Więcej

    Roszczeniowość

    Jest jedno zjawisko, które mimo upływu lat nie przestaje mnie z równym natężeniem smutnie zaskakiwać. To pewna postawa, którą najłatwiej zawrzeć w zdaniu: „Niech ktoś coś z tym zrobi, a ja będę patrzeć i krytykować”. Na pewno każdy się z tym zetknął niejednokrotnie. Niech to nie zabrzmi jako krytyka krytyki – ta bowiem, konstruktywna w treści i uprzejma w formie, zawsze jest potrzebna i wskazana, jeśli, rzecz jasna, jest co krytykować. Problem leży gdzie indziej.

    Żyjemy w rzeczywistości, a z tego wynika, iż stykamy się w życiu z różnymi wyzwaniami i problemami. Zaczynając od najmniejszych i banalnie powszednich, poprzez uciążliwości komunalne, regulacje prawne, a na wielkich narracjach i wszelki złu tego świata, jakkolwiek definiowanego, kończąc. I chociaż na tym ostatnim lubimy się skupiać najbardziej, to tak naprawdę najmniejszy mamy na nie wpływ – pozornie, gdyż naprawę świata zaczynać należy od podstaw, a nie kuchennego demaskowania spisków na jego szczytach. I tu pojawiają się schody, które można naocznie i materialnie najbardziej odczuć za sprawą właśnie tzw. mediów społecznościowych (precyzyjniej by było napisać: „sideł społecznościowych”, ale to temat na inną okazję). Otóż jakże często można tam trafić na osoby narzekające na swoją rzeczywistość i robiących wszystko, byle jej tylko nie odmienić. Kłania się przykład narzekania na hałasujących sąsiadów, zamiast porozmawiać z nimi o problemie czy podjąć inną próbę rozwiązania problemu.

    W życiu publicznym tego rodzaju postaw jest jeszcze więcej. Posłowie mają zaproponować i przegłosować taką ustawę, która rozwiąże wszystkie moje problemy – ale ja, obywatel, przecież nie pójdę z nimi rozmawiać ani nie wyartykułuję swoich potrzeb. Mają się domyślić i wiedzieć. A jak się nie domyślają i nie wiedzą, to są durniami, złodziejami i szowinistami. Brzmi znajomo?

    Każda zmiana w pożądanym kierunku wymaga wzięcia na siebie osobistej odpowiedzialności. Nie jest sztuką bycie przekonanym do swojej racji, nie jest też sztuką mówienie o niej do innych przekonanych. Mówić trzeba właśnie do nieprzekonanych, a może nawet tej racji nieznających. Bo jak chce się pchać świat w jakimś kierunku, to wypada samemu w tym kierunku robić też kroki.

    Czytaj więcej: W PE krytyka decyzji o nieobjęciu Łukaszenki sankcjami: „jesteśmy słabi wobec dyktatorów”


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” ” Nr 40 (121) 26/10-01/11/2024