Spektakl dokumentalny jest wyzwaniem
— Podjęliśmy się prac nad tym spektaklem z bardzo dużymi obawami, bo to spektakl typowo edukacyjny, dokumentalny, opierający się głównie na depeszach z okresu wojny polsko–bolszewskiej. Dzisiejszy wieczór jest naszą próbą otwartą dla widowni, a także okazją do konsultacji z naszymi widzami, chcemy wsłuchać się w wasze głosy tak, by dalsze prace nad spektaklem były jak najbardziej owocne — powiedziała Lila Kiejzik kierowniczka Polskiego Teatru Studio.
W rolę głównego bohatera wcielił się Łukasz Kamiński, w spektaklu występują przede wszystkim aktorzy młodego pokolenia, tacy jak Dominika Jakowicz, Kinga Lewko, Faustyna Grib, Hubert Niewierowicz, Tomasz Sokołowski, Arnold Wołodko, Paweł Jarmołowicz. Zobaczymy również nieco starszych aktorów — Edwarda Kiejzika, Grzegorza Jakowicza czy Marka Pszczołowskiego.
— Otrzymaliśmy bardzo cenne wskazówki, myślę, że pomysł próby generalnej z widzami okazał się bardzo trafiony. Cieszymy się bardzo, że tak wiele osób odpowiedziało nasze zaproszenie — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Edward Kiejzik, który w spektaklu wcielił się w rolę Wieniawy.
Czytaj więcej: PST: „Zapraszamy widza do współtworzenia naszego spektaklu”
Premiera odbędzie się w nowej sali teatralnej DKP
Jak wyjaśnił odtwórca roli Wieniawy, prace nad spektaklem ruszą ponownie po zakończeniu Festiwalu Monowschód, który planowany jest już w tym tygodniu.
— Wileńska premiera nastąpi pewnie na początku przyszłego roku. Z niecierpliwością czekamy na zakończenie budowy nowego skrzydła Domu Kultury Polskiej w Wilnie, chcemy spektakl pokazać już w nowej sali teatralnej, która będzie się tam znajdować — wyjaśnia.
Spektakl powstaje z myślą o szkołach i jako pierwsi mają go obejrzeć uczniowie Gimnazjum w Zujunach.
— Myślę, że tego rodzaju spektakle są bardzo potrzebne. Ten dotyka historii naszego regionu, spraw bardzo ważnych, czasem chwalebnych, ale też trudnych i nie mam wątpliwości, że uczniom warto o tym opowiadać — powiedział po spektaklu Marek Pszczołowski, dyrektor Gimnazjum w Zujunach i odtwórca roli Piłsudskiego, w której, jak podkreślił, czuł się świetnie.
Kim jest bohater powstającego spektaklu? Kpt. Aleksander Zygmunt Myszkowski to człowiek o bardzo bogatym życiorysie, który nie bez powodu należał do grona najbardziej zaufanych oficerów Józefa Piłsudskiego. Jako oficer legionowy został ranny w bitwie pod Łowczówkiem w 1914 r., uczestniczył też w bitwie pod Kostiuchnówką, gdzie wykazał się bohaterstwem, odbijając pozycje opanowane przez kilkukrotnie silniejszych Rosjan. W czasie, gdy Polska broniła dopiero co odzyskanej niepodległości, powierzono mu funkcję szefa sekcji „Wschód” Oddziału II Sztabu Generalnego zajmującego się wywiadem wojskowym.
Czytaj więcej: Polski James Bond. Powstaje film o Aleksandrze Myszkowskim
Zapomniany, choć zmienił bieg historii
21 sierpnia 1919 r. Myszkowski został delegatem Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego przy Naczelnych Dowództwach Armii Łotewskiej i Estońskiej, a po utworzeniu poselstwa polskiego w Rydze mianowano go polskim attaché wojskowym. O jego działalności z tego okresu można powiedzieć bez cienia przesady, że zmieniła bieg historii.
Swojej misji nie realizował zza biurka — nieraz musiał samodzielnie wykonywać brawurowe akcje. Jedną z nich był lot z Wilna do Wenden, gdzie stacjonowało w październiku 1919 r. zagrożone przez wojsko płk. Pawła Bermondta-Awałowa naczelne dowództwo łotewskie. Oddział Bermondta został utworzony w Niemczech z rosyjskich ochotników i przetransportowany na Łotwę. Jego dowódca wiązał wielkie nadzieje z prowadzoną na terenach łotewskich walką — zamierzał wraz z Niemcami utworzyć na obszarze Łotwy Księstwo Bałtyckie, na którego terytorium rosyjscy ochotnicy mieli otrzymać nadziały ziemi. W październiku 1919 r. zwycięstwo Bermondta wydawało się bardzo prawdopodobne, dlatego zaniepokojony losami Łotwy Piłsudski zdecydował się na wysłanie do Łotyszy kpt. Myszkowskiego.
Nie było czasu do namysłu — sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji, dlatego lot musiał odbyć się w niesprzyjających warunkach pogodowych. Dawano 5 proc. szans na to, że samolot może dotrzeć do celu, a mimo to wśród francuskich pilotów znalazł się ochotnik, który poleciał z Myszkowskim. Rozbili się ok. 40 km od celu, ale polski oficer wypełnił swoją misję.
Mimo szoku spowodowanego wypadkiem i częściowej utraty pamięci kpt. Myszkowski przekazał łotewskiemu dowództwu polską obietnicę pomocy, która w tej chwili miała decydujące znaczenie dla dalszych planów wojny.
Warto zauważyć, że polska oferta zaproponowana Łotwie za pośrednictwem kpt. Myszkowskiego była rzeczywiście imponująca. W ciągu najbliższych dni z Wilna miały wyjść transporty z 25 tys. sztuk karabinów i 5 mln sztuk amunicji. Niedługo potem miały zostać dostarczone armaty i amunicja do nich. Marszałek zgłaszał też gotowość wysłania w kierunku Poniewieża do 200 tys. żołnierzy.
Deklaracja pomocy, jaką zaproponował Piłsudski w tak trudnym okresie, miała ogromne znaczenie. Łotysze odrzucili ultimatum Bermondta i odzyskali swoje pozycje. Łotysze nie zapominają o wkładzie Polaków w odzyskanie przez nich niepodległości. Tymczasem Myszkowski, który w 1929 r. awansował na stopień pułkownika, nadal pozostaje bohaterem nieznanym.