Ministerstwo Ochrony Kraju opublikowało wyniki badań opinii publicznej przeprowadzonych przez spółkę Spinter tyrimai w dniach 18-29 października. W badaniach wzięło udział 1 600 ankietowanych w wieku od 18 do 75 lat.
Szykować się trzeba w czasie pokoju
Z badań wynika, że 20 proc. ankietowanych odpowiedziało, że są gotowi lub już uczestniczą w projektach powiązanych z systemem obrony kraju. 11 proc. respondentów odpowiedziało, że nie zastanawiało się nad taką możliwością, ale deklaruje chęć zastanowienia się nad tą kwestią w przyszłości.
Kolejnych 10 proc. stwierdziło, że zastanawiało się nad tą kwestią, ale ją odrzuciło. Natomiast największa liczba osób — ponad 60 proc. odpowiedziało, że się nad tym nie zastanawiało. Mieszkańcy Litwy zaczęli zapisywać się do ochotniczych formacji paramilitarnych w 2014 r., kiedy Rosja zaczęła okupować Krym i rozpoczęła wojnę na wschodzie Ukrainy.
„Gdybyśmy mieli podobną sytuację, to sądzę, że liczba członków Związku Strzelców mogłaby się podwoić. Tym niemniej nowi członkowie będą potrzebowali broni, innego sprzętu, instruktorów do szkoleń. Z tym może być problem. Dlatego szykować się musimy w czasach pokoju” — w komunikacie resortu obrony jest cytowany przedstawiciel Związku Strzelców Linas Izdelis.
Kompania Tadeusza Kościuszki
Dariusz Litwinowicz w szeregach strzelców jest od 2014 r. Wydarzenia w Ukrainie zmotywowały go do włączenia się w obronę kraju.
— Gotów jestem zgodzić się z tą liczbą. To znaczy, że 20 proc. od ogółu jest gotowa włączyć się w obronę kraju. Wszystko zależy też, jak będzie sformułowane pytanie. Sądzę, że gdyby mieszkańców zapytano: czy jesteś gotów jutro z bronią w ręku stanąć na pierwszej linii? Sądzę, że ten procent mieszkańców byłby o wiele mniejszy. Natomiast w przypadku obrony kraju w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa, czyli włączając logistykę, sprawy medyczne, ochronę porządku i oczywiście bezpośrednie walki z przeciwnikiem, to 20 proc. jest realną liczbą — oświadcza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Dariusz Litwinowicz, dowódca nowo powstałej Kompanii im. gen. Tadeusza Kościuszki Litewskiego Związku Strzelców w rejonie wileńskim.
Formacja powstała pod koniec czerwca br. Teraz liczy ponad 40 członków. Kierownictwo ma nadzieję, że w ciągu roku kompania będzie liczyła 100 osób.
— Jest teoria, że jeśli naród jest w stanie zmobilizować ponad 4 proc. mieszkańców gotowych do czynnej służby wojskowej, to taki naród nie przegrywa — tłumaczy Litwinowicz.
Z obliczeń naszego rozmówcy wynika, że Litwa w czasie wojny jest gotowa do mobilizacji maksymalnie 100 tys. żołnierzy.
— Jest nas ok. 2,5 mln, czyli 100 tysięcy to 3-4 proc. ogółu mieszkańców. Dlatego, kiedy pytamy się, czy 20 proc. jest gotowa do bronienia kraju, to sądzę, że jest to naprawdę dużo — mówi Dariusz Litwinowicz.
Od 2026 r. na Litwie pobór do wojska będzie obowiązywał wszystkich mężczyzn po 18 roku życia, bez możliwości odroczenia obowiązkowej służby wojskowej ze względu na studia wyższe.
Czytaj więcej: Dariusz Litwinowicz: „Przypuszczam, że założyciel »strzelców« korzystał z doświadczeń Piłsudskiego”
Wizyta ministra na poligonie w Rudnikach
Litwa po pełnowymiarowej inwazji Rosji w Ukrainie coraz więcej uwagi poświęca obronności kraju. W środę (11 grudnia) odchodzący minister ochrony kraju Laurynas Kasčiūnas wraz z członkami sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony odwiedził poligon w Rudnikach, gdzie ma znajdować się niemiecka brygada. Delegacji zaprezentowano park inżynieryjny, gdzie są magazynowane narzędzia kontrmobilne — takie, jak betonowe „zęby smoka” i stalowe „jeże” — które w przypadku wojny muszą zatrzymać wrogie wojska.
W ostatnim dniu urzędowania minister spotkał się również ze swą luksemburską odpowiedniczką — Yuriko Backes. Obaj ministrowie odwiedzili poligon w Rukli. Po spotkaniu szef litewskiego resortu podziękował Luksemburgowi za pomoc finansową dla litewskiego wojska. „Kontynuowana przez Rosję wojna w Ukrainie, pozostaje zagrożeniem dla euroatlantyckiego bezpieczeństwa, dlatego trzeba wzmacniać siły NATO na wschodniej flance” — oświadczył Kasčiūnas.
Litwa już teraz wydaje ponad 3 proc. PKB na obronę kraju. Nasz kraj należy do ekskluzywnego klubu państw członkowskich NATO, których wydatki wojskowe stanowią ponad 3 proc. PKB. Liderem wśród krajów członkowskich jest Polska, której budżet obronny stanowi 4,12 proc. PKB. Poza tym ponad 3 proc. na obronę i bezpieczeństwo wydają: Estonia — 3,43 proc., Stany Zjednoczone — 3,38, Łotwa — 3,15 oraz Grecja — 3,08 proc.
Nowym ministrem ochrony kraju została Dovilė Šakalienė od socjaldemokratów, która przed kilkoma dniami powiedziała, że nowa centro-prawicowa koalicja będzie rozwijała współpracę z Niemcami i Stanami Zjednoczonymi na różnych kierunkach.
Czytaj więcej: Poligon w Rudnikach obiektem o szczególnym znaczeniu. Resort obrony zapowiada inwestycje