Na scenie Wileńskiego Teatru Starego 19 listopada zespół Polskiego Teatru w Wilnie wystawił sztukę Aleksandra Fredry. – Tradycyjnie na jubileusze zawsze jest klasyka polska. W stulecie polskiej sceny na dawnej Pohulance graliśmy „Lilie” Ludwika Hieronima Morstina, na pięćdziesięciolecie Teatru Polskiego – „Damy i Huzary” Aleksandra Fredry. W 55. rocznicę ( z przeszkodami z powodu pandemii) „Zemstę” – podzieliła się z „Kurierem Wileńskim” wspomnieniami Irena Litwinowicz, kierownik artystyczny polskiej sceny.
Czytaj więcej: Irena Litwinowicz: „Mamy okazję pomagać razem, to bardzo ważne”
Wzruszyć widownię
Reżyserką przedstawienia, które uświetniło jubileusz, została znana polska reżyserka Inka Dowlasz. W rozmowie z „Kurierem Wileńskim” podkreśliła, że sztuki należące do kanonu literackiego i teatralnego zawsze będą aktualne.
– Istnieje aktualność dziennika telewizyjnego i ta nas raczej nie interesuje. Natomiast człowiek w pojęciu głębszym, z jego ukształtowaniem duchowym, formacją, świadomością, aż tak bardzo się nie zmienił. Tak zwane uwspółcześnianie sztuk – czy to ma sens? Czy nie odbiera widzom możliwości własnego spojrzenia? Ważne, a nawet bardzo ważne dla mnie jako reżysera jest takie opracowanie klasycznego scenariusza i poprowadzenie aktorów, żeby widownia mogła podążać za akcją, uśmiechnąć się, wzruszyć. Wyjść z teatru w dobrym stanie ducha – deklaruje Dowlasz.
Czteroaktowa komedia Aleksandra Fredry po raz pierwszy została wystawiona we Lwowie w 1832 r. Akcja sztuki dzieje się w latach 20. XIX w. na dworze szlacheckim państwa Jowialskich. Część teatrologów uważa, że sztuka Fredry była odpowiedzią na klęskę powstania listopadowego.
„Chory na podagrę dawny żołnierz napoleoński nie mógł zaciągnąć się w szeregi, ale gorliwie pracował w tajnym komitecie obywatelskim, dopomagającym powstaniu wysyłką broni i pieniędzy. Humoru, stanowiącego istotę jego psychiki, nie zabiło we Fredrze nieszczęście. Pisany po klęsce »Pan Jowialski« nadal bawi farsowymi pomysłami; nie tylko padają pod tym płaszczykiem ostre drwiny w stronę rządu austriackiego i jego stosunku do Galicji, lecz anegdociarz miły Jowialski i jego głupkowata rodzina w błogostanie zadowolenia bezmyślnego są może oskarżeniem ówczesnego społeczeństwa o degenerację umysłową i moralną” – pisał w „Zarysie dziejów literatury polskiej” historyk literatury Juliusz Kleiner.
Urodzona w Moskwie
Polski Teatr w Wilnie powstał w 1965 r. Założycielką teatru była reżyserka i aktorka Irena Rymowicz, która urodziła się w 1915 r. w Moskwie, w rodzinie bogatego przedsiębiorcy, który w latach 30. został zesłany do Archangielska. Wykształcenie teatralne zdobyła w Kijowie, w Studium Teatralnym przy Teatrze im. Łesi Ukrainki.
Irena Rymowicz Polskim Teatrem w Wilnie kierowała od 1964 r. W latach 90. Została przez prezydenta RP odznaczona m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Zmarła 10 stycznia 2000 r.
Fredro towarzyszy teatrowi od samego początku. Pierwszą wystawioną jego sztuką przez polski zespół teatralny w Wilnie były „Damy i huzary”. W 1980 r. teatr otrzymał status polskiego teatru amatorskiego.
Tuż po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, w 1990 r., Polski Teatr w Wilnie został odznaczony przez ministra kultury i sztuki RP odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Obecnie na swoim koncie ma 80 premier, ponad 3 tys. przedstawień oraz liczne udziały w festiwalach teatralnych na Litwie i poza granicami. Zespół w ramach zagranicznych tournée odwiedził nie tylko Polskę, lecz także Łotwę, Estonię, Białoruś i Armenię. Teatr na scenie prezentował różne gatunki teatralne, od dramatów po komedie, od bajek po farsy.
Czytaj więcej: Polski Teatr w Wilnie obchodził złoty jubileusz
Współpraca z Dowlasz
Od 1993 r. kierownikiem teatru jest Irena Litwinowicz. – Chyba największym naszym sukcesem jest to, że mimo przeciwności przetrwaliśmy. Tworzymy sporą, jak to mówimy, rodzinę zespolaków. Nie sposób tu wymienić ponad 80 premier, wyjazdów, nagród, dowodów uznania – zaznacza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Litwinowicz.
Urodzona w Szczecinie Inka Dowlasz ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię teatralną w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Reżyserowała w Teatrze Polskim i Teatrze Współczesnym w Szczecinie, Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie, Teatrze im. Jaracza w Łodzi i Starym Teatrze im. Modrzejewskiej w Krakowie. Od lat współpracuje też z polskim teatrem na Litwie.
– To dla mnie honor powołać do życia widowiska wieloobsadowe, spotkać się z publicznością na legendarnej scenie Wileńskiej Reduty Juliusza Osterwy na dawnej Pohulance – wyznaje reżyserka.
Wilno i Wileńszczyzna mają szczególne znaczenie dla Inki Dowlasz. Stąd pochodzą jej rodzice. Jej ojciec Grzegorz Dowlasz, rocznik 1922, urodził się w Woronianach na terenach obecnie leżących na Białorusi. Mama Weronika Dowlasz z domu Ciechanowicz urodziła się w 1925 r. w Wilnie. W latach II wojny światowej działali w Armii Krajowej, gdzie faktycznie się poznali. Po wojnie zawarli związek małżeński i przez wiele lat prowadzili rodzinny dom dziecka w Szczecinie.
Dowlasz samo spotkanie z Polskim Teatrem w Wilnie zalicza jednak do kategorii przypadku. – Och, to już historia. Zaczęło się od wycieczki wilnian do Krakowa. Potem przyjechał tu do Wilna mój spektakl „Toksyczni rodzice”. Irena Litwinowicz wybrała mój scenariusz „Pułapki miłości”. Podczas pracy nawiązały się przyjaźnie – wspomina Dowlasz.
Czytaj więcej: Inka Dowlasz wileńskiej „Zemście”: „Szczęśliwie dla nas wybór padł na to arcydzieło”
Nieuchwytna więź z Fredrą
Przyjazdy do Wilna dla Dowlasz zawsze są czymś wyjątkowym. – Odwiedzam przy okazji „zaścianek”. Wspólnie szukając korzeni, jeździmy po Wileńszczyźnie. Kilka dni temu w Nowej Wilejce graliśmy spektakl „Świeczka zgasła” Aleksandra Fredry, który reżyserowałam w Edynburgu. Na Wyspach Brytyjskich jest dobrze przyjmowany, ale widownia nasza wyłapała dosłownie wszystko. Nie ma się co dziwić, Fredro to też Kresowiak. Łączy nas jakaś nieuchwytna więź – podkreśla reżyserka.
W ramach obchodów jubileuszowych, oprócz spektaklu, widzowie mogli zobaczyć wystawę „Aktor – postać – kostium”, której kuratorkami są Bożena Sosnowska i Ewa Baliul. Na wystawie można było się zapoznać z kolekcją prac graficznych i szkiców do kostiumów. Była ona też swoistym hołdem dla znanego litewskiego scenografa Vytautasa Kalinauskasa, który współpracował z Polskim Teatrem w Wilnie. W 1977 r. stworzył scenografię dla spektaklu „Zagłoba swatem”, a w 1980 r. stworzył logotyp teatru.
Kalinauskas współpracował nie tylko z teatrem, lecz także ze światem filmu. Stworzył scenografię do 11 litewskich dzieł filmowych i telewizyjnych. Między innymi współpracował z wybitnym litewskim reżyserem Vytautasem Žalakevičiusem.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 47 (136) 25/11-01/12/2023