Mer Wilna Valdas Benkunskas, w ubiegłym tygodniu, przedstawił dziennikarzom plan obrony Wilna. „Wilno jest stolicą, dlatego jest celem numer jeden. Nasza geograficzna lokacja jest taka: blisko do granicy z Białorusią, w kilkudziesięciu kilometrach od miasta mamy elektrownię atomową w Ostrowcu, która również niesie zagrożenia” – oświadczył polityk.
Czytaj więcej: Litwa i Łotwa wspólnie widzą zagrożenie ze strony elektrowni atomowej w Ostrowcu. Łotwa nie chce białoruskiej energii
Plan ewakuacji, nie plan ucieczki
Plan generalnie dotyczył dwóch kwestii ochrony ludności cywilnej w przypadku sytuacji kryzysowej, jakim jest ewentualny atak wrogiego kraju oraz wsparcie struktur wojskowych. W przypadku ludności cywilnej ważnym elementem stołecznego planu obrony jest plan ewakuacyjny. „Nie szykujemy planu ucieczki, jak często są odbierane plany ewakuacji. W pewnym sensie to jest miejski plan obrony. Tym niemniej, musimy mieć aktywne, działające i efektywne plany obrony” — tłumaczył samorządowiec.
Mer poinformował, że była badana przepustowość ulic w czasie godziny szczytu. Plan zakłada sześć dróg ewakuacyjnych. Bardziej szczegółowy plan ma zostać przedstawiony za kilka miesięcy. Wilno zamierza rozbudować sieć schronów oraz ulepszyć system alarmowy. Zgodnie z wytycznymi samorząd powinien zapewnić schrony dla co najmniej 60 proc. mieszkańców samorządu. Teraz, zdaniem Benkunskasa, budynki, które mogą uchodzić za schrony, mogą zmieścić tylko 50 proc. mieszkańców. „Inwentaryzujemy wszystkie budynki, które posiadają pomieszczenia pod ziemią: piwnice, parkingi, magazyny. Potencjał jest duży” — zapewnił mer.
System alarmowy również wymaga ulepszenia. Teraz na terenie miasta działa 41 syren ostrzegawczych, które docierają do mniej więcej 30 proc. mieszkańców stolicy. Tego lata mają być zamontowane 52 nowoczesne syreny. „To będzie duży krok do przodu. Miejmy nadzieję, że będą w stanie pokryć prawie 100 proc. Wilna” — oświadczył polityk. Mer zapewnił, że obecnie jest tworzona aplikacja, dzięki której mieszkaniec Wilna będzie mógł znaleźć wszelkie niezbędne instrukcje, co ma robić w sytuacjach kryzysowych i ekstremalnych.
Czytaj więcej: Nowe budynki publiczne na Litwie muszą mieć schrony. Mają mieścić do 60 proc. mieszkańców
Zęby smoka, jeże i brygada
W przypadku pomocy strukturom obronnym samorząd jeszcze w tym roku zamierza zakupić betonowe bariery drogowe, betonowe „zęby smoka” i stalowe „jeże”, których celem będzie zatrzymanie wojsk wroga. Na ten cel miasto ma wydać ok. miliona euro. Wilno również ma przyczynić się do stworzenia odpowiedniej infrastruktury dla niemieckiej brygady. Miasto ma być odpowiedzialne za stworzenie struktur edukacyjnych i zdrowotnych dla żołnierzy brygady i ich rodzin. Z obliczeń samorządu wynika, że miasto potrzebuje dodatkowego przedszkola oraz szkoły.
Ministerstwo Ochrony Kraju rozpoczęło rejestrację ochotników do dowództw wojskowych, które mają rozpocząć działalność po ataku innego państwa. Dotychczas w stolicy zgłosiło się 1 900 chętnych. „Mieliśmy w Wilnie naprawdę pomyślnie przeprowadzone ćwiczenia. Pierwszy raz zobaczyliśmy, jak faktycznie będą działały dowództwa w czasie wojny. Naszym zadaniem jest pomoc tym ludziom, aby cała akcja nie zakończyła się tylko rejestracją” – powiedział Valdas Benkunskas.
Ucieczka samochodem a paraliż państwa
Wykładowca Litewskiej Akademii Wojskowej Artur Płokszto uważa, że kiedy „zagrożenie wojną jest większe niż” zero, to wszelkie działania dotyczące wzmocnienia obrony są potrzebne. Jego zdaniem najbardziej brakuje pracy z mieszkańcami.
— Kiedy wojna rozpoczyna się naprawdę, to wówczas bardzo często widać, że kraj jest nieprzygotowany. To automatycznie wpływa na straty. Najważniejszym elementem pracy z mieszkańcami jest przekazanie informacji, co mają robić w takiej sytuacji. To jest potrzebne po to, aby nie powstał chaos w państwie. Każdy mieszkaniec już teraz powinien wiedzieć, czy będzie ewakuował się, czy pójdzie do schronu, czy stworzy odpowiednie warunki we własnym domu. Niestety, nie odczuwam tego, że każdy mieszkaniec wie, co ma robić. Na przykład, jeśli wszyscy ludzie będą próbowali uciekać samochodami, to zatkają wszystkie drogi, co spowoduje paraliż — analizuje sytuację dla „Kuriera Wileńskiego” ekspert ds. wojskowości.
Rozmówca zwrócił uwagę na jeszcze pewien aspekt.
— Czy mer zdaje sobie sprawę z tego, że zawężanie ulic miejskich w sytuacji kryzysowej odegra negatywną rolę? Być może warto pewne nieprzemyślane decyzje zmienić już teraz — dodaje Artur Płokszto.
Głównodowodzący Wojskiem Litwy, generał Valdemaras Rupšys, przed kilkoma miesiącami oświadczył, że w najbliższym czasie Litwie nie grozi konflikt zbrojny. „Zgodnie z posiadaną informacją, którą otrzymujemy z otwartych i tajnych źródeł, czyli to jest informacja wywiadowcza, widzimy, że w najbliższym czasie, w najbliższej perspektywie, bezpośredniego zagrożenia dla wojny nie ma” — oświadczył wojskowy.
Generał zaznaczył, że struktury wojskowe ciągle monitorują sytuację. „To nie oznacza, że wojny nigdy nie będzie. Wojna może rozpocząć się i taka możliwość istnieje, ale w długoterminowej perspektywie” — powiedział Rupšys.
Czytaj więcej: Wąskie umysły zwężają ulice