W niedzielę na Litwie odbyły się wybory parlamentarne, w których wybierano 141 parlamentarzystów na czteroletnią kadencję. Wyniki pierwszej tury wskazują na dominację Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP), która uzyskała 19,36 proc. głosów i zdobyła 18 mandatów. Szefem sztabu socjaldemokratów jest Robert Duchniewicz, mer rejonu wileńskiego polskiej narodowości.
W ścisłej czołówce znalazł się również Związek Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD) z 17 mandatami, co stanowi 17,96 proc. głosów. Trzecie miejsce zajęła nowa partia Świt Niemna (lit. Nemuno aušra), zdobywając 14 mandatów i niespodziewanie zyskując duże poparcie. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR), mimo udanych startów w jednomandatowych okręgach, nie przekroczyła progu 5 proc. i nie uzyskała mandatu w okręgu wielomandatowym.
Duchniewicz o wynikach
Zgodnie z przewidywaniami, Litewska Partia Socjaldemokratyczna zdobyła najwięcej głosów, uzyskując 19,36 proc. poparcia i 18 miejsc w Sejmie. W komentarzu po wyborach szef sztabu wyborczego socjaldemokratów, Robert Duchniewicz, podziękował wyborcom za wsparcie i podkreślił, że w drugiej turze socjaldemokraci mogą liczyć na dalsze zwycięstwa w okręgach jednomandatowych, co umożliwiłoby stworzenie stabilnej centrolewicowej koalicji.
„Jeśli wszyscy nasi kandydaci wygrają, socjaldemokraci mogą stworzyć stabilną centrolewicową koalicję. Wystarczyłyby trzy partie, co pomogłoby w osiągnięciu konsensusu i stabilnej realizacji programu” — stwierdził Duchniewicz.
Czytaj więcej: Wybory 2024 na Litwie. Pierwszą turę wzięli socjaldemokraci, niektórzy do Sejmu nie wrócą
Konserwatyści nie powiedzieli ostatniego słowa
Związek Ojczyzny — Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD), na których zagłosowało 17,96 proc. głosujących, zdobyli 17 mandatów i również mają duże szanse na poprawienie swojego wyniku w drugiej turze wyborów, która odbędzie się 27 października. Przewodniczący partii, Gabrielius Landsbergis, ocenił dotychczasowe wyniki jako dobre, biorąc pod uwagę trudną kadencję rządu.
„Brakuje nam tylko jednego mandatu i mamy możliwość zajęcia pierwszego miejsca po drugiej turze” — powiedział Landsbergis w rozmowie z agencją BNS.
Landsbergis podkreślił, że TS-LKD jest jedyną partią, która wyraźnie zadeklarowała walkę z radykalnymi siłami w Sejmie, odnosząc się do rosnącego poparcia dla Świtu Niemna.
Rośnie nowa siła
Jednym z największych zaskoczeń tegorocznych wyborów był sukces partii Świt Niemna, kierowanej przez Remigijusa Žemaitaitisa. Partia, która po raz pierwszy wzięła udział w wyborach, zdobyła 14 mandatów, uzyskując niemal 15 proc. głosów. Žemaitaitis wygrał już w pierwszej turze w okręgu jednomandatowym Kelmė-Šilalė.
Eksperci podkreślają, że sukces tej partii to efekt intensywnej kampanii prowadzonej przez partię. Bernardas Ivanovas, antropolog polityczny, zauważył, że „dużo podróżowali, dużo się komunikowali, dużo agitowali, co zaowocowało dobrymi wynikami”.
Pomimo sukcesu partii, prezydent Gitanas Nausėda wyraził zastrzeżenia co do retoryki Žemaitaitisa, podkreślając, że czeka na zmiany w jego postawie po wyborach. „Chcę zobaczyć zmiany w zachowaniu i retoryce tej osoby po wyborach. To, co powiedział, stworzyło dla niego wizerunek, z którym będzie musiał chodzić przez długi czas” — powiedział prezydent, sugerując, że ewentualne rozmowy koalicyjne z udziałem Świtu Niemna mogą być uzależnione od tych zmian.
AWPL pod progiem, bierze 2 mandaty
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie — Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) poniosła porażkę w okręgu wielomandatowym, uzyskując jedynie 3,89 proc. głosów, co oznacza, że nie przekroczyła progu 5 proc. i nie zdobyła żadnego mandatu w wielomandatowym okręgu.
Mimo to, dwoje polityków w ramienia AWPL-ZChR — Jarosław Narkiewicz oraz Rita Tamašunienė — zostało wybranych w pierwszej turze w jednomandatowych okręgach wyborczych, co daje partii przynajmniej dwóch reprezentantów w Sejmie. Położenie partii stanie się jasne po 27 października, kiedy odbędzie się druga tura wyborów.
Jarosław Narkiewicz, wiceprzewodniczący AWPL-ZChR, podczas powyborczej konferencji prasowej stwierdził, że próg 5 proc. dla partii mniejszościowych na Litwie jest zbyt wysoki i zaproponował jego obniżenie, wzorując się na systemie obowiązującym w Polsce. „Na Litwie, niestety, jest bardzo wysoki próg 5 proc. To nie jest dobre odzwierciedlenie demokracji i myślę, że pożądane jest, aby partie mniejszości narodowych miały niższy próg” — powiedział Narkiewicz.
Kolejne polskie nazwiska
Jarosław Narkiewicz wygrał w solecznicko-wileńskim okręgu jednomandatowym. W tym samym okręgu na drugim miejscu uplasował się Eduardas Vaitkus, który znany jest z wypowiedzi ocenianych jako prorosyjskie. Na trzecim miejscu w tym okręgu uplasowała się Beata Pietkiewicz, obecna posłanka, która do Sejmu w poprzednich wyborach weszła jako przedstawicielka AWPL-ZChR, jednak w wyniku skandali po prorosyjskich wypowiedziach niektórych polityków tej partii, opuściła szeregi ugrupowania. W tym samym okręgu startowała obecna minister sprawiedliwości, Ewelina Dobrowolska z Partii Wolności, uplasowała się na 5. miejscu.
Rita Tamašunienė wygrała w okręgu niemenczyńskim zdobywając 44,67 proc. Na drugim miejscu uplasował się Robert Komarowski z Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. Z polsko brzmiących nazwisk można wymienić Zigmunda Pipileviča ze Świtu Niemna na 4. miejscu w okręgu oraz Dariusza Litwinowicza, który jest znany w społeczności jako członek Litewskich Strzelców, z partii Związku Demokratów „W imię Litwy” na 7. miejscu.
Kwestie narodowości polityków w dużej mierze są bazowane na ich deklaracjach bądź domysłach, ponieważ w ankiecie wyborczej nie jest już podawana narodowość kandydata.
Wynik Skvernelisa, liberałów i „chłopów”
Sam Związek Demokratyczny „W imię Litwy” kierowany przez Sauliusa Skvernelisa uzyskał 9 proc. głosów, co pozwoliło mu zdobyć 8 miejsc w Sejmie. Skvernelis, były premier Litwy, odciągnął część elektoratu od Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych, co wpłynęło na osłabienie pozycji tego ugrupowania.
Związek Liberałów zdobył 7,7 proc. w wielomandatowym okręgu, co gwarantuje 7 mandatów. Oznacza to, że w grze pozostaje siła kierowana przez Viktorię Čmilytė-Nielsen, obecną przewodniczącą Sejmu.
Litewski Związek Chłopów i Zielonych (LVŽS), który startował w z m.in. prawnikiem Ignasem Vėgėlė na liście, uzyskał 7,02 proc. głosów, co minimalnie przekroczyło próg wyborczy. Otrzymali 6 mandatów. Zdaniem ekspertów, kampania Vėgėlė nie była wystarczająco energiczna, co przyczyniło się do stosunkowo słabego wyniku tej formacji. „Vėgėlė nie błyszczał w porównaniu z innymi politykami, brakowało mu energii i charyzmy” — zauważył Bernardas Ivanovas.
Tymczasem Partia Wolności, która w obecnej kadencji wchodziła w skład rządzącej koalicji, nie zdołała przekroczyć progu, co analitycy tłumaczą niespełnieniem obietnic wyborczych oraz konkurencją ze strony innych ugrupowań liberalnych. Zdaniem Gabrielė Burbulytė-Tsiskarishvili, „młodzi ludzie nie byli już zainteresowani”, a liberalni wyborcy mieli alternatywę w postaci Ruchu Liberalnego.
Czeka druga tura
Za dwa tygodnie, 27 października, odbędzie się druga tura wyborów w 63 okręgach jednomandatowych, które zadecydują o ostatecznym kształcie Sejmu. Obecnie 35 kandydatów socjaldemokratów, 32 konserwatystów, 15 przedstawicieli Świtu Niemna oraz kilku kandydatów innych partii będzie walczyć o zdobycie dodatkowych mandatów. W zależności od wyników, możliwe będą różne scenariusze koalicyjne. W drugiej turze w niektórych okręgach zmierzą się też politycy AWPL-ZChR.
Nowo wybrany Sejm zbierze się na pierwsze posiedzenie w połowie listopada, wtedy też zapadną ostateczne decyzje dotyczące utworzenia nowego rządu.
Atmosfera wyborów
Wybory sejmowe uznawane są na Litwie za kluczowe, ponieważ to rząd w Republice Litewskiej kształtuje politykę państwa. Eksperci zwracają uwagę na fakt, że ogólnie sondaże odzwierciedliły końcowy rezultat.
„Jeśli spojrzymy na wyniki, na ogólne trendy, to niemal idealnie odzwierciedlają one badania opinii publicznej. Musimy przyznać, że te badania opinii publicznej, ze wszystkimi błędami, były poprawne i pokazały nam, jaki Sejm wybraliśmy” — powiedziała w poniedziałek agencji BNS Gabrielė Burbulytė-Tsiskarishvili, wykładowczyni w Katedrze Administracji Publicznej i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Kłajpedzie. Podobną opinię dla agencji BNS wyraził antropolog polityczny Bernardas Ivanovas.
„Kurier Wileński” odwiedził niektóre komisje wyborcze. W jednej z nich rozmawialiśmy z obserwatorką wyborów.
„Atmosfera jest napięta, ale jest spokój. Dużo młodzieży widzę, co cieszy, wydaje mi się, że nawet więcej niż w latach poprzednich. Czuć, że wybory nabierają na znaczeniu. Często zdarza się tłumaczyć z języka rosyjskiego na litewski i na odwrót, szczególnie starsze pokolenie” — wyjaśniła nam obserwatorka.
„Proces przebiega sprawnie, nie zauważyłam naruszeń. Ludzie raczej wiedzą, jak przebiega procedura” — konstatowała.