Więcej

    Biznes w Rosji oznacza finansowanie inwazji w Ukrainie?

    140 spółek z litewskim kapitałem działa nadal na rosyjskim rynku. Posłanka Dovilė Šakalienė postuluje stworzenie litewskiej wersji „listy wstydu”, ponieważ każda współpraca gospodarcza z Rosją oznacza finansowanie inwazji w Ukrainie.

    Czytaj również...

    Dziennik gospodarczy „Verslo žinios” w ubiegłym tygodniu opublikował wyniki śledztwa dziennikarskiego, które zostało przeprowadzone wspólnie z „Aripaev” i „Delovyje Vedomosti”. Ze śledztwa, które polegało na zbadaniu dostępnych rosyjskich rejestrów, wynika, że 140 spółek z litewskim kapitałem nadal nie wycofało się z rosyjskiego rynku mimo trwającej od ponad roku wojny w Ukrainie.

    Pod tym względem prym wiodą dwie spółki, Vičiūnų grupė i VG Holding, które należą do mera Kowna Visvaldasa Matijošaitisa i jego partnera biznesowego Liudasa Skėrusa. Z danych uzyskanych przez dziennikarzy wynika, że te dwa podmioty gospodarcze mają 8 spółek-córek działających w Rosji, których obrót w ubiegłym roku wyniósł 368 mln, a dochód ponad 37 mln euro. Matijošaitis kilkakrotnie zapewniał, że chce pozbyć się swych rosyjskich aktywów, ale nadal tego nie uczynił. Poza tym nadal na rosyjskim rynku działają: Hanner, Teltonika, BOD Lenses.

    Czytaj więcej: Wybory prezydenta Litwy 2019: wzajemne wsparcie Matijošaitisa ze Skvernelisem

    Spółki należące do Visvaldasa Matijošaitisa nadal prowadzą interesy w Rosji
    | Fot. Wikipedia, Augustas Didžgalvis

    Giganci z Włoch i Francji na „liście wstydu”

    Od rozpoczęcia pełnowymiarowej wojny z Ukrainą Uniwersytet w Yale publikuje, odnawianą co kilka miesięcy, tzw. „listę wstydu”, na której znajdują się nazwy spółek, które mimo sankcji nadal prowadzą interesy z Rosją. Obecnie na tej liście znajduje się 200 korporacji. Między innymi są tam tacy giganci, jak Benetton oraz Calzedonia z Włoch czy francuskie Auchan, chociaż większość stanowią koncerny azjatyckie. W przypadku Polski na „liście wstydu” znalazła się tylko jedna spółka, Makrochem S.A., która zajmuje się sprzedażą sadzy wykorzystywanej głównie do produkcji opon oraz w przemyśle gumowym. Jak udało się dowiedzieć dziennikowi „Rzeczpospolita”, spółka zamierza całkowicie zrezygnować z dostaw surowca z Rosji 1 lipca 2024 r.

    Zdaniem posłanki oraz członkini sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Dovilė Šakalienė, taka lista przydałaby się również Litwie.

    — Jestem przekonana, że taka lista jest całkiem dobrym pomysłem. Rozmawialiśmy o tym kilka razy w różnych formatach, na przykład podczas posiedzenia naszego komitetu czy w trakcie rozmów z rządem. Zawsze powstawały pytania: jak mamy to zrobić i sformułować, kiedy biznes nie wycofał się i nadal współpracuje z Rosją; czy jest jakaś forma współpracy, którą mamy prawo i obowiązek upublicznić? Moim zdaniem, z uwagi na te wszystkie elementy techniczne, ta sprawa niewspółmiernie się wydłużyła. Jestem przekonana, że w tym miejscu na pewno można znaleźć rozwiązanie, jeśli jest odpowiednia wola polityczna. Mam szczerą nadzieję, że już jesienią uda się to zrobić — komentuje Šakalienė dla „Kuriera Wileńskiego”.

    Czytaj więcej: Roczne sprawozdanie Nausėdy. Mówił o odpowiedzialnym biznesie i samorządach

    Potrzebna jest większa samoświadomość

    Zdaniem polityczki stanowisko niektórych litewskich przedsiębiorców w tej kwestii jest co najmniej niestosowne.

    — Inwazja Rosji w Ukrainie oraz inne jej działania wskazują, że rosyjska polityka imperialna się nie zmienia. Nadal słyszymy groźby pod adresem naszego państwa i regionu. Oceniając to z punktu widzenia państwa, z pewnością takie działania nie należą do dobrej praktyki. Z drugiej strony, widzimy, że niestety podmioty biznesowe z Zachodu na różne sposoby współpracują z Rosją w wielu aspektach. Oczywiście zmiany są olbrzymie w tej kwestii. Rosja w dużym stopniu teraz jest izolowana. Tym niemniej, widzimy, że bardzo ważne elementy, na przykład związane z elektroniką, nadal trafiają na rynek rosyjski. Są wykorzystywane w przemyśle zbrojeniowym. To oczywiście powoduje duże zaniepokojenie — podkreśla Šakalienė.

    Posłanka zaznaczyła, że w ograniczeniu działalności biznesowej w wielu przypadkach państwo ma związane ręce.

    — Jesteśmy krajem demokratycznym. W pewnych wypadkach parlament po prostu nie może wywierać presji na biznes. Co możemy zrobić? Przede wszystkim o tym mówić. Próbować zrozumieć jeden drugiego. Starać się zrozumieć, w jak ciężkim, pod względem bezpieczeństwa, znajdujemy się okresie oraz jakie zagrożenia czyhają na Litwę. W pewnych sprawach te kwestie jeszcze bardziej się zaostrzyły. Tu chodzi mi o takie zjawiska, jak przeniesienie się Grupy Wagnera, czy dyslokacja broni jądrowej na Białorusi. Zagrożeniem są też plany władz Rosji dotyczące wzmocnienia zachodniego okręgu wojskowego, który leży tuż przy naszych granicach. Przedsiębiorcy musieliby wykazać się większą samoświadomością w tej sprawie — ocenia rozmówczyni.

    Obchodzenie sankcji i finansowanie wojny

    Dovilė Šakalienė powiedziała w rozmowie z naszym dziennikiem, że Unia Europejska będzie dalej zaostrzać politykę sankcyjną wobec Federacji Rosyjskiej. Jej zdaniem sankcje muszą zaaprobować wszystkie kraje członkowskie, ponieważ wprowadzanie sankcji pojedynczo przez państwa nie ma większego sensu.

    — Dajmy na to, jeśli sankcje na pewne towary czy dziedziny wprowadzi tylko Litwa, a inne kraje nie wprowadzą żadnych ograniczeń, to wówczas przedsiębiorcy będą mieli bardzo łatwe sposoby w obejściu tych sankcji. Zresztą te schematy w obejściu sankcji, niestety, działają też dzisiaj. Dlatego czymś bardzo ważnym jest działanie na poziomie Unii Europejskiej — dzieli się refleksjami posłanka.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jej zdaniem, trzeba też mieć na uwadze, jaki wpływ wprowadzone ograniczenia mają na nasze społeczeństwo.

    — W tym wypadku jestem zdania, że wspólnymi siłami musimy znaleźć odpowiednie rozwiązanie dotyczące informowania konsumentów o tym, że pewne spółki nie przerwały swojej współpracy z Rosją. Na przykład może być odpowiedni komunikat, że ten produkt jest wyprodukowany przez podmiot, który nadal prowadzi interesy z Rosją. W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę, że jakakolwiek prowadzona działalność gospodarcza na terenie Rosji jest bezpośrednim finansowaniem wojny w Ukrainie. Te firmy, które tam działają, płacą tam podatki, które wędrują do budżetu Rosji, dzięki czemu w tej chwili jest prowadzona inwazja w Ukrainie — dodaje polityczka.

    Czytaj więcej: Objęte sankcjami luksusowe samochody trafiają do Rosji przez Litwę i Białoruś


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Mieszkańcy Litwy mają realny dostęp do wsparcia zdrowia psychicznego

    Blue Monday przypada w trzeci poniedziałek stycznia i jest uważany za najbardziej depresyjny dzień roku. Nazwę wymyślił i wprowadził do obiegu w 2004 r. brytyjski psycholog Cliff Arnall, który doszedł do takiego wniosku po analizie różnych okoliczności. Wziął pod...

    Ekspert wojskowy: „Powołanie dywizji wzmocni pozycje Litwy w NATO”

    Uroczystość odbyła się w bazie głównej Wojska Litwy w Rukli. W ceremonii wzięli udział prezydent kraju oraz szefowa resortu obrony. „Na tę okazję czekaliśmy kilka dziesięcioleci. Po odzyskaniu niepodległości Litwy cierpliwie kształtowaliśmy i wzmacnialiśmy krok po kroku swoje wojsko....

    Anielskie głosy w Rudominie

    — Jest to nasze symboliczne zakończenie okresu świątecznego — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Wioleta Cereszka, dyrektor Centrum Kultury w Rudominie. Imprezę rozpoczął występ swoistej wizytówki miejscowości Zespół Pieśni i Tańca Ludowego „Rudomianka”, który powstał w 1989 r. i...

    Konserwatyści w opozycji. Partia szuka na siebie pomysłu

    2024 był rokiem wyborów na Litwie. Mieszkańcy kraju kolejno wybierali prezydenta, przedstawicieli w Parlamencie Europejski oraz nowy skład Sejmu. Wyniki wyborów ukształtowały litewską scenę polityczną na najbliższe cztery lata. Po przegranych wyborach ze stanowiska prezesa partii konserwatystów zrezygnował były...