświęcił niemal całe swoje życie zawodowe. Choć na temat astronoma napisano wiele książek, historyk jest przekonany, że życiorys Kopernika kryje jeszcze wiele tajemnic. Jedną z nadal nieodkrytych kart pozostaje pobyt Kopernika w Wilnie.
Czytaj więcej: Kopernik i obrona Olsztyna
W orszaku biskupa Łukasza
– Pobyt Kopernika w Wilnie nie jest rozpowszechnioną w nauce teorią, ale w badaniu jego życiorysu bardzo wiele elementów pozostaje opartych na domysłach. Ja nie mam wątpliwości co do tego, że Kopernik towarzyszył swojemu wujowi w podróży – twierdzi historyk.
W podróż do Wilna Kopernik – wówczas kanonik warmiński – miał się wybrać wraz ze swoim wujem, Łukaszem Watzenrode, biskupem warmińskim.
Watzenrode zarząd diecezją objął w 1489 r. Początkowo uchodził za zwolennika niezależności Warmii od Polski, z czasem zaczął jednak dążyć do uściślenia związków z Koroną i ograniczenia roli Gdańska, stanów pruskich oraz przede wszystkim zakonu krzyżackiego. Jako biskupa nie zaakceptował go nigdy król Kazimierz Jagiellończyk, jednak duchowny pozostawał w bliskich relacjach z kolejnymi Jagiellonami.
– Był zaufanym doradcą króla Jana Olbrachta, któremu złożył hołd w 1494 r., a także kolejnych, Aleksandra i Zygmunta Starego. Był senatorem, wybitnym dyplomatą. W 1506 r. król Aleksander Jagiellończyk zaprosił biskupa na naradę dotyczącą stosunków polsko-krzyżackich do Wilna. Watzenrode był pośrednikiem między królem a wielkim mistrzem i był bardzo zainteresowany dobrymi relacjami między Polską a zakonem, z którym graniczyła jego diecezja. Nie mam wątpliwości, że w ten najbardziej znaczący dla siebie obszar polityki chciał wprowadzić również swojego siostrzeńca, którego darzył ogromnym zaufaniem – wyjaśnia dr Sikorski.
Kopernik w Wilnie
Podróż trwała od 21 kwietnia do 2 czerwca 1506 r. Dr Sikorski nie ma wątpliwości, że wujowi towarzyszył kanonik Mikołaj. Siostrzeniec był stałym członkiem biskupiego orszaku. Uczestniczył razem z wujem w zjazdach stanów pruskich w Toruniu, Elblągu, Grudziądzu i Malborku. W 1504 r. u boku wuja witał w Toruniu króla Aleksandra Jagiellończyka, po czym z orszakiem królewskim przez kilka miesięcy przemierzał Prusy aż do Gdańska i z powrotem do Torunia.
– Wiele podobnych przykładów świadczy, że gdziekolwiek w owych latach był wuj, tam też był jego siostrzeniec, choć obecność Kopernika nie zawsze była ujawniana w relacjach źródłowych, ponieważ był osobą prywatną. Nie mam więc żadnej wątpliwości, że towarzyszył też Kopernik swemu wujowi, gdy ten udawał się do króla Aleksandra w Wilnie. Uczestnictwo w tej podróży staje się pewne nie tylko dlatego, że zawsze towarzyszył wujowi, lecz przede wszystkim z punktu widzenia celu, jakiemu ta podróż miała służyć – podkreśla dr Sikorski.
– Biskup Łukasz zabierał go ze sobą wszędzie, stąd bardzo trudno uwierzyć, że Kopernik nie towarzyszył mu w tak długiej i znaczącej podróży. Biskup przygotowywał go na swego następcę, więc zaznajomienie z dworem, jak też z polityką wobec zakonu było konieczne, a takie właśnie możliwości dawała podróż do Wilna – wyjaśnia historyk.
Wyprawa trwała półtora miesiąca. Oczywiście biskupowi towarzyszył w niej znaczny orszak: jechali taborem, z zapasami jedzenia i picia, bagażami, towarzyszyli im służący. Dr Sikorski zauważa, że z zapisków sekretarza biskupa wynika, iż wyprawa była ułożona pod potrzeby Kopernika. – Biskup chciał, by jego siostrzeniec mógł poznać zakon krzyżacki, który otaczał jego diecezje. Chciał pokazać Kopernikowi, jak wygląda sytuacja – podkreśla rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Trasa podróży biegła przez Grodno, gdzie również – według Sikorskiego – gościł astronom.
Lekarz króla?
W czasie gdy orszak biskupi był w drodze, król ciężko zachorował. – Być może zanim przybyli do Wilna, dotarła do nich wiadomość, którą odnotował sekretarz biskupa, Paweł Deusterwald, iż „król, rażony apopleksją, zdany na medyków – niedouków, był prawie bezradny”. Król musiał być jednak jeszcze na tyle sprawny, że po jakimś czasie audiencja doszła do skutku, gdyż 11 maja biskup przekazał wiadomość o niej wielkiemu mistrzowi – zauważa Sikorski.
Naukowiec twierdzi, że Kopernik na dworze w Wilnie mógł być nie tylko gościem. – Nie sposób odrzucić myśli, że obecność Kopernika jako lekarza okazała się przydatna. W tamtych czasach konsylia lekarskie były czymś zwyczajnym, a choroba króla była bardzo poważna. Zresztą po zaledwie dwóch miesiącach od ich wizyty Aleksander zmarł – wyjaśnia historyk.
Z Wilna wracali inną drogą. Biskup nie zdecydował się na najkrótszy szlak, ale wybrał dłuższą trasę, bardziej o charakterze krajoznawczym. Obejmowała ona spławianie się łodziami Wilią i Niemnem, przez Tylżę. W Labiawie przyjechał do biskupa goniec z Królewca z zaproszeniem od wielkiego mistrza krzyżackiego, który przyjął ich na zamku w Królewcu.
Czytaj więcej: Kolonia Montwiłłowska obiektem dziedzictwa kulturowego Litwy
Dlaczego źródła milczą?
Według historyka o milczeniu źródeł na temat obecności astronoma w biskupim orszaku może świadczyć niechęć sekretarza biskupa do Kopernika. – W wielu sytuacjach można zauważyć, że nie był on Kopernikowi życzliwy. Prawdopodobnie zazdrościł mu bliskich relacji z wujem. Nie mamy więc w jego relacji informacji o pobycie Kopernika w Wilnie, ale nie wspomniał on również w niektórych innych miejscach, gdzie co do udziału Kopernika nie ma wątpliwości – mówi Sikorski.
Oczywiście, śladów Kopernika dziś w Wilnie nie znajdziemy, możemy poszukiwać jedynie historycznych miejsc, gdzie mógł przebywać. Jeśli towarzyszył biskupowi Łukaszowi, w ciągu całego pobytu w Wilnie mieszkał na zamku wielkoksiążęcym. Choć poszukiwanie komnaty Kopernika nie ma dziś żadnego sensu, można założyć, że astronom mieszkał na zamku górnym (czyli tam, gdzie znajduje się dziś wieża Giedymina) lub też na zamku dolnym (który upamiętnia dziś Pałac Wielkich Książąt Litewskich), bo właśnie król Aleksander Jagiellończyk przeniósł siedzibę wielkoksiążęcą do zamku dolnego – nowożytnego, późnogotyckiego pałacu, który był przebudowywany przez kolejnych władców.
„Kurier Wileński” łączy
– Ja w czasie pobytu w Wilnie nie szukałem oczywiście śladów Kopernika. Skupiłem się na odwiedzaniu miejsc powiązanych z moją rodzinną historią – mówi Jerzy Sikorski.
Po raz pierwszy odwiedził Wilno w latach 80. z wycieczką stowarzyszenia lekarzy. Potem okazji do zwiedzania rodzinnego miasta było znacznie więcej. – Oczywiście odwiedziłem miejsce, gdzie mieszkaliśmy – na Teatralnej, dokładnie naprzeciw Teatru na Pohulance. W domu mojej ciotki, gdzie również przez pewien czas mieszkałem, była wtedy siedziba jednego z litewskich wydawnictw. Zaproszono nas do środka i miałem okazję zobaczyć swoje dawne mieszkanie – opowiada.
Wilno pokazywał później także swoim synom. – Oglądali więzienie, w którym siedział dziadek Sikorski, poszliśmy w miejsce, gdzie było sowieckie NKWD, gdzie w podziemiach babka Anka czekała na wywóz na Syberię – opowiada.
Wyjazdy nie są jednak jedynym sposobem na kontakt z rodzinnym miastem. – Czasami dociera do mnie „Kurier Wileński”. Znam tę gazetę od dawna, po raz pierwszy odwiedziłem redakcję jeszcze w latach 80., razem z Jerzym Surwiłłą. Wtedy, jeszcze w „Czerwonym Sztandarze” opublikowano mój pierwszy artykuł o podróży Mikołaja Kopernika do Wilna. Bardzo się cieszę, że teraz pojawia się kolejna okazja, by przypomnieć Polakom na Litwie o tym wydarzeniu, którego historyczność według mnie nie budzi żadnych wątpliwości. Wbrew pozorom, Kopernik i Wilno mają ze sobą wiele wspólnego – dzieli się swoimi spostrzeżeniami nasz rozmówca.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 17(48) 24-30/04/2021