Sejm zatwierdził kandydaturę Ingridy Šimonytė na premiera. „W październiku odbędą się wybory sejmowe, to zadaniem rządu do końca kadencji, o ile zostanie zatwierdzony, będzie dokończenie realizacji programu rządowego” — oświadczyła polityk przed głosowaniem.
Wcześniej Gitanas Nausėda zapowiedział, że w nowym rządzie powinny zajść zmiany personalne. „Nie mówię o masowych zmianach w gabinecie ministrów. To nie jest ten czas i miejsce. Tym niemniej o pracy niektórych ministrów mam wyrobione, dosyć negatywne, zdanie” — powiedział prezydent.
W czasie kampanii wyborczej prezydent krytykował pracę ministra rolnictwa Kęstutisa Navickasa. Ostatnio też skrytykował pracę ministra zdrowia Arūnasa Dulkysa. Obaj ministrowie, zapytani przez dziennikarzy, odpowiedzieli, że na razie nie myślą o dymisji. Bardziej konkretnymi przemyśleniami będą mogli podzielić się po spotkaniu z prezydentem.
Reakcja koalicji
Przedstawiciele koalicji rządzącej sceptycznie oceniają pomysły Nausėdy. „Trzeba patrzeć racjonalnie, czy zmiany faktycznie pozwolą osiągnąć lepszą jakość. Czego się nie chce, to tego, aby podczas tej zmiany miały miejsce konflikty osobiste. Celem ma być polepszenie sytuacji. W takim duchu ma trwać dyskusja” — powiedziała dziennikarzom premier. Dodała, że zatwierdzenie rządu nie w pełnym składzie jest bezsensowne, ponieważ praca nowego rządu potrwa zaledwie kilka miesięcy.
Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen podkreśliła, że pytania pod adresem poszczególnych ministrów są, ale zawsze trzeba uwzględniać kontekst. „Na obecnym etapie trudno spodziewać się, że zmiana ministrów spowoduje, że za trzy miesiące pojawią się dobre wyniki. Nie jest racjonalne myślenie, że im się uda nie tylko wniknąć w pracę resortu, ale również coś osiągnąć, czego nie udało się osiągnąć w ciągu prawie czterech lat” — podkreśliła polityk.
Wynik 1:1
Politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego Andrzej Pukszto sądzi, że obecna słowna batalia pomiędzy prezydentem a premier jest raczej pokazem sił niż realną próbą rozwiązania problemów.
— Trzeba pamiętać, że Sejm głosuje nie na poszczególnych ministrów tylko na cały rząd. To samo dotyczy podpisu prezydenta. Poza tym większość sejmowa jest taka, jaka jest. Dlatego to wszystko ma bardziej charakter PR-owy. Gitanas Nausėda nie może ominąć okazji, aby po raz kolejny skrytykować rząd. Patrząc realnie na sytuację, to faktycznie działania części ministrów wywołują spore niezadowolenie. Tylko, że prezydent powinien był wcześniej interweniować, jeśli mu zależało na faktycznym polepszeniu sytuacji. Z drugiej strony konserwatyści również będą chcieli przekonać społeczeństwo, że koalicja jest nadal silna i zjednoczona — podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
Na obecnym etapie trudno prognozować, jak zakończy się potyczka pomiędzy rządem a ośrodkiem prezydenckim.
— Sądzę, że jednego ministra Šimonytė ofiaruje. Nie sądzę, aby poświęciła dwóch. Chociaż teoretycznie może wymienić szefów dwóch resortów, ponieważ niewiele ma do stracenia. Wszyscy rozumieją, że w ciągu trzech miesięcy minister nie będzie mógł osiągnąć jakichś dużych rezultatów. Generalnie sądzę, że mecz piłki nożnej między rządem a premierem skończy się wynikiem 1:1 — podkreśla Pukszto.
Czytaj więcej: Czego można się spodziewać w II kadencji Gitanasa Nausėdy?