O niezmącone wakacje urlopowiczów dbają w letnim sezonie ratownicy obserwujący brzeg morza przez lornetkę i przeczesujący plaże na quadach. Od kilku dni mają oni nowy nabytek, który będzie wspomagał ich w pracy — to dron.
Czerwona flaga, czyli zakaz kąpieli
W chwili, kiedy rozmawiam z Jonasem Pirožnikasem, kierownikiem Służby Ratownictwa w Połądze, wysokość fal na Bałtyku jest szacowana na 3 stopnie. Oznacza to potrzebę wzmożonej uwagi, toteż nad bezpieczeństwem wczasowiczów na plażach Połągi i Świętej czuwa łącznie 135 ratowników i wolontariuszy.
— Takie falujące morze jest bardzo niebezpieczne dla odpoczywających. Wywiesiliśmy czerwone flagi, co oznacza, że jest absolutny zakaz kąpieli — podkreśla szef ratowników w rozmowie z naszym dziennikiem.
Z kolei żółty kolor flagi powiewającej nad plażą oznacza, że kąpiel jest możliwa, ale niebezpieczna. Tak więc, jeśli widzimy żółtą flagę — pływanie jest dozwolone, ale w ramach rozsądku. Należy korzystać z kąpieli ostrożnie, ponieważ pływanie w morzu zawsze niesie ze sobą jakieś niebezpieczeństwo.
Jak mówi Jonas Pirožnikas, odpoczywający na ogół zachowują się odpowiedzialnie. Tylko pojedyncze osoby naruszają zasady bezpieczeństwa, wypływają poza wyznaczone przez boje obszary lub wchodzą do morza przy wywieszonej czerwonej fladze.
— Gdy widzimy naruszenia, wywołujemy policję. Za takie wykroczenia nad wodą, np. pływanie w morzu przy wywieszonej czerwonej fladze, grozi kara administracyjna w wysokości 300 euro. Co prawda, niektórzy są nawet nieświadomi tego, że czerwona flaga oznacza na Litwie zakaz kąpieli, i pytają, dlaczego nie jest wywieszana czarna flaga. Tymczasem z chwilą dołączenia do Unii Europejskiej, od 2004 r., stosujemy się do wymagań zgodnych z europejskimi standardami — tłumaczy.
Dodaje, że ratownicy w letnim sezonie wiele uwagi poświęcają środkom prewencyjnym, które mają na celu zapobieganie nieszczęśliwym wypadkom.
— Wolontariusze w żółtych kamizelkach upominają te osoby, które spożywają na plaży alkohol. Takie zachowanie, jak picie napojów wyskokowych na plaży, jest niedopuszczalne. Jeżeli upomniana osoba dalej robi swoje, wtedy zgłaszamy to na policję. Za picie alkoholu na plaży również grozi mandat w wysokości 300 euro, za powtórne wykroczenie 600, za kolejne 900 euro — wskazuje.
Czytaj więcej: Ratownicy zaczęli pracę nad Bałtykiem
Pomoc liczona na sekundy
Ratownicy z Połągi w ubiegły czwartek zaprezentowali swego pomocnika, drona Eurocopter, który będzie wykorzystywany do udzielania pomocy w tym sezonie.
— To będzie kwestia trzech sekund, żeby zareagować i pomóc tonącemu — mówi Jonas Pirožnikas.
Dron w kilka sekund dostarczy koło ratunkowe
Zadaniem drona jest dostarczenie w ciągu kilku sekund koła ratunkowego dla tonącej osoby, aby mogła ona utrzymać się na powierzchni wody. W tym samym czasie na ratunek pospieszą ratownicy na skuterze wodnym.
— Dron w trybie gotowości działa przez cztery godziny. Może pozostać w powietrzu przez godzinę i dziesięć minut, pracować natomiast przez 40 minut — poinformował Pirožnikas.
Jak zapewnił, dron leci z prędkością do 70 km/h, może latać na odległość około 12 km. Będzie można go używać przy wietrze do 15 m/s. Dron może dotrzeć do tonącego w ciągu kilku sekund, co prawda, nie będzie mógł holować osoby.
To rozwiązanie zostało już sprawdzone, działa
Dron został już przetestowany i spełnił oczekiwania, a biorąc pod uwagę to, że sezon letni w pełni, ratownicy rozważą zwrócenie się do samorządu o pomoc w zakupie drugiego drona, który byłby używany w Świętej. Koszt takiego narzędzia wynosi 12 tysięcy euro.
Do pracy ze sprzętem zostanie przeszkolonych pięciu ratowników. Dron nie będzie mógł latać nad plażą, nad głowami ludzi — będzie latał tylko nad wodą, stanie na specjalnie wyposażonym drewnianym placyku. Takie drony, według Pirožnikasa, są używane w Australii. Ten specjalny sprzęt jest również używany przez niemiecką i francuską policję i siły specjalne.
Mer Połągi Šarūnas Vaitkus zapowiedział, że jeśli dron się sprawdzi, samorząd rozważy zakup dodatkowego sprzętu. Ten dron, jak powiedział, został zakupiony przez samych ratowników. Na działalność służby ratowników samorząd rocznie przeznacza 380 tysięcy euro.
„Cóż, tak naprawdę co roku staramy się zapewnić urlopowiczom jak najwięcej bezpieczeństwa nad morzem. Morze jest niespokojne, ludzie nie wiedzą, jak się zachować, potrzebne są środki operacyjne. Najważniejsze jest życie ludzkie” — powiedział mer.
W tym sezonie ratownicy z Połągi musieli ratować dwie osoby w Świętej. Matkę i córkę udało się szczęśliwie uratować.
Czytaj więcej: Historyczny szczyt. Morze Bałtyckie stało się morzem NATO
Uwaga na podwodne doły
Kąpiel w morzu związana jest zawsze z ryzykiem, że się trafi na podwodne prądy lub tworzące się przy brzegu głębokie doły w miejscu, gdzie jeszcze kilka minut temu było płytko. Może zrobić się niebezpiecznie. Jak się zachować, jeżeli jednak pływak czuje, że podwodny prąd znosi go w stronę morza?
— Pływak, którego unosi prąd, nie powinien stawiać oporu. Musi utrzymać się na powierzchni wody, płynąć z prądem. Taki prąd niesie przez jakieś 10 metrów, potem puszcza wolno. Wtedy można zacząć płynąć w stronę brzegu. Przede wszystkim jednak nie wchodzić do morza, w którym tworzą się podwodne doły. W tych miejscach zazwyczaj stawiamy znaki ostrzegawcze — mówi Jonas Pirožnikas.