W dziejach Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej szczególnie wyróżnia się 5. Brygada, zwana Brygadą Śmierci. Ten przydomek uzyskała za sprawą dwóch potyczek, stoczonych na początku 1944 r. – których nie miała prawa przeżyć. A przeżyła – i zwyciężyła, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu.
Do pierwszej bitwy, z oddziałami niemieckiego Wehrmachtu, doszło 31 stycznia 1944 r. w miejscowości Worziany, leżące paręnaście kilometrów na południe od Zułowa. Stacjonujące tam siły 5. Brygady zostały zaatakowane przez oddziały niemieckie, próbujące otoczyć wieś. W bitwie z przeważającym przeciwnikiem poległo 19 żołnierzy AK, ale siły niemieckie zostały po kilkugodzinnym boju rozbite. Polskie oddziały wycofały się na wschód, do leżących nad wpływającą do Wilii Straczą Radziuszy, żeby tam opatrzyć ciężko rannych oraz dać odpocząć wszystkim, wycieńczonym bojem i forsownym marszem, żołnierzom.
Na taką okazję czekał znany zbrodniarz, przedwojenny lokalny bolszewik Fiodor Markow, mający na rękach krew zdradziecko zamordowanego twórcy pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego na Wileńszczyźnie, Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. Nienawiść Markowa do 5. Brygady była tym silniejsza, że w jej składzie walczyło wielu żołnierzy z rozbitego przez niego oddziału „Kmicica”, którzy nie dali się przymusowo wcielić do sowieckich „partyzantów”. Wiedząc o ciężkiej walce 5. Brygady z Niemcami, Markow postanowił zaatakować Radziusze siłami 1600 sowieckich „partyzantów” w nocy z 2 na 3 lutego. I tu znów nad polskimi żołnierzami czuwała Opatrzność i fachowość dowódców – przy minimalnych stratach własnych (1 zabity, 1 utonął) udało się wycofać przez Straczę i oderwać od przeciwnika, trupem kładąc ok. 200 nacierających sowieciarzy.
Wysoka dyscyplina i skuteczność 5. Brygady w walkach z niemieckimi nazistami i ich sowieckimi sojusznikami stały się powodem strasznej nienawiści rosyjskiej wobec tej formacji Armii Krajowej. W Worzianach staraniami kierowanego przez Stefana Matusewicza i Edwarda Klonowskiego Dobroczynnego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów na Litwie zbudowany został cmentarz poległych w walce z Niemcami polskich żołnierzy. Poddani Łukaszenki zniszczyli w 2023 r. głaz upamiętniający ich bitwę z nazistami. Z kolei kat Polaków Fiodor Markow ma ulicę swojego imienia w Mołodecznie.
Czytaj więcej: In memoriam por. Edwarda Klonowskiego
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 5 (13) 01-07/02/2025