STDE-24 to kryptonim serii ćwiczeń wojskowych, które NATO ma przeprowadzić w I połowie roku 2024. W ćwiczeniach weźmie udział 90 tys. żołnierzy ze wszystkich krajów członkowskich. Celem ćwiczeń jest przetestowanie zdolności sił Sojuszu do odstraszania i obrony oraz odparcie ataku potencjonalnego przeciwnika. Są to największe ćwiczenia NATO od zakończenia II wojny światowej.
Gwarant rozwoju i bezpieczeństwa
Ćwiczenia Dragon-24, które odbywają się w Polsce, są częścią składową STDE-24. W ćwiczeniach na terytorium Polski bierze udział ok. 20 tys. żołnierzy i 3 500 jednostek sprzętu z 10 państw NATO. „NATO daje wyraźny sygnał, że jest gotowe do odstraszania i obrony. Współpraca pomiędzy naszymi państwami w ramach najsilniejszego sojuszu bezpieczeństwa jest gwarantem rozwoju i bezpieczeństwa Rzeczypospolitej” — oświadczył 1 marca, kiedy oficjalnie rozpoczęły się ćwiczenia, minister obrony narodowej RP Władysław Kosiniak-Kamysz.
Charakter obronny
5 marca ćwiczenia obserwowali prezydenci Litwy i Polski — Gitanas Nausėda i Andrzej Duda. „Litwa i Polska jednakowo rozumieją zagrożenia dotyczące bezpieczeństwa. Nadal będziemy pracowali nad wzmocnieniem naszych krajów oraz całej wschodniej flanki NATO” — oświadczył dziennikarzom w Polsce prezydent Litwy.
Wtorkowe ćwiczenia polegały między innymi na przeprawie sprzętu wojskowego przez Wisłę. „To poważna próba dla żołnierzy, ale to także pokazuje znakomite przygotowanie i naszą gotowość do tego, aby przemieszczać siły alianckie z Zachodu w kierunku wschodnim, w odpowiedzi na ewentualny atak, który mógłby nastąpić na państwa NATO w naszej części Europy” — powiedział Andrzej Duda. Dodał, że „manewry mają charakter obronny i są one odpowiedzią na wyzwania dzisiejszych czasów”.
Prezydent Litwy zaznaczył na konferencji prasowej, że Rosja pozostaje obecnie głównym zagrożeniem nie tylko dla państw regionu, ale całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Jestem pewien, że nadal będziemy wzmacniali partnerstwo, poprzez realizację inicjatyw w zakresie bezpieczeństwa. Między innymi poprzez wspólny rozwój przemysłu wojskowego” — podkreślił Gitanas Nausėda.
Czytaj więcej: Politolog: „Społeczeństwo darzy wojsko zaufaniem”
Słowa litewskiej premier
W minionym tygodniu głośnym echem odbiły się słowa premier Ingridy Šimonytė o tym, że w polskim ustawodawstwie istnieją ograniczenia dotyczące wysyłania żołnierzy do obrony krajów sojuszniczych. Po kilku dniach premier oświadczyła, że została źle zrozumiana. „Po pierwsze, muszę wyrazić swoje zdziwienie, że niby dałam jakieś oświadczenia, że niby Polska nie będzie nas broniła. Chciałabym to zanegować. Naprawdę nie powiedziałam, że Polacy nie będą nas bronić” — oświadczyła w niedzielę dziennikarzom szefowa litewskiego rządu.
Słowa premier Litwy były też omawiane podczas wizyty Nausėdy w Polsce. „Naprawdę nie ma żadnych ograniczeń prawnych. Rozmawiając nieformalnie z prezydentem Polski otrzymałem zapewnienie, że żadnych ograniczeń nie ma” — oświadczył prezydent Litwy.
To samo potwierdził publicznie Andrzej Duda. „Zapewniam prezydenta Gitanasa Nausėdę, że Litwa może liczyć na nas. Gdyby była taka potrzeba, polscy żołnierze staną ramię w ramię z litewskimi do tego, by bronić każdej piędzi ziemi Sojuszu Północnoatlantyckiego przed wrogim atakiem” — zapewnił prezydent Polski.
Wcześniej podobną deklarację złożył Donald Tusk podczas jednodniowej wizyty w Wilnie. „Z polskiego punktu widzenia nasze partnerstwo z Litwą, przyjaźń, współpraca, szczególnie w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę, to najwyższy polityczny i geopolityczny priorytet” — powiedział premier RP.
Nausėda dodał, że słowa premier wywołały niepotrzebne poruszenie. „Szkoda, że tak się stało. Na równym miejscu wywołaliśmy nieporozumienie. Widzę, że dzisiaj obaj przywódcy państw mogą konstatować, że nasze wzajemne zobowiązania pozostają niezmienne. 5 artykuł NATO jest święty dla wszystkich. Obowiązek bronienia drugiego kraju, sojusznika, jego terytorium — pozostaje niezmienny” — oświadczył premier Litwy.
5 artykuł NATO
Artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego zakłada, że napaść na jedno z państw członkowskich jest traktowana, jako atak na całe NATO. „Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego” — czytamy w dokumencie.
NATO, czyli międzynarodowa organizacja polityczno-wojskowa, powstało 24 sierpnia 1949 r.
Czytaj więcej: Wojna NATO-Rosja już za rok? Litwa reaguje na raport Bundeswehry