W tym roku wśród laureatów znalazła się uczennica Gimnazjum im. Władysława Syrokomli w Wilnie, Ewa Rawłuszewicz, która, jak czytamy w uzasadnieniu nagrody, „swoim talentem i wyjątkowym głosem zaskarbiła już sobie sympatię wileńskiej społeczności, jest dobrze znana mniejszości polskiej mieszkającej na Litwie. Osiągnięcia uczennicy »Syrokomlówki« wraz z polskim Zespołem Pieśni i Tańca »Wilenka« promują kulturę i tradycje Polaków mieszkających na Litwie na poziomie międzynarodowym”.
Czytaj więcej: 11 marca w Wilnie: nagroda dla uczennicy „Syrokomlówki”, uroczyste wzniesienie flag
Anna Pieszko: Co dla Ciebie oznacza przyznanie Nagrody Małego św. Krzysztofa?
Ewa Rawłuszewicz: To uznanie dla mojej ciężkiej pracy i motywacja do podążania wybraną przeze mnie drogą muzyczną.
Masz 17 lat, a zdobywasz już międzynarodowe uznanie. Świadczą o tym liczne nagrody na Twym koncie. To Grand Prix VI Wileńskiego Międzynarodowego Konkursu Muzycznego dla Młodzieży „Premio Scarlatti”, Grand Prix w konkursie „Astana Vision Contest” w Kazachstanie, I miejsce w konkursach „Online Wave” (Hiszpania), „Scarlatti Award” (Włochy) i Open International Auditions (Włochy), złoty medal w „Riga Symphony” (Łotwa), I miejsce w The American Protégé International Vocal Competition (Stany Zjednoczone). To imponujący dorobek. Można się do tych nagród przyzwyczaić?
Nie, za każdym razem jest nowe uczucie i satysfakcja. Każdy konkurs jest inny, w każdym konkursie są inne przeszkody, które muszę pokonać.
Kiedy się Ciebie słucha, ma się wrażenie, że Twój głos płynie bardzo lekko i nie musi pokonywać żadnych przeszkód…
Nie jest to takie łatwe, jak się wydaje. Co prawda, szybko zapamiętuję tekst, ale technika wokalna musi być dopracowana i są to godziny pracy na doszlifowanie wszystkiego.
W jakim kolejnym konkursie weźmiesz udział?
Zgłosiłam się na Międzynarodowy Konkurs Solowej Wokalistyki Sakralnej „Ars et Gloria” w Katowicach. Wykonuję tam nie tylko muzykę sakralną, ale również arie operowe. Teraz przeszłam do II etapu konkursu, który się odbędzie na początku kwietnia.
Kto pierwszy zauważył Twój talent?
Moje zamiłowanie do muzyki już od dzieciństwa jako pierwsi zauważyli rodzice. Chcieli oni upewnić się, że naprawdę mam w sobie to coś. Moja pani od wokalu, Raimonda Tallat-Kelpšaitė-Cinauskienė, to potwierdziła. Miałam wtedy 10 lat. Pani Raimonda uczy mnie wokalu w Szkole Muzycznej im. Balysa Dvarionasa już od początku mojej fascynacji muzyką i śpiewem.
Jesteś bardzo zajęta. Jak wygląda Twój dzień? Jak dużo czasu poświęcasz muzyce?
Każdy mój dzień jest tak naprawdę bardzo intensywny. Zwłaszcza, kiedy szykuję się do konkursu, muszę bardzo dużo ćwiczyć, poświęcam na to wiele dodatkowych godzin. Na co dzień zaś chodzę do szkoły, potem wracam i dalej ćwiczę utwory i odrabiam lekcje. Bardziej intensywnie jest, kiedy muszę iść do szkoły muzycznej. Muzyka zajmuje tak naprawdę większość mojego czasu. Mam 2-3 lekcje tygodniowo śpiewu, ale oprócz tego sama dodatkowo pracuję nad tym w domu.
Lubisz sobie nucić coś w międzyczasie?
Śpiewam wszędzie, to jest już takie naturalne, że idę sobie np. korytarzem i coś nucę.
Co wtedy lubisz śpiewać?
To zależy. Nucę zazwyczaj, kiedy muszę się nauczyć nowego utworu, wtedy udaje mi się zapamiętać szybciej i melodię, i tekst. Ale nie musi to być utwór operowy, czasami lubię pośpiewać muzykę popularną.
Jakiej muzyki słuchasz?
Poza operą podoba mi się jazz i muzyka popularno-klasyczna. Podoba mi się piosenkarka Lara Fabian, która wykonuje popularno-klasyczną muzykę, śpiewa ona w technice klasycznej, ale jej muzyka nie jest ciężką operową muzyką. Bardzo mi się podoba starsze pokolenie polskich wykonawców, jak Anna German, Zbigniew Wodecki, Edyta Górniak.
Twoje zainteresowania krążą głównie, jak się domyślam, wokół muzyki?
Tak, głównie wokół muzyki. Poza śpiewaniem lubię też grać na fortepianie. Kolejne hobby to podróże. Lubię podróżować i jednocześnie zwiedzać teatry, oglądać spektakle operowe, które są dla mnie również pewnego rodzaju edukacją. Zarazem odkrywam różnorodność gatunków muzyki, a także zapoznaję się ze zwyczajami panującymi w operze. Ostatnio po raz pierwszy byłam w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie, gdzie naprawdę bardzo wielkie wrażenie wywarła na mnie „Aida” Verdiego. Oglądaliśmy ją w Sali Moniuszkowskiej, która również zrobiła na mnie duże wrażenie. Miałam również możliwość oglądać operę „Carmen” w Pradze, a także „Traviatę” w Teatrze Opery i Baletu w Wilnie. Miałam też możliwość słuchania recitalu znanej śpiewaczki operowej Aleksandry Kurzak na Zamku Królewskim w Warszawie.
O czym dzisiaj marzysz?
Teraz właściwie myślę o tym, jak doskonalić swoją technikę śpiewania. Czekają na mnie jeszcze studia, będę obserwować, jak się rozwinie mój głos. Moim marzeniem jest śpiewanie na dużych scenach światowych, w Metropolitan Operze lub La Scali.
Podobno głośno wypowiedziane marzenie jest pierwszym krokiem w kierunku jego spełnienia. Trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia!
Czytaj więcej: Wileńskie obchody Międzynarodowego Dnia Tłumacza