Więcej

    Historia, którą warto poznać. Śmierć Bolesława Kołyszki

    O faktach historycznych można mówić na różne sposoby. W tym — w formie opowiadania, dzięki któremu o pewnych faktach można nie tylko się dowiedzieć, ale też niemal doświadczyć. W związku z tym zamieszczamy na łamach „Kuriera Wileńskiego” opowiadanie Romualda Sadowskiego na temat wydarzenia z dnia 9 czerwca 1863 r. — zdarzenia prawdziwego, którego głównym bohaterem jest Bolesław Kołyszko, jeden z przywódców powstania styczniowego na Litwie.

    Czytaj również...

    Plac Łukiski w Wilnie. 9 czerwca 1863 roku. Pośrodku placu od ponad miesiąca króluje szubienica, która złowieszczo rzuca cień na otoczenie. Pod szubienicą stoi wyprostowany, dumny dwudziestopięciolatek. Zatrwożone, niewielkie grupy gapiów, głównie kobiet, łkają spoglądając spode łba w kierunku przyszłego miejsca kaźni. Nieopodal, za niewielkim stołem, siedzi trójka wysokich rangą rosyjskich oficerów. Na stole krucyfiks, okazałe gęsie pióro i kilka kart papieru. Kałamarz z inkaustem i sporych rozmiarów pieczęć lakowa. W niewielkiej kokilce buzuje, podgrzewany małą świeczką, lak. Ciemnoczerwony świadek i sędzia jednocześnie. Zapach rozgrzanego specyfiku unosi się w powietrzu. Surowy i oszczędny w szczegółach krajobraz… Nie ma tu miejsca na romantyzm, nie ma tu miejsca na cień choćby najdrobniejszych, ludzkich uczuć. Jedynie wszechobecny zapach topniejącego laku… Spokojny, nawet przyjemny, ale jednak złowieszczo nieprzejednany… Ma sobie za nic odgrywającą się obok scenę…

    Wyrok wszystkim znany

    Sąd wojskowy…, sąd surowy… sąd ostateczny. Za chwilę zapadnie wyrok. Wyrok, który jest wszystkim znany, nim zostanie oficjalnie ogłoszony. Od ponad miesiąca nie ma na Litwie innych rozstrzygnięć. Wszystkie wyroki brzmią jednakowo: »Wieszat’«. Zdaje się, że nie ma tu już innej drogi na tamten świat. Jedynie przez sznur… Rosyjscy oficerowie stroją poważne miny, próbując oszukać otoczenie, że to w ich rękach waży się los nieszczęśnika. Oszukują wszystkich, a siebie samych najmocniej. Bo oto mają wydać wyrok na młodzieńca, którego jedynym marzeniem była wolność. Wolna wola, wolny dom, wolna Ojczyzna. Ot, taki objaw nieposłuszeństwa: marzenie o wolności. To marzenie właśnie w czerwcu 1863 roku ujrzało swój kres.

    „Oprócz siebie, nikogo godniejszego tu nie widzę!”

    Tymczasem najwyższy rangą rosyjski oficer bierze do ręki kartę papieru i unosząc ją nieco w górę, zaczyna odczytywać: »W imieniu cesarza Wszechrusi… króla Polski…«. Młodzieniec nie słucha dalszych tytułów… Ogarniając wzrokiem rosyjskich żołdaków i oficerów sądu wojskowego, głośno rzuca: »Oprócz siebie, nikogo godniejszego tu nie widzę!«. Mija nieopisanie długa chwila… Słyszy już tylko końcówkę odczytywanego przez Moskala wyroku: »Podpisano Generał-Gubernator Michaił Nikołajewicz Murawiow«.

    »Wieszatiel!« — daje się słyszeć ponury pomruk pośród tłoczącej się publiki. Zakapturzony Rosjanin, pełniący funkcję kata, szybkim ruchem nakłada młodzieńcowi pętlę na szyję. Świat zdecydowanie przyspiesza. Gromkim echem rozbrzmiewa powtórzone głośno przez przewodniczącego składu sędziowskiego: »Wieszat’!«. Kat zdecydowanie wykopuje spod nóg straceńca prowizoryczną podporę. Wszystko dzieje się błyskawicznie. Naprężona lina, obciążona kilkudziesięciokilogramowym ciałem straceńca, zaciska się na jego szyi. To już koniec…?

    Michaił Murawjow-Wieszatiel
    | Fot. domena publiczna, opr. KW

    „Jeszcze nie teraz…”

    Nie!!! Lina, mimo iż gruba jak palec, pęka. Młodzieniec, bezładnie opada pod szubienicą. Bezładnie, nie tracąc jednak życia. Dopust Boży! Znak! Młodzieniec mógłby przysiąc, że przed momentem usłyszał: »Jeszcze nie teraz!«.

    Takie prawo, uznawane przez niemal wszystkich na Świecie: nie wiesza się powtórnie, raz już wieszanego! Bóg jednoznacznie dał ludziom wyraz swojej woli! Niestety, nic, co na tym Świecie uznane zostało za ważne, nie robi wrażenia na Rosjanach. Wyraźnie zaskoczony obrotem spraw przy szubienicy oficer-sędzia nakazuje powtórzenie egzekucji. No bo jakby miał się wytłumaczyć z takiej fuszerki? Jak stanąć przed Generałem-Gubernatorem i zameldować: »Bolesław Kajetan Kołyszko oszczędzony! Najwyższy Bóg oszczędził miatieżnika!«. Sędzia nie wyobraża sobie takiego scenariusza. Przenigdy!

    Na nic coraz głośne krzyki z tłumu. Na nic odwieczne prawo rodzaju ludzkiego… Na nic wszystko… Drugi sznur nie zawodzi oprawców. Młodzieniec umiera. Jeden z najpierwszych bohaterów litewskiego zrywu w ten sposób zgładzony! Wraz z nim umiera legenda. Ale pozory to tylko…!?

    XIX-wieczna litografia przedstawiająca Wieszatiela
    Autor nieznany. Źródło: Wikimedia Commons

    Już ponad 160 lat żyje legenda lidzkiego śmiałka! Urodzony około 1838 r. w Karmaniszkach Bolesław Kajetan Kołyszko kształcił się jako prawnik. Działając w polskiej studenckiej organizacji „Ogół”, angażował się w działania patriotyczne i trafił w związku z tym na krótko do więzienia. Następnie pojawił się najpierw w Genui, a następnie we włoskim Cuneo. Tam działała polska uczelnia, którą bezdyskusyjnie można nazwać „kuźnią kadr dowódczych powstania styczniowego”. Kołyszko pobierał wówczas nauki od Ludwika Mierosławskiego, Mariana Langiewicza, Zygmunta Padlewskiego, Zygmunta Chmielińskiego, Aleksandra Waligórskiego i wielu innych znamienitych osób. Pełna lista wykładowców i słuchaczy Szkoły Wojskowej Polskiej w Cuneo winna być przez współczesnych odczytywana w postawie „na baczność” — tyle tam bohaterstwa. Takie to środowisko kształtowało Kołyszkę — jednego z najwybitniejszych litewskich dowódców w powstaniu styczniowym! Zresztą nie tylko jego jednego…

    W czasie powstania styczniowego Kołyszko dowodził oddziałem, który w szczytowym momencie liczył ponad 400 powstańców. Dawał się Rosjanom we znaki ze zmiennym szczęściem, walcząc pod Wysokim Dworem, Leńczami, Misiunami, Rogowem, Birżami i w Medejkach. Został pojmany 10 maja 1863 r., by zapisać swoje nazwisko w historii Litwy złotymi zgłoskami…

    Czytaj więcej: Powstanie Styczniowe: Ważna rocznica dla czterech narodów

    Czytaj o autorze i przyjeździe grupy rekonstrukcyjnej na Litwę: „Ty jesteś jak zdrowie” — o wyjeździe i „dojrzewaniu rodzeństwa” Polski i Litwy


    Romuald Sadowski,
    Klub Historyczny Rok1863.pl

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Międzypokoleniowe warsztaty „Polska w naszych sercach” w Kowalczukach

    Dzięki zaplanowanym spotkaniom i warsztatom uczestnicy będą mieli okazję poznać historię wsi Kowalczuki oraz losy polskich mieszkańców tych terenów na przestrzeni lat. Realizację projektu zainaugurowały międzypokoleniowe warsztaty zatytułowane „Polska w naszych sercach”, które odbyły się właśnie z okazji Święta Niepodległości...

    Obchody Dnia Seniora w Rudominie

    Zespoły śpiewacze występowały z dużą werwą i zaangażowaniem. W ich skład wchodziło od dwóch do trzech osób, były również kwartety i zespoły, w których było zaangażowanych do 12–14 osób. Święto zaaranżował klub seniorów w Rudominie „Złoty Wiek”. Wystąpienie jego przedstawicieli wywołało...

    Msza św. w intencji mediów polskich na Litwie

    Zapraszam do wspólnej modlitwy o Boże błogosławieństwo dla dziennikarzy i ich rodzin oraz o miłosierdzie Boże dla zmarłych pracowników mediów polskich na Litwie. Z uszanowaniemks. Tadeusz Jasiński, red. naczelny katolickiej gazety „Spotkania”

    Z Sankt Peterburga do Krakowa przez Wilno. Dzieje rodu Kuźmów

    Powstanie tego rodu jest dość dawne, w obecnych czasach jego opisanie staje się dość skomplikowane i nieproste. Otóż pierwsze wzmianki o Kuźmach pojawiły się jeszcze w XIV w. Kuźmowie mają swój herb rodzinny Jastrzębiec, został im nadany w 1300...