Leszek Wątróbski: Spotkaliśmy się we wrześniu w Raszkowie, wiosce naddniestrzańskiej, stanowiącej formalnie część Mołdawii, przy tamtejszym cmentarzu…
Prof. Janusz Smaza: Raszków to dość duża, licząca dwa tysiące mieszkańców wieś nad Dniestrem na północy Naddniestrza. Został rozsławiony na kartach Trylogii Henryka Sienkiewicza. Do Raszkowa na cmentarz przyjechałem po raz pierwszy z wolontariuszami i pomysłami dziewięć lat temu. Cmentarz posiada dla Polski niesamowitą wartość materialną i emocjonalną. Pochowano tam setki ludzi tej ziemi. Przeprowadziliśmy wówczas oczyszczenie cmentarza tak, aby zobaczyć jego granice. I okazało się, że na jego terenie znajduje się ponad 800 nagrobków. Ślady polskości, mimo upływu ponad dwóch stuleci, nadal są tam widoczne. Obecnie część nagrobków leży na ziemi i w ziemi, a część stoi pochylona. W pierwszej kolejności je dokumentujemy m.in. fotograficznie. Dzisiaj nie stać nas na ich kompleksową konserwację czy renowację. Ale udało się nam, zespołom konserwatorskim, odnowić kilkanaście nagrobków — w tym najpiękniejszych i największych. Moja rola polega na tym, aby ich wartości przekazać pokoleniom następnym i uratować od zapomnienia. Nie zdążymy wszystkich odnowić, m.in. z powodów prozaicznych tj. braku odpowiedniej ilości funduszy.
Ponadto część tych nagrobków jest wykonana z lokalnych wapieni w miejscowych warsztatach z materiału bardzo wrażliwego na atmosferę. Więc ich stan jest katastrofalny. Na cmentarzu znajdują się również nagrobki z lwowskiej szkoły, wykonane często z białych marmurów. Ich stan również jest zły, m.in. z powodu wandalizmu w minionych okresach.
Raszkowskie inskrypcje nagrobkowe ukazują historię Rzeczypospolitej naszych Kresów. Do II rozbioru (1793) wieś ta leżała na południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Żyli tam, obok siebie — Polacy, Żydzi, Kozacy, Ormianie, Grecy, Wołosi. Tam znajdowała się również ostatnia polska twierdza na granicy z Turcją w pobliskim Jahorliku. Dzisiejszy Raszków nie odróżnia się bardzo od innych podobnych wsi w Naddniestrzu. Charakterystyczna architektura z elementami ukraińskimi i mołdawskimi, kilka sklepów, dom kultury, przychodnia zdrowia (wyremontowana niedawno z funduszy polskiego MSZ), pomnik i ulica Lenina. W centrum wsi świątynie: rzymskokatolicki kościół pw. św. Kajetana, zbudowana w roku 1779, prawosławna cerkiew pw. Świętej Trójcy, ruiny osiemnastowiecznej cerkwi Pokrowskiej i synagogi…

| Fot. Leszek Wątróbski
Czy w Naddniestrzu i Mołdawii są jeszcze inne cmentarze, na których pochowani zostali Polacy?
W Tyraspolu jest wspólny cmentarz, na którym są również i polskie nagrobki. Na tym cmentarzu nadal odbywają się pochówki. A stare, autentyczne polskie nagrobki, z górnej półki rzemiosła, wymagają sporych nakładów finansowych. Niestety brakuje nam sponsorów na ich kosztowną renowację. Ale na szczęście, jak na ten czas, nie wymagają one jeszcze natychmiastowych interwencji. W Kiszyniowie, na polsko-ormiańskim cmentarzu, znajduje się ponad 70 polskich mogił, ludzi bardzo bogatych, posiadających nagrobki z marmurów czy granitów. I tam, dawno temu, po trzęsieniach ziemi, część cmentarza zniknęła, tj. obsunęła się po stromym zboczu. I tu również inwentaryzujemy i sukcesywnie, co roku wykonujemy konserwację jednego lub dwóch nagrobków. Podstawowym bowiem celem prowadzenia prac konserwatorskich jest ocalenie materii i formy obiektu zabytkowego dla przyszłych pokoleń. Na cmentarzu znajduje się również piękna neogotycka kaplica rodu Ochanowiczów, z którą mamy duże problemy, gdyż pęka w wyniku trzęsień ziemi.

| Fot. Leszek Wątróbski
Prowadzisz też zbiórkę funduszy na inne cmentarze za naszą wschodnią granicą…
Zbiórki na cmentarzach, w okresie Świąt Zmarłych, prowadzimy w celu szerzenia idei i uwrażliwienia ludzi. W tym m.in. celu jeździmy od lat na Powązki (gdzie konserwowałem jeden z nagrobków w ramach pracy magisterskiej) i zbieramy fundusze na Starą Rossę w Wilnie.
Czytaj więcej: Polska młodzież sprzątała cmentarz na Rossie

| Fot. Leszek Wątróbski
Jakie jeszcze inne cmentarze, za naszą wschodnia granicą, ważne są dla naszego dziedzictwa narodowego na Kresach?
Bardzo dużo jest ich na Litwie. Oczywiście Cmentarz na Rossie i Cmentarz parafii św. Piotra i Pawła na Antokolu nazwany po roku 1945 „Słonecznym” — jest jedną z najstarszych nekropolii w Wilnie. Nie jest znana dokładna data jego powstania. Być może został założony jeszcze w wieku XVIII, na wzgórzu położonym w pobliżu kościoła. Jest jeszcze Cmentarz Antokolski. Można go porównać do naszych Powązek, jeśli chodzi o wartości dla korzeni historycznych Litwinów. Znajdują się na nim również liczne polskie nagrobki, a także polska kwatera wojskowa z ponad 900 krzyżami upamiętniającymi walki z roku 1920. To robi naprawdę niesamowite wrażenie. Kolejny to piękny Cmentarz Bernardyński na Zarzeczu, gdzie od lat odbywają się różne formy wolontariatu.

| Fot. Leszek Wątróbski
A na Ukrainie…
Trudno wymienić wszystkie, na których pracowaliśmy i pracujemy nadal. I tak np. na Cmentarzu Orląt Lwowskich nazywanym także Cmentarzem Obrońców Lwowa. Jest to wyodrębniona część z Cmentarza Łyczakowskiego i zajmuje odrębne miejsce na stoku wzgórza od strony Pohulanki. Znajdują się na nim mogiły uczestników wojny polsko-ukraińskiej o Lwów i Galicję Wschodnią oraz wojny polsko-bolszewickiej, poległych w latach 1918–1920 lub zmarłych w latach późniejszych. Wśród tam pochowanych jest prawie 3 tys. uczestników walk. Są to Orlęta Lwowskie — młodzież szkół średnich i wyższych oraz inteligencja. Przygotowałem cały projekt restauracji i rekonstrukcji cmentarza. Jestem też cały czas na cmentarzu w Złoczowie, miejscu pochówku wielu Polaków; wcześniej było to prywatne miasto szlacheckie, założone w roku 1494, na terenie województwa ruskiego.
Pierwszą, profesjonalną współpracę ze stroną ukraińską zawdzięczamy śp. Andrzejowi Przewoźnikowi — sekretarzowi generalnemu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (1992–2010). Dzięki tej współpracy jesteśmy na Łyczakowie we Lwowie już 17 lat. W początkowym okresie pracowałem w zespołach konserwatorskich jako jeden z wykonawców. Obecnie nadal moją rolą są nadzory konserwatorskie i konsultacje.
Drugi ważny cmentarz we Lwowie to Cmentarz Janowski, który jest jedną z największych polsko-ukraińskich nekropolii na Wschodzie. Drugą co do wielkości po Cmentarzu Łyczakowskim. Pochowanych tam jest ok. 200 tys. Polaków; jest to głównie ludność cywilna, ale są i żołnierze polegli w czasie walk o Lwów (1918–1920), lotnicy z okresu międzywojennego i ofiary II wojny światowej.
Czytaj więcej: Artur Żak: „Wyjątkowo ważna wizyta dla lwowskich Polaków”

| Fot. Apolinary Klonowski
Twoją macierzystą uczelnią, na której wykładasz, jest warszawska Akademia Sztuk Pięknych…
Są cztery uczelnie w Polsce: Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie i Uniwersytet w Toruniu. Akademie podlegają Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wszystkie te uczelnie prowadzą specjalizację — konserwacja kamienia. W jej ramach zdobywamy wiedzę o wszystkich materiałach i surowcach kamiennych. Ponadto uczymy: badania zabytków, opracowywania wniosków i założeń konserwatorskich, budowania programów a następnie metod konserwatorskich mających na celu zabezpieczenie i utrwalenie substancji zabytku, zahamowanie procesów ich destrukcji oraz dokumentowanie tych procesów. Podobny kierunek, ale o nieco innym profilu, znajduje się także na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Ciągle nie bardzo wiemy, jak uratować jak najwięcej z materialnego dziedzictwa narodowego Kresów. Dobrze byłoby, abyśmy jako sąsiedzi zrozumieli wreszcie, że jest to nasze wspólne dziedzictwo kulturowe Europy i świata.
Dziękuję ze rozmowę. Życzę, aby tak się stało, aby sąsiedzi zrozumieli wreszcie, że jest to nasze wspólne dziedzictwo.