W sieciach społecznościowych pojawiły się zdjęcia oraz filmiki, na których widać, na ile obficie pracownicy spółki „Ekonovus” posypują mieszanką soli stołeczne chodniki. Ekolodzy zauważają, że słone zaspy bardzo trudno się topią i długo zalegają na poboczach, nawet po nadejściu wiosny. Sól też łatwo dostaje się wraz z wodą do gleby, gdzie zaczyna się jej szkodliwe działanie.
Szczególnie drzewa i krzewy liściaste są bardzo wrażliwe na działanie chlorku sodu. Nadmierna ilość soli na chodnikach szkodzi także zwierzętom, ponieważ wysusza ich łapy i naraża na powstanie trudno gojących się ran. Mieszanka soli przyspiesza korozję aut, uszkadza słupy, ogrodzenia i znaki drogowe.
Mieszanka soli nie znika
„Takie ilości soli są całkowicie niepotrzebne nawet podczas gołoledzi. Szkodliwa jest nie sama sól, co dodatki chemiczne poprawiające jej działanie przy zwalczaniu śliskości. Mieszanka, szczególnie w takich ilościach, nie znika po prostu. Wsiąka w glebę, gdzie sól i szkodliwe dodatki wchłaniane są przez korzenie roślin, część z opadami deszczu przedostaje się do wód gruntowych, co stanowi zagrożenie dla otaczającego nas środowiska. Gdy sól trafia do korzeni roślin czy drzew, osłabia korzenie i uniemożliwia wchłanianie innych składników” — mówi Ieva Budraitė z Instytutu Zielonej Polityki.
Jak wyjaśnia, ustalono, że rozsypywana na chodniki sól najbardziej szkodliwie wpływa na rośliny rosnące w promieniu 10 m. Im większe natężenie ruchu na chodnikach i jezdniach, tym szersza jest strefa oddziaływania i możliwe jest przenoszenie soli jeszcze dalej — czasem nawet do 100 m.
„Zaobserwowano, że zawartość sodu i chloru w glebie w pobliżu powierzchni posypanych solą jest kilkakrotnie wyższa w porównaniu z obszarami, w pobliżu których nie posypywano soli. Szacuje się, że litr topniejącego śniegu zawiera około 1,5 łyżeczki soli. Nie wydaje się to dużo, ale kiedy zrozumiemy, ile ton śniegu topnieje po zimie, to mamy przerażające dane. I wszystko to ma długoterminowy efekt. Najlepiej byłoby zainwestować w ekologiczne środki do posypywania ulic zimą, a takich na świecie nie brakuje” — wyjaśnia Ieva Budraitė.
Skuteczna alternatywa
Dbającą o czystość i porządek na stołecznych jezdniach i chodnikach spółkę „Ekonovus” finansuje stołeczny samorząd. „Takich metod nie będziemy tolerować. Już rozmawialiśmy na ten temat z kierownictwem spółki, ponadto wszystkie zastrzeżenia i uwagi przekażemy w formie pisemnej. Wiosną będą wykonane laboratoryjne badania gleby. Jeżeli drzewa i krzewy zaczną obumierać, będzie wiadomo, co jest tego przyczyną” — mówił Gintautas Runovičius, kierownik działu środowiska w samorządzie stołecznym.
Zaznaczył również, że miasto nie ma możliwości zakupu ekologicznych środków do posypywania chodników podczas gołoledzi. „W sezonie zimowym wykorzystujemy blisko 20 ton mieszanki soli, piasku i innych składników. Tona takiej mieszanki kosztuje 80 euro, zaś ekologiczne alternatywy od 800 euro za tonę. Możliwości zakupu skutecznej ekologicznej alternatywy miasto nie posiada” — ocenił Runovičius.
Czytaj więcej: Sprzątanie ulic i chodników: jak, kiedy, w ciągu jakiego czasu?