Po tym, gdy minister kultury Simonas Kairys zapowiedział, że słowa Valotki o „oznaczaniu polskiej strefy okupacyjnej” i porównanie Polaków na Litwie do Rosjan w Donbasie zbada specjalna komisja, Audronius Ažubalis ruszył z odsieczą Valotce. Zapowiedział, że jeśli minister nie zmieni swojego stanowiska, to będzie namawiał sejm do wotum nieufności wobec ministra. Uważa, że Valotce należy się odznaczenie za wykonywaną pracę.
Audronius Ažubalis należy do większości rządzącej konserwatystów, którzy są w koalicji z Partią Wolności i Związkiem Liberałów (do którego należy minister Kairys). Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen, również liberałka, zasugerowała, że takimi wypowiedziami mogły być przekroczone „czerwone linie”. Z kolei starosta frakcji liberałów, Eugenijus Gentvilas, zaproponował Ažubalisowi, aby sprawę najpierw omówić na posiedzeniu frakcji.
Tymczasem Valotka już przeprosił ambasadora RP na Litwie Konstantego Radziwiłła za porównanie do Donbasu na spotkaniu, które, jak twierdzi ambasador, „przebiegało w dobrej atmosferze”. Ambasador otrzymał od Valotki odpowiedź, że wygaśnięcie w 2010 r. Ustawy o mniejszościach narodowych nie oznacza wygaśnięcia praw mniejszości do używania języka ojczystego w przestrzeni publicznej. Sam Valotka nie chciał komentować spotkania „dopóki sytuacja nie zostanie rozwiązana”.
Valotkę skrytykował prezydent Nausėda, sugerując, by ten jako urzędnik „nie zajmował się polityką”.
Na burzę wciąż nie zareagowała premier, konserwatystka Ingrida Šimonytė (stan na zamknięcie numeru Kuriera).
Czytaj więcej: Póki co dwujęzyczne tabliczki zostają, ale to dopiero początek burzy