Litwa przed kilkoma miesiącami zapowiedziała, że zamierza stworzyć dywizję, w składzie której ma znaleźć się batalion czołgów, który musi posiadać ich co najmniej 40. Jest to dosyć pokaźna liczba, bo przykładowo Holandia posiada tylko 18 czołgów. Zdaniem Ministerstwa Ochrony Kraju RL batalion pancerny wzmocni obronność Litwy.
„Zwiększając własną wydajność, poprzez tworzenie dywizji, jednocześnie wzmacniamy nie tylko własną obronę, ale też realizujemy plany NATO” — oświadczył w lipcu szef resortu obrony Arvydas Anušauskas. Później minister poinformował, że Litwa zamierza podpisać umowę na nabycie niemieckich Leopardów. Za co został skrytykowany, bo upublicznił informację poufną. Teraz słowa ministra bada prokuratura. Rząd później wyjaśnił, że Leopardy są tylko jednym z możliwych wariantów.
Czytaj więcej: Nausėda ufa Anušauskasowi, ale czeka na ocenę prokuratury
Oferta z Korei
Ostatnio w mediach pojawiła się informacja, że Korea Południowa złożyła ofertę Litwie na nabycie ich czołgów K2.
— Teraz w Europie, tak naprawdę, konkurują dwa typy czołgów: K2 i Leopard 2. Widzimy, że ci producenci ciągle konkurują ze sobą w przetargach. Bardzo dogłębną analizę obu modeli przeprowadzono w Norwegii, która ostatecznie zdecydowała się na Leopardy. Mam nadzieję, że Litwa również będzie mogła skorzystać z tej analizy. Z drugiej strony Polska postawiła na K2 — powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” Egidijus Papečkys.
Polska w ubiegłym roku podpisała umowę na kupno tysiąca czołgów K2. Kontrakt opiewa na sumę ponad 3 mld dolarów. 180 maszyn mają dostarczyć bezpośrednio Koreańczycy, natomiast kolejne mają powstać w Polsce. „To będzie produkcja także na rzecz europejskich odbiorców tego czołgu” — poinformował w lutym minister obrony narodowej RP Mariusz Błaszczak.
Wiarygodny partner
Czołgi K2PL mają być produkowane w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu. W ten sposób Polska dołączyła do elitarnego grona krajów europejskich produkujących czołgi podstawowe. Faktycznie teraz w Europie jest tylko jeden kraj produkujący czołgi — to są Niemcy. Kupując czołgi, uważa Egidijus Papečkys, nie można kierować się takimi kryteriami, jak mniejsza cena, tylko tym, co jest bardziej przydatne dla naszego systemu obronnego.
— Czołg K2 nie jest produkcją kraju NATO. Samo w sobie nie jest to czymś złym. Trzeba pamiętać, że kraj NATO, jako dostawca, jest bardziej bezpieczny, jeśli nastąpi sytuacja kryzysowa. Na przykład zostanie zakłócona morska linia komunikacyjna. W przypadku Niemiec jest więcej tych linii komunikacyjnych. Tym niemniej trzeba podkreślić, że Korea Południowa jest wiarygodnym partnerem. Coraz częściej kraje Europy decydują się na zakup koreańskiej broni, gdzie przemysł zbrojeniowy jest bardzo rozwinięty. Ostatnio dużą popularnością cieszy się działo samobieżne K9 Thunder. Na zakup tego typu broni zdecydowały się Finlandia, Estonia oraz Polska — podkreślił nasz rozmówca.
Czytaj więcej: Litwa kupi niemieckie Leopardy?
Ważne są szczegóły
W przypadku zakupu broni zawsze jest ważny aspekt nie tylko militarny, ale również polityczny.
— To zawsze bierze się pod uwagę. Zwłaszcza jeśli chodzi o naszych sojuszników. Tym bardziej, kiedy czekamy na przyjazd niemieckiej brygady. Nabycie czołgów to jest bardzo poważna inwestycja. Nie można kierować tylko tym, że ktoś jest naszym sojusznikiem. Przy tego typu transakcjach spisuje się długą listę wad i zalet, które mają kluczowe znaczenie w końcowej decyzji. Moim zdaniem oba czołgi są dobre. Oba mają tą samą siłę ognia, ale dalej trzeba wgłębiać w szczegóły. Jaki jest system kierowania, jaka jest mobilność. Bardzo ważnym czynnikiem jest ochrona. Strona kupująca zawsze ma prawo zażądać od producenta dodania jakichś elementów lub rozwiązań. Analizując te wszystkie elementy, trzeba wybrać, który model bardziej odpowiada naszym siłom zbrojnym — oświadczył ekspert w zakresie wojskowości.
To, że Polska zdecydowała się nie tylko na zakup koreańskich czołgów, ale również ich produkcję, również może mieć wpływ na decyzję Litwy.
— Z pewnością w Polsce powstanie cała infrastruktura niezbędna do obsługi czołgów K2. Polska leży blisko nas i jest przychylna wobec Litwy. Tym niemniej trzeba bardzo skrupulatnie wszystko ocenić i przeanalizować. Tu decydujący głos ma należeć do kierownictwa wojskowego: czego chce i jakiego rezultatu oczekuje. Chciałbym tylko podkreślić, że to nie społeczeństwo musi dokonać wyboru, tylko wojsko i struktury państwowe, do których w tej kwestii mam pełne zaufanie. Jestem przekonany, że kupimy te czołgi, które będą nam najlepiej pasować — powiedział Egidijus Papečkys.
Litewskie Siły Zbrojne składają się obecnie z sił lądowych, powietrznych, morskich oraz jednostek specjalnych. Najbardziej liczebne są siły lądowe liczące ponad 13 tys. osób, składające się z żołnierzy zawodowych, poborowych oraz ochotników. W skład przyszłej dywizji, której ostateczne formowanie ma zakończyć się ok. roku 2030, ma wejść większość sił lądowych.
Czytaj więcej: Litewskie siły zbrojne rozrastają się. Sejm dał zielone światło dla zwiększenia liczby pracowników i poborowych