Cyprian Kamil Norwid, jeden z największych polskich poetów XIX wieku, uznawany jest za ostatniego z czterech najwybitniejszych polskich poetów romantycznych. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i Zygmunt Krasiński zyskali miano narodowych wieszczów, późniejsze pokolenia odkryły Cypriana Norwida.
Czytaj więcej: Wilno stało się kolebką polskiego romantyzmu
— Być może poświęca się mu nieco mniej uwagi, dlatego że był najmłodszym wiekowo romantykiem. Często o nim się mówi jako o czwartym wieszczu, którego w porównaniu do pierwszych romantyków dzieli całe pokolenie, bo przecież był urodzony w 1821 r. Wiadomo, że na Wileńszczyźnie większy jest kult Mickiewicza i Słowackiego. Norwid zawsze był trochę w cieniu. To jest też skutek też tego, że w swoim czasie nie był uznawany, czyli należał do typu poetów wyklętych. Był popularny bardzo krótko — w Warszawie w 1840 r., kiedy należał do Cyganerii Warszawskiej. To był jedyny etap, kiedy był poetą popularnym. Za jego życia ukazał się jedyny zbiorek poetycki wydany w Lipsku w 1862 r. — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” dr Irena Fedorowicz z Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego.
Norwid został odkryty przez modernistów dopiero po śmierci.
— Zenon Przesmycki ps. „Miriam” odkrył go dla czytelników polskich. W piśmie „Chimera” przypomniał twórczość tego poety. Renesans Norwida rozpoczął się dopiero na przełomie wieków XIX i XX. Warto zwrócić uwagę, że poeta ma pewne powiązania z Litwą. Do dzisiaj Narwidas jest popularnym nazwiskiem. W okolicach Telsz jest wiele osób noszących to nazwisko. Przodkowie Norwida pochodzili ze Żmudzi. Zresztą wielokrotnie nawiązywał do swego litewskiego rodowodu, niektórzy jego bohaterowie są Litwinami — wyjaśnia rozmówczyni.
Nic jednak nie wskazuje na to, że Norwid był na ziemiach dzisiejszej Litwy. Ale o rodowodzie swoim pamiętał i jak najbardziej przyznawał się, pisał o nim też w autobiografii.
— Był indywidualistą, poetą, którego trudno połączyć z jakąkolwiek grupą, był człowiekiem kontrastów. Miał oryginalne poglądy, trudny charakter. W jego życiorysie było wiele tragicznych miłości. Całe życie borykał się z problemami finansowymi. W Warszawie, na etapie, kiedy był popularnym poetą, bardzo lubił eleganckie ubrania, przez to nazywano go nawet „anglikiem”. Potem w życiu układało mu się różnie — kontynuuje dr Irena Fedorowicz.
Czytaj więcej: „Szkice o Polsce”, czyli Norwid aktualny dzisiaj
Cyprian Kamil Norwid urodził 24 września 1821 r. w miejscowości Laskowo-Głuchy. Młodość spędził w Warszawie. W 1849 r. przybył do Paryża, gdzie utrzymywał kontakty z wybitnymi przedstawicielami polskiej i międzynarodowej emigracji, jak np. Fryderykiem Chopinem, Adamem Mickiewiczem, Juliuszem Słowackim. Zawód miłosny i brak środków do życia spowodowały, że szukał szczęścia w Nowym Jorku. Próbował — mało skutecznie — utrzymywać się z rzeźby i rysunku. W 1854 r. powrócił do Paryża na stałe. W 1863 r. wybuchło Powstanie Styczniowe, które pochłonęło uwagę Norwida, choć sam, ze względu na stan zdrowia, nie mógł wziąć w nim udziału. Ciągłe kłopoty finansowe i pogłębiająca się gruźlica spowodowały, że w 1877 r. zamieszkał w Zakładzie św. Kazimierza, przytułku dla ubogich polskich weteranów i sierot, gdzie spędził resztę życia. Zmarł 23 maja 1883 r. Pochowany został na cmentarzu w Ivry. W 1888 r. zwłoki poety zostały przeniesione na polski cmentarz w Montmorency i pogrzebane w zbiorowej mogile.
W 2001 r. Norwid doczekał się godnego upamiętnienia.
— Norwida bardzo wysoko cenił Jan Paweł II. To właśnie zasługą papieża jest to, że urna z prochami poety została umieszczona w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu — podkreśla dr Irena Fedorowicz.