Amerykańska Izba Reprezentantów w minioną sobotę uchwaliła pakiet pomocy dla walczącej Ukrainy. „Kieruję się starą wojskową maksymą, że wolę wysyłać naboje na konflikt za granicą, niż naszych chłopców, naszych żołnierzy na front” — oświadczył po głosowaniu spiker Mike Johnson. „Przyjęcie przez Kongres USA pakietu pomocy dla Ukrainy będzie dla Kremla potężnym sygnałem, że Stany Zjednoczone pozostaną u boku Ukrainy i nie stanie się ona drugim Afganistanem” — podziękował Ameryce Wołodymyr Zełenski.
Czytaj więcej: Politico: „Wołodymyr Zełenski najbardziej wpływowym politykiem Europy w dorocznym rankingu”
Zmiana na froncie?
Za pomocą Ukrainie głosowali wszyscy Demokraci. W przypadku kongresmanów Republikanów za pakietem zagłosowało mniej niż połowa, czyli 101 z 213. Po uchwaleniu w Kongresie ustawę ma zatwierdzić Senat oraz prezydent Joe Biden. Zgodnie z ustaleniami ustawa o pomocy dla Ukrainy opiewa na 60,8 mld dolarów, z czego 23 mld to środki na uzupełnienie ubytków w amerykańskim arsenale w wyniku darowania sprzętu Ukrainie, 13,8 mld ma pójść na zakup sprzętu dla Ukrainy, a 11,3 mld — na utrzymanie sił USA w regionie. Ponadto projekt daje prezydentowi uprawnienia do przekazania uzbrojenia o wartości niemal 8 mld dolarów w dodatku do około 4 mld, które wciąż ma do dyspozycji. Poza tym projekt przewiduje ponadto 9,5 mld wsparcia finansowego i gospodarczego dla Kijowa.
Zgodnie z przyjętym projektem administracja prezydenta powinna ustalić z Ukrainą warunki spłaty długu. Chociaż ustawa nie wyklucza, że prezydent USA może anulować dług.
Szef komisji ds. wywiadu w Senacie USA Mark Warner poinformował dzień po głosowaniu, że rakiety mogą być dostarczane na Ukrainę już od następnego tygodnia.
— Nie oczekuję, że w najbliższym czasie nastąpi kardynalnym przełom. Tym niemniej czymś oczywistym jest to, że w tym roku Ukraińcom będzie dużo łatwiej walczyć na froncie. Już od dawna strona ukraińska borykała się z brakiem broni i amunicji. Brak wsparcia ze strony Amerykanów, który obserwowaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy, był bardzo odczuwalny na Ukrainie. Teraz sytuacja na pewno się zmieni, jednak na pewno nie warto oczekiwać w najbliższym czasie radykalnych zmian. Chociaż pomoc jest naprawdę duża i imponująca, ale nawet ona nie potrafi w najbliższych miesiącach zmienić sytuacji na froncie na korzyść Ukrainy — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” ekspert ds. wojskowości Egidijus Papečkys.
Czytaj więcej: Przełomowy może być dopiero rok 2025
Reakcja polityków i F-16
Uchwalenie pomocy Ukrainie zostało pozytywnie odebrane przez polityków z krajów wspierających ten kraj. „To wielki krok ku zwycięstwu. Wszyscy sojusznicy muszą kontynuować pomoc Ukrainie” — zaznaczył prezydent RL Gitanas Nausėda. „Spikerze Johnsonie, dziękuję. Lepiej późno niż za późno. Mam nadzieję, że nie jest za późno dla Ukrainy” — napisał premier RP Donald Tusk. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła: „Ci, którzy wierzą w wolność i Kartę Narodów Zjednoczonych, będą nadal wspierać Ukrainę i jej naród”.
O ile w najbliższym czasie nie warto oczekiwać na spektakularne zwycięstwa na froncie, to z pewnością decyzja Kongresu znacznie wzmacnia potencjał Ukrainy.
— Dostawy broni to jedno, ale armia ukraińska powinna przeszkolić nowych żołnierzy. Na pewno pozytywnym aspektem jest to, że Ukraina dopełni swoje zapasy artylerii, naboi, systemów obrony przeciwlotniczej. Ukraińcom daje to możliwość atakowania rosyjskiego zaplecza. Będą mogli atakować wojskową infrastrukturę, zaopatrzenia, magazyny, miejsca dyslokacji wojska, w ten sposób osłabiając rosyjski potencjał wojskowy. To w znaczny sposób może osłabić rosyjską ofensywę, która jest planowana na lato. To da czas Ukrainie, by wzmocnić swoje pozycje i przeprowadzić w przyszłości kontrofensywę. Obok obecnego pakietu, trzeba pamiętać, że jest decyzja o przekazanie Ukrainie myśliwców F-16. Być może nas dziwić, że przekazanie trwa zbyt długo. Są jednak twarde zapewnienia, że tak się stanie. Poza tym na przeszkolenie pilotów trzeba czasu. Strona ukraińska powinna też wzmocnić obsługę lądową samolotów oraz ochronę samych lotnisk — tłumaczy Papečkys.

| Fot. lrp.lt, Robertas Dačkus
Odpowiedź Rosji
Reakcja rosyjska na głosowanie w Kongresie była praktycznie natychmiastowa. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że pakiet pomocy jeszcze bardziej wzbogaci USA i zrujnuje Ukrainę. „Wojskowa pomoc kijowskiemu reżimowi jest bezpośrednim finansowaniem działalności terrorystycznej” — dodała rzeczniczka prasowa rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa. Były prezydent Dmitrij Midwiediew zapewnił, że mimo „60 mld krwawych dolarów” Rosja zwycięży, ponieważ po jej stronie „siła i prawda”.
Oprócz agresywnej retoryki, sądzi rozmówca naszego dziennika, Kreml nie jest w stanie nic zrobić w danej sytuacji.
— Rosja nie jest w stanie w jakiś szczególny sposób odpowiedzieć na decyzję Stanów Zjednoczonych. Jedyne co potrafi i z pewnością to będzie robiła, to nadal będzie atakowała ukraińską infrastrukturę cywilną oraz energetyczną — podkreśla ekspert.
Pomoc Europy
Stany Zjednoczone w sprawie dostarczania pomocy Ukrainie z pewnością odgrywają kluczową rolę. To nie oznacza, twierdzi nasz rozmówca, że rola Europy jest nieistotna. Kraje Unii Europejskiej ostatnio mocno zaangażowały się w rozwój własnego przemysłu zbrojeniowego.
Być może, dodaje ekspert, to nie dzieje się tak szybko, jak byśmy chcieli, tym niemniej to jest ważny element zarówno w zakresie dalszej pomocy Ukrainie, jak i bezpieczeństwa w regionie.
— Warto też zwrócić uwagę na pewien istotny szczegół. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy w kraju zaatakowanym, który jest mniejszy i posiada mniejsze zasoby, nie jest odczuwalny brak ani prowiantu, ani paliwa. Są wypłacane na czas emerytury i wynagrodzenia. To właśnie Europa wspiera ukraińską gospodarkę i ukraiński system finansowy. To jest bardzo ważne. Gdyby doszło do załamania się tych systemów, to sytuacja w Ukrainie, byłaby o wiele gorsza. To na pewno negatywnie wpłynęłoby na motywację mieszkańców oraz nastroje społeczne — mówi Egidijus Papečkys.