Więcej

    Wilno niejedno ma oblicze

    Jubileusz 700-lecia założenia Wilna jest okazją do przypomnienia tych, którzy swoje dzieła, większe lub mniejsze, prozaiczne i piękne, takie jak: kamienice, świątynie, rezydencje, pałace, wille, mosty, pozostawili potomnym. W stanie do dzisiaj istniejącym, zmodyfikowanym czy też ze względu na zniszczenia figurujące już tylko na schematach architektonicznych przechowywanych w archiwach miejskich.

    Czytaj również...

    Architekturę i tym samym zabudowę miasta tworzyli w przeciągu wieków Polacy, Rosjanie, Niemcy, Włosi, bolszewicy, a dzisiaj także Litwini.

    „Dobrze jest chodzić po wileńskich ulicach”

    Wśród tych pierwszych byli patrioci Wielkiego Księstwa Litewskiego tacy, jak Wawrzyniec Montrym-Gucewicz. Walczył on na Litwie z oddziałach powstańczych Tadeusza Kościuszki. Byli też zdrajcy tacy, jak Józef Karol Podczaszyński, biorący udział w aresztowaniu filomatów i filaretów. Z architektów obcokrajowców polskie rebelie niepodległościowe w Wilnie wspierał Niemiec Marcin Knakfus. Z rosyjskimi hordami, w oddziale Ludwika Narbutta, walczył też urodzony w Wilnie rzeźbiarz, malarz i rysownik, raniony w potyczce pod Dubiczami, Michał Elwiro Andriolli, autor ilustracji do „Pana Tadeusza”. Wojny, pożary, dewastacje, przebudowy przez ostatnie wieki odcisnęły widoczne piętno na tkance miejskiej Wilna. Rzecz to naturalna. Ludzie od początku swojego istnienia prowadzili ze sobą spory oraz zabijali się w mniej lub bardziej barbarzyński i zorganizowany sposób. W trakcie prowadzenia działań wojennych niszczone były nie tylko siły zbrojne przeciwnika ale i miasta, gdzie wróg stawiał opór. Potem zawsze następował czas pokoju i odbudowy. I do pracy przy wznoszeniu coraz to nowych gmachów użyteczności publicznej, prywatnych, służących celom religijnym, przystępowali ci, którzy w historii miasta żyli w cieniu wojskowych dowódców i wojennych kampanii. Takie koleje losów przechodziło też Wilno. Budowane, palone, niszczone, odbudowywane, modernizowane, rekonstruowane.

    Dr Jerzy Remer, historyk sztuki i konserwator zabytków, w połowie lat 30. XX wieku, pisał: „Dobrze jest chodzić po wileńskich ulicach. Bezplanowe warunki mają tutaj swój urok. Odnajdywanie na własną rękę licznych zakątków, widoków, perspektyw, pozwala na bezpośrednie obcowanie nie tylko z fizycznym organizmem miasta. Odkrywa ono wtedy dopiero jego duchowe oblicze, gdy bez uprzedzeń i obcych nastawień poczynamy z nim współżyć. Rozumiejąc zatem wartość osobistych wrażeń i przeżyć, które tu właśnie podobne będą do nieprzepartego czaru, jaki unosi się nad miastem i jego ulicami, pójdźmy zatem w jego głąb”. Do dzisiaj znakomitym towarzyszem tych wędrówek może być także „Przewodnik krajoznawczy” profesora Juliusza Kłosa, dziekana Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego, którego trzecie i ostatnie wydanie, wydrukowane po śmierci Autora, ukazało się w 1937 r. Dwa wcześniejsze ogłoszone zostały w 1923 i 1929 r. Podobnie zresztą, jak inny cenny przewodnik po mieście, dr. Władysława Zahorskiego, wydany po odparciu przez Polskę nawały bolszewickiej w 1921 r., z licznymi już reklamami firm prywatnych.

    Czytaj więcej: Tomasz Balbus: „Nasz kalendarz ma przede wszystkim charakter edukacyjny”

    Wilno w 1583 r., miedzioryt

    „Wielowiekowe dzieło rąk ludzkich”

    Z okazji jubileuszu założenia Wilna zaprezentujemy w 2023 r. kilkanaście sylwetek architektów, budowniczych, inżynierów tworzących od XVIII do XX wieku obiekty historyczne miasta. Przypomnimy przy tym charakterystyki Wilna i jego zabytków między innymi z wydanego w 1934 r. Poznaniu znakomitego przewodnika autorstwa Jerzego Remera („Wilno”), gimnazjalisty z Wadowic, absolwenta historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ten kierunek był głównym, który studiował, aczkolwiek posiadał także kursy odbyte z archeologii klasycznej i przedhistorycznej oraz literatury i filozofii. W 1922 r., w wieku 34 lat, został on konserwatorem zabytków i kierownikiem Oddziału Sztuki Wileńskiego Urzędu Wojewódzkiego. Wcześniej pracował w Częstochowie i Kielcach. W Wilnie oprócz pracy konserwatorskiej i sprawowania opieki nad zabytkami wykładał na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego, gdzie był zastępcą profesora. W 1928 r. po zakończeniu pracy w Wilnie został przeniesiony do Warszawy. Tam w latach 1930 – 1937 pełnił funkcję generalnego konserwatora zabytków w Polsce. Gdy sprzeciwił się wywozowi z Polski zabytków sztuki jako darów dla papieża został zdegradowany i wysłany do Krakowa. Niedługo przed wybuchem wojny powrócił do stolicy. Po zakończeniu wojny osiadł, jak wielu wilniuków, najpierw w Bydgoszczy, a potem w Toruniu. W tym ostatnim mieście wykładał na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Był też dyrektorem tamtejszego Muzeum Okręgowego. Zmarł w 1979 r. w Toruniu, kiedy Wilno szpeciły już monumentalne gmachy stalinowskie i betonowe osiedla „z dużej płyty”, a na Litwie stały garnizony wojsk okupacyjnych, Armii Czerwonej. Dopiero, gdy Litwa wybiła się na niepodległość świątynie, rezydencje, pałace, zaczęły z czasem odzyskiwać dawny blask i świetność. Proces ten, trwający nadal, będzie jednak długi i kosztowny. Bolszewicy zdążyli, bowiem w ciągu prawie półwiekowej okupacji Wilna wiele zabytków cywilizacji łacińskiej zniszczyć całkowicie lub doprowadzić do kompletnej ruiny.

    Jerzy Remer w okresie swojej pracy w Wilnie „schodził” miasto wzdłuż i wszerz. Nie tylko uważnie obserwując zabytki ale i zróżnicowaną topografię miasta. Tak pisał o grodzie nad Wilią: „Wilno ma niejedno oblicze. Powstało nie z jednej bryły i oczywiście nie w jednym czasie. Wyrasta też z różnego materiału. Bo chociaż, jak każde zabytkowe miasto, jest wielowiekowym dziełem rąk ludzkich, z zarazem cząstką ziemi, to jednak to przyrodzone tworzywo wycisnęło tutaj swoje piętno. Tak na formach naturalnych, jakimi są góry i wzgórza, wąwozy i meandry rzek, jak też i na bogatych nawarstwieniach stylów architektonicznych”. Żeby wówczas i dzisiaj dojrzeć miasto w całej okazałości należy oczami Remera: „Chcąc jednym rzutem oka ogarnąć wspaniałą panoramę miasta musimy wyjść na najniższą terasę Wilii, Górę Zamkową, wznoszącą się, jak »potężny monolit wypreparowany przez Wilię i Wilenkę w samym śródmieściu. Tutaj bowiem, w rozwidleniu tych rzek, w zagłębiu amfiteatralnie rozszerzonym, na dnie, jakby wielkiej czary, leży nasze miasto. Gigantyczny amfiteatr półkolisty. Jego stopnie tworzą również olbrzymie tarasy. Z podium Góry Zamkowej patrzymy na skomponowany obraz. Jedyny w swoim rodzaju zrost tworzywa ziemi z dziełem rąk ludzkich. Współżycie, istnienie i trwanie w zupełnej harmonii. Świadome, mistrzowskie wyzyskiwanie przez człowieka tworu natury. Przedziwna synteza wielowiekowej pracy mieszkańca z prastarą ziemią”. Remer patrzył też dalej niż na same Wilno. Opublikował wówczas również zarys „Architektura monumentalna w województwie nowogródzkim”.

    Czytaj więcej: Major „Wilia”

    Miasto w relacji Gilberta de Lannoy

    Jerzy Romer tak przestawił obraz pierwotnego Wilna w oparciu o pamiętniki jednego z zachodnich podróżników: „Wizerunek stolicy, odgrywającej pierwszorzędną rolę w polityce państwa, w stosunkach handlowych i kulturalnych a urządzającej się na wzór miast zachodnio – europejskich, możemy odtworzyć tylko w ogólnym zarysie na podstawie współ i bliskoczesnych opisów i wzmianek urzędowych i historiograficznych. Do najciekawszych i najobszerniejszych należy opis z 1414 r. rycerza burgundzkiego z Flandrii rodem, Gilberta de Lannoy, dyplomaty, polityka, literata w jednej osobie. Zamierzając wziąć udział w niedoszłej do skutku rejzie Krzyżaków na Litwę, żądny poznania obcych krajów »błędny rycerz«, wyruszył z Dyneburga, a ciągnąc w królestwie Litwy przez puszczę leśną, poprzez wielkie, zamarznięte jeziora i bezludne okolice, przybył do jednej z rezydencji Witolda, zwanej Dworem Królewskim, odległej od Dyneburga o mil piętnaście. W pamiętnikach zapisał: »Z Królewskiego Dworu jechałem pomiędzy wieloma wsiami, wielkimi jeziorami i lasami. Potem przybyłem do stołecznego miasta Litwy zwanego Wilno, w którym jest zamek położony bardzo wysoko, na piaszczystej górze, otoczony kamieniami i murem. Wewnątrz jest cały zbudowany z drzewa. Obręb wspomnianego zamku zstępuje z wierzchołka góry we dwa boki, zamknięte murem aż do dołu, tak, iż objętych nim jest wiele domów. W zamku i obrębie przebywa zwykle książę Witold, władca Litwy i ma tam swój dwór i mieszkanie. W pobliżu zamku płynie rzeka, która toczy swe wody przez miasto na dole. Rzeka ta zwie się Wilią. A miasto nie jest zamknięte lecz długie i wąskie, z góry na dół bardzo licho zabudowane drewnianymi domami a tylko niektóre kościoły są z cegieł. Zamek na górze zamknięty jest jedynie palisadą drewnianą na sposób murów zrobioną, obronną i potężną«. Doniosłość opisu flamandzkiego podróżnika doceniamy przede wszystkim w ogólnej charakterystyce miasta, ściślej, jego części najstarszej, pierwotnej części podgrodzi wileńskiego, długiego i wąskiego, spadającego z góry na dół od strony drogi trockiej, tj. od południowo – zachodniej, ku zamkowi (…). Tak rysowało się wówczas oblicze miasta wówczas jeszcze »niezamkniętego«, nieotoczonego murem. Proces stawania się Wilna w znaczeniu urządzania miejskiego życia na gruncie prawa magdeburskiego trwał przeszło sto lat”. Prawo to, nadane w 1387 r., pozwoliło zacząć przekształcać wiejską i obronną osadę w społeczność miejską z własnymi normami obowiązującymi w grodzie nad Wilią. Pierwsze budowle, w tym świątynie, wznoszone były z materiałów nietrwałych, drzewa, chrustu, gliny, ziemi. W następnych wiekach przychodzili, ci którzy w swoim czasie zaczęli nadawać zamkowi, kościołom, domom, ulicom, przedmieściom kształty bardziej regularne.

    Czytaj więcej: Rosyjska zabawa „w Księżyc”

    „Barbarzyński Wschód szpecił i profanował”

    Praca Jerzego Remera „Wilno” to właściwie mała monografia historii sztuki i architektury miasta. Tom ukazał się sześć lat przed najazdem na Polskę armii Trzeciej Rzeszy Adolfa Hitlera i wojsk Związku Sowieckiego Józefa Stalina w serii „Cuda Polski. Piękno przyrody, pomniki pracy, zabytki dziejów”. Nie jest to dzisiaj oczywiście aktualny stan wiedzy naukowej ale ówczesne spojrzenie fachowca i jednocześnie pasjonaty na polsko – żydowskie swego czasu miasto, zwane też niekiedy Jerozolimą Północy, polskimi Atenami, Florencją Północy. Widać w tym tomie, niezwykle cennym dzisiaj, zafascynowanie Autora samym Wilnem, co znalazło przełożenie na emocjonalny ton narracji historycznej, nie zaburzający jednak merytorycznego toku wykładu. Charakterystyczne, że o Wilnie pisze Remer, wszak nie rodowity wilniuk, ale zakochany w tym mieście przybysz z Małopolski i Kongresówki, jak o swoim mieście rodzinnym.

    Autor wskazuje też w swojej monografii na liczne dewastacje dokonane w mieście przez carską Rosję, a także budowanie w Wilnie symboli władzy moskiewskiej: „Barbarzyński Wschód szpecił i profanował nie tylko dawne kościoły, klasztory i pałace, lecz zniszczył doszczętnie zadomowioną tu od wieków ruską kulturę architektoniczną, wprowadzając w zamian baniaste, reprezentacyjne cerkwie lub pokraczne motywy według oklepanych recept i banalnych kompilacji «inżynierów gubernialnych». Ślady tej działalności rosyjskich rządów widzimy w Wilnie aż nadto wyraźnie w obrazie miasta. (cerkwie na najwyższych punktach). Występuje one również na ulicach. W szczególności na fasadach domów, zamaskowanych ową rosyjską powłoką. Taki jest np. dawny pałac Paców, zbanalizowany przebudową na rosyjskie biura sztabu głównego, jeden z najwspanialszych gmachów, godnych swego fundatora Michała Paca, olśniewający współczesnych przepychem wnętrz, pamiętny pobytem króla Jana III Sobieskiego w 1688 r., bankietami, urządzanymi w 1812 r. na cześć cara Aleksandra i Napoleona, zebraniami Filaretów”. Dzisiaj znajduje się tam ambasada polska. W niniejszym cyklu artykułów będziemy przypominać sylwetki budowniczych i architektów miasta oraz ich wspaniałe dzieła życia z opisami topografii miejskiej, skreślonymi znakomitym piórami Jerzego Remera oraz innych historyków sztuki. Miasta, w którego architekturę przedstawiciele kilku narodowości, w tym wielu Polaków, włożyło swoją pracę, talenty, a niekiedy też znaczną część życia.

    Czytaj więcej: Hanny Skarżanki życie niebanalne cz.1


    Tomasz Balbus
    Instytut Pamięci Narodowej

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    | Fot. NAC, zbiory Tomasza Balbusa, domena publiczna


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 51(149)24/12/2022-06/12/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Gryzienie stali”. Kolonia Wileńska 7 lipca 1944 r.

    Kolonia Wileńska, do której w nocy z 6 na 7 lipca 1944 r. dotarli żołnierze 3. Brygady Wileńskiej AK por. Gracjana Froga „Szczerbca”, stawała się w tym czasie miejscowością frontową. Osada ta powstała jako osiedle kolejarzy z Nowej Wilejki...

    Temida podziemnego Wilna cz.2

    W mieście ostateczna decyzja o wykonaniu kary śmierci na skazanym przez Wojskowy Sąd Specjalny należała do komendanta okręgu. Natomiast wyroki ferowane przez sądy polowe działające przy polskich brygadach partyzanckich zatwierdzane były przez komendanta oddziału. Przeważnie polecał on wykonywać orzeczenia...

    Temida podziemnego Wilna cz.1

    W czasie okupacji Polski komendant okręgu Armii Krajowej pełnił na swoim terenie (zazwyczaj województwie) nie tylko najwyższą władzę wojskowa, ale w zakresie wymiaru sprawiedliwości także ostateczną władzę sądowniczą (zatwierdzanie lub zawieszanie wykonania wyroków śmierci).  W Wilnie kara śmierci wymierzana była...

    „Orkiestra rżnęła marsza…”

    W okresie międzywojennym w pułkach piechoty etatowe orkiestry istniały w organizacji pokojowej i wojennej łącznie z wozami taborowymi do wożenia instrumentów na front. W czasie walk muzykanci wykonywali zazwyczaj wspólnie z sanitariuszami funkcje dodatkowych noszowych w sekcjach sanitarnych.  Zespoły pułkowe Z...