— Ten pomnik nigdy nie był mile widziany przez lokalne władze. Nie sprzyjały jego postawieniu, utrudniano opiekę nad nim, teraz w końcu, zgodnie z informacjami Memoriału, zniszczono go — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Rytas Narvydas, historyk z Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy.
Czytaj więcej: Apel w obronie Stowarzyszenia „Memoriał”
Zniszczenie pomnika nagłośnił lokalny aktywista Stowarzyszenia Memoriał, Aleksiej Kamienskich. „Otrzymałem informację o likwidacji pomnika polskich i litewskich zesłańców, którzy zginęli w osadzie Galaszor na północy Kraju Permskiego. Sprzęt (budowlany) jechał bezdrożami, omijając miejscowości, by mieszkańcy, którzy opiekują się cmentarzem, nie podnieśli alarmu” — poinformował Kamienskich.
Pomnik w kształcie litewskiego krzyża powstał w 2016 r. Widniały na min napisy: „Tutaj pochowano Litwinów i Polaków, ofiary represji politycznych 1945 roku” oraz „Pamiętamy o was, kochamy was, tęsknimy. Rodacy”. Na dwóch metalowych płytach wypisane były nazwiska ofiar represji. Był on litewską inicjatywą społeczną — zbudowany został dzięki ofiarom osób prywatnych przy współpracy z Wileńską Wspólnotą Więźniów Politycznych i Zesłańców.
— Galaszor był miejscem zesłania. Nie miał być docelowo miejscem zagłady, ale w praktyce wielu tam umarło. Wiele osób zmarło w wyniku głodu i ciężkich warunków życia, niektórzy zginęli podczas ciężkiej i niebezpiecznej pracy w lesie. Ich rodzinom udało się powrócić z zesłania, pamiętali jednak o swoich zmarłych. W 1989 r. postawili na miejscowym cmentarzu metalowy krzyż. W latach 1988–1991 szczątki wielu zmarłych udało się sprowadzić na Litwę — mówi Rytas Narvydas.
Polscy zesłańcy trafili do Galaszoru w 1940 r., a ich obecność upamiętniał metalowy krzyż. Litwini na miejsce zsyłki dotarli później. W 1945 r. do osady przybyło około 60 (według innych źródeł ok. 80) rodzin. W tym czasie Litwini stanowili większość ludności osady. Mieszkali w barakach zbudowanych z drewna, które pozyskiwali z lasu. Dopiero w 1957 r. ci, którzy przeżyli, mogli wrócić w swoje rodzinne strony. Wielu Litwinów powróciło na Litwę, Polacy często wybierali wyjazd do Polski. Do 1970 r. zesłańcy całkowicie opuścili wieś. W osadzie pozostało ok. 100 zesłańczych grobów.
— Litwinów, którzy mieszkają i mają korzenie w rejonie Permu, jest niewielu, ale aktywnie włączyli się w prace nad przyszłą wyprawą. Na przykład Antanas Gurkšnys, zesłaniec mieszkający w Permie, sporządził listę 90 rodaków pochowanych na cmentarzu w Galaszor, a także zajmował się statusem prawnym zesłańców, ponieważ, aby uzyskać od miejscowych władz pozwolenie na postawienie pomnika, trzeba było udowodnić, że osoby pochowane na cmentarzu nie są przestępcami — mówi historyk.
Antanas Gurkšnys w jednym z wywiadów wspominał o powodach upamiętnienia na jednym pomniku obu narodowości. „Jako dzieci biegaliśmy po mogiłkach tych Polaków. My przyjechaliśmy później, a oni tu byli już. Ile było tych grobów? 10, 15 — dziś nie powiem. Ale chciałem, żeby pamięć też była zachowana” — mówił podczas wizyty na miejscu zesłania swojej rodziny w 2016 r.
Jak wyjaśnia Rytas Narvydas, litewska działalność upamiętniająca zesłańców od dawna napotykała na sprzeciwy lokalnych władz. W 2019 r. grupa wolontariuszy Memoriału z Permu i Litwinów zorganizowała wyprawę do osady Galaszor, by posprzątać przy grobach i wokół pomnika. Wyprawa sprowadziła kontrole, rewizje, zakończyła się karami pieniężnymi dla wykonawców prac.
— Ten pomnik nie był nigdy chciany przez lokalne władze. Nie tylko zresztą ten. Także pomnik upamiętniający zesłańców, który znajduje się obecnie na ul. Ofiarnej, miał być początkowo w Rosji, ale władze się na to nie zgodziły. Jest więc w Wilnie, przy Muzeum Okupacji i Walk o Wolność — stwierdza historyk.
Czytaj więcej: Dziś Dzień Żałoby i Nadziei. Litwa wspomina zesłańców