Od 2021 r. gen. Valdemaras Rupšys, jak podał portal 15min.lt, wynajmował za państwowe pieniądze mieszkanie w Wilnie od własnego syna Dovydasa. Zgodnie z przepisami na wynajęcie lokum mieszkalnego wojskowy ma zagwarantowaną sumę o wysokości 445 euro. Generał oświadczył, że nie czuje się winny, ponieważ wszystko zrobił zgodnie z prawem. „Mam prawo do pieniędzy na mieszkanie. Mam prawo podpisać umowę. Mam prawo podpisać umowę z tym, który mi bardziej odpowiada. W tym również z synem, jeśli nie mieszka w tym mieszkaniu i płaci podatki. Wszystko” — cytuje wypowiedź generała portal.
Czytaj więcej: Litwa mówi o tworzeniu dywizji. „Wówczas musimy mieć też batalion czołgów”
Fala krytyki
Wojskowy oświadczył, że generalnie wynajem mieszkania w stolicy kosztuje o wiele więcej. Podkreślając, że ma prawo do rekompensaty od państwa za wynajem, ponieważ nie posiada nieruchomości w Wilnie i okolicach. Posłowie Eugenijus Gentvilas oraz Jurgis Razma oświadczyli, że wojskowy złamał zasady etyki i pomylił interesy publiczne z prywatnymi. Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen zaznaczyła, że działania generała muszą ocenić prezydent i odpowiednie instytucje. Po fali krytyki Rupšys zerwał umowę z synem. „Prezydent decyzję głównodowodzącego w sprawie wynajmu mieszkania od syna ocenia jako błąd” — czytamy w oświadczeniu ośrodka prezydenckiego. W dalszej części tekstu jest mowa, że po naprawieniu błędu generał powinien zająć się kwestiami związanymi z obroną państwa.
Minister ochrony kraju Arvydas Anušauskas zaznaczył, że generał przyznał się do błędu, co jakby automatycznie zamyka sprawę. „Wojskowi nie są politykami. Dlatego politycy, którzy próbują polityzować sytuację… Sądzę, że wykorzystują sytuację dla rankingów i innych rzeczy wyborczych” — dodał szef resortu obrony.
Problem systemowy
Politolog Andrzej Pukszto z Uniwersytetu Witolda Wielkiego uważa, że w całym zajściu najbardziej ucierpiał wizerunek generała, ponieważ wobec osób na najwyższym szczeblu, do jakich należy obok prezydenta lub premiera, też głównodowodzący, są stosowane najwyższe standardy.
— Generalnie prawnie nic mu nie można zarzucić, bo nie istnieją odpowiednie regulacje. Tym niemniej w kontekście etycznym mamy do czynienia z konfliktem interesów. Interesy prywatne wzięły górę — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” politolog.
Ekspert ds. wojskowości Giedrimas Jeglinskas, w rozmowie z LRT, powiedział, że dostrzega winę państwa: „To jest problem systemowy. Czterogwiazdkowemu generałowi Litwa nie może zaoferować rezydencji, gdzie mógłby przyjąć wodzów wojskowych innych państw, które będą broniły Litwy, gdy nastąpi dzień X”. Pukszto częściowo zgadza się z argumentacją Jeglinskasa, ale jego zdaniem głównodowodzący również mógł zrobić kilka kroków w tym kierunku.
— On powinien sam to zainicjować w porozumieniu z prezydentem i ministrem obrony. To leżało w jego kompetencji. Jako jedyny posiada cztery gwiazdki generalskie. Mając status generała szczególnego powinien był zatroszczyć się o uregulowanie tej kwestii — mówi politolog.
Oskarżenia o nepotyzm, uważa nasz rozmówca, nie będą miały wpływu na wizerunek generała poza granicami Litwy.
— Za granicą raczej nikt specjalnie tych wiadomości nie będzie wyłapywał. W przypadku naszych sojuszników chodzi bardziej o kompetencje stricte wojskowe. To jest bardziej sygnał dla własnego podwórka — podkreśla Pukszto.
Valdemaras Rupšys służy w Litewskich Siłach Zbrojnych od listopada 1990 r., kiedy złożył przysięgę oficerską. Generałem brygady został mianowany w 2016 r. Od 2019 r. pełni funkcję szefa obrony Litewskich Sił Zbrojnych.
Czytaj więcej: Granatniki o wartości 10 mln dolarów przekazane Wojsku Litewskiemu