Teodor Bujnicki urodził się w Wilnie 13 grudnia 1907 r. – Przez jakiś czas mieszkał z rodzicami w Petersburgu. Po śmierci męża Zofia Bujnicka, matka przyszłego poety, wróciła do Wilna. Teodor Bujnicki ukończył Państwowe Gimnazjum im. Joachima Lelewela. Było to gimnazjum męskie o profilu matematyczno-przyrodniczym. Już w okresie szkolnym ujawnił się jego talent poetycki. Pierwsze utwory wierszowane zamieszczał w redagowanych przez siebie pismach młodzieży gimnazjalnej „Ogniwo” (1925–1926), a później „Siejba”. Sława o jego talencie przekroczyła granice gimnazjum Lelewela – opowiada dr Irena Fedorowicz z Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego.
Kipiał entuzjazmem
Młodszy o cztery lata Czesław Miłosz, absolwent Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta, wspominał, że o młodym utalentowanym poecie słyszano i w jego szkole, i w gimnazjach żeńskich w Wilnie. W szkicu wspomnieniowym o nim, opublikowanym w paryskiej „Kulturze” (1954), Miłosz napisał: „Jego wiersze liryczne i satyryczne, piosenki, niesłychana łatwość pisania pasowały go na niemal wieszcza, a nic w nim nie było z nadętości i celebracji”.
Dzięki Miłoszowi dowiadujemy się też, jak wyglądał Bujnicki w wieku gimnazjalnym: „Malutka ruchliwa kulka, okrągłe policzki, czuprynka granatowo-czarnych włosów, piwne oczy pełne śmiechu. Kipiał entuzjazmem, czego dotknął, stawało się powodem do zachwytu i do ciągle nowych pomysłów”. Jego dewizą życiową był cytat z wiersza Kazimierza Wierzyńskiego: „Zielono w mej głowie i fiołki w niej kwitną”.
– Kiedy poznali się osobiście, młody Miłosz cieszył się niezmiernie, że „mógł uścisnąć dłoń prawdziwego poety”. Tym bardziej że Bujnicki pożyczał mu tomiki poezji Juliana Tuwima, Jarosława Iwaszkiewicza, Antoniego Słonimskiego, zeszyty pisma „Skamander”. Obaj należeli do na wpół konspiracyjnej grupy młodzieżowej pod nazwą PET, czyli przyszłość. Była to grupa o orientacji socjalistycznej. Należeli do niej też Antoni Gołubiew, Stanisław Stomma, Zofia Abramowiczówna. „Dorek” był najaktywniejszym członkiem tej organizacji. Spotkania młodzieży odbywały się m.in. w jego domu rodzinnym, gdzie, jak wspominał Miłosz, panowała „artystyczno-naukowa atmosfera” – kontynuuje rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Czytaj więcej: Czesław Miłosz – poeta i prawnik, czyli o zapomnianej tożsamości noblisty
Studia na USB
W 1926 r. Bujnicki rozpoczął studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Stefana Batorego, gdzie studiował historię. Należał do Sekcji Twórczości Oryginalnej Koła Polonistów USB, tam mógł realizować swój talent poetycki. Debiutował w wieku 20 lat wierszem pt. „Niepotrzebne słowa” w piśmie akademickim „Alma Mater Vilnensis” (1927, zeszyt 5). W zeszycie szóstym z kolei został zamieszczony wiersz Bujnickiego pt. „Na sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego”, powstały na wieść o przywiezieniu z Paryża do Krakowa szczątków autora „Kordiana”.
– Wiersz zwyciężył w konkursie poetyckim ogłoszonym w Wilnie z okazji tego pamiętnego wydarzenia. Sekcja Twórczości Oryginalnej wydała dwa zbiorowe tomiki poetyckie: „STO. Poezje” (1928) i „Patykiem po niebie” (1929), w obu znalazły się wiersze młodego Bujnickiego, głównie o charakterze humorystyczno-satyrycznym, pełne „świeżości obrazów” i „wdzięku młodości” (określenia Miłosza). Był on, obok Miłosza, jednym z najbardziej aktywnych członków sekcji, a w latach 1928–1930 nawet jej przewodniczącym. Swój talent humorysty wykorzystywał również jako współredaktor pisemka o nazwie „Żywa Gazetka”. Pisał też teksty do szopek akademickich. M.in. wszystkie teksty Szopki VIII z 1930 r., która była wystawiana w karnawale przez studentów Uniwersytetu Stefana Batorego, były autorstwa Teodora Bujnickiego – opowiada dr Irena Fedorowicz.
Teodor Bujnicki, podobnie jak Miłosz, należał do Akademickiego Klubu Włóczęgów, do sekcji ZNAJ, czyli Zmarnowanej Niedzieli Ani Jednej.
– Razem z członkami odbył kilka ciekawych podróży, np. pieszo z Wilna do Cieszyna. W AKW Bujnicki był nazywany „Dorkiem” lub „Amorkiem”, ze względu na swój wygląd. Miłosz w swoim eseju napisał, że przypominał on roześmianego amorka, podobnego do aniołków w kościele św. św. Piotra i Pawła. Sprawiał wrażenie rozbrykanego, beztroskiego młodego człowieka – mówi wykładowczyni UW.
Żagaryści
W 1930 r. Bujnicki zdał egzaminy końcowe na studiach, ale nie ukończył przygotowywanej pracy magisterskiej. Dotyczyła ona ks. Pawła Ksawerego Brzostowskiego, założyciela słynnej XVIII-wiecznej Republiki Pawłowskiej, znajdującej się koło Turgiel. W 1931 r. podjął pracę w Instytucie Naukowo-Badawczym Europy Wschodniej, w Szkole Nauk Politycznych. W okresie międzywojennym, w II RP, był to swego rodzaju pierwszy instytut sowietologii. Bujnicki pracował tam jako sekretarz. Było to jego główne źródło utrzymania. Natomiast cały wolny czas poświęcał na uczestnictwo w życiu kulturalno-literackim.
– W styczniu 1931 r. Bujnicki wystąpił podczas 119. Środy Literackiej w Celi Konrada, wspólnie z Czesławem Miłoszem i Jerzym Zagórskim. Wtedy po raz pierwszy usłyszał ich redaktor dziennika „Słowo” Stanisław Mackiewicz-Cat i zaproponował młodym ludziom wydawanie bezpłatnego dodatku do gazety. Tym dodatkiem był miesięcznik „Żagary”, organ tzw. awangardy wileńskiej. Zaczął ukazywać się wiosną 1931 r. Nazwę swojską, „regionalną”, wymyślił sam Bujnicki, chociaż ciekawe, że Miłosz też pretendował do autorstwa. Grupa literacka o tej samej nazwie, czyli Żagary, działała do 1934 r. W tym roku więc mamy 90. rocznicę zaprzestania jej działalności. Bujnicki był duchowym przewódcą tej grupy literackiej, do której należeli też: Miłosz, Jerzy Zagórski, Henryk Dembiński i Stefan Jędrychowski. Żagaryści byli związani z kilkoma gazetami. Najpierw ze „Słowem”, od 1932 r. z „Kurierem Wileńskim”. Tam wydawali swoje teksty w dodatku, który nosił nazwę „Piony. Miesięcznik Zespołu Żagarów”. Drukowali teksty również w „Kolumnie Literackiej” w „Kurierze Wileńskim”, m.in. szkice satyryczne pod ps. Aron Pirmas. Ten pseudonim człowieka „tutejszego”, na wpół Żyda, na wpół Litwina, wymyślili Miłosz i Bujnicki. Ustami „Arona Pirmasa” dwaj poeci i publicyści mówili o sprawach dla wilnian ważnych, aktualnych, często spornych – opowiada dr Irena Fedorowicz.
Polsko-litewska współpraca kulturalna
Teodor Bujnicki współpracował też z Rozgłośnią Wileńską Polskiego Radia, prowadził m.in. audycję radiową „Kukułka Wileńska” (do 1939 r.). Razem z mieszkającym wtedy w Wilnie Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim tworzyli świetne teksty satyryczne i dla tej audycji, i dla klubu literacko-artystycznego „Smorgonia” (1933–1935).
W latach 1933 i 1937 w Wilnie ukazały się dwa autorskie tomiki poetyckie Bujnickiego, „Poomacku” oraz „W połowie drogi”. W 1939 r. za całokształt twórczości Bujnicki otrzymał Nagrodę Literacką im. Filomatów. Była to prestiżowa, bardzo znacząca lokalna nagroda wileńska. Zasłużył wtedy na opinię „najlepszego liryka polskiego młodego pokolenia” (Karol Wiktor Zawodziński z „Przeglądu Współczesnego”) czy „jednego z najzdolniejszych z plejady współczesnych twórców Wilna” (Franciszek Ancewicz (Pranas Ancevičius)).
– W latach międzywojennych ludzie kultury i sztuki, przedstawiciele różnych narodowości, żyli w pewnej izolacji. Polacy otaczali się znajomymi Polakami, czytali tylko prasę polską. Litwini tak samo. Na tle innych polskojęzycznych literatów wileńskich Bujnicki wyróżniał się tym, że interesował się twórczością litewskich autorów, stawiał na współpracę kulturalną polsko-litewską. W tym celu popularyzował utwory litewskie wśród Polaków, a jednocześnie Litwinom starał się przybliżyć literaturę polską. Tak np. lipcu 1935 r. w „Kurierze Wileńskim” Bujnicki przedstawił zarys poezji litewskiej, z dodaniem tłumaczeń tekstów twórców różnych epok, zaczynając od Kristijonasa Donelaitisa (fragmenty poematu „Rok”), a kończąc na wierszach Kazysa Boruty czy Kazysa Binkisa. Bujnicki był autorem przekładów tych utworów. Z kolei w 1937 r. w gazecie „Vilniaus žodis” (dodatek do pisma „Kūryba ir kritika”) został opublikowany jego szkic o współczesnej literaturze polskojęzycznej w Wilnie. Z tego tekstu, być może pierwszy raz, czytelnicy mogli się dowiedzieć o poezji żagarystów. W 1938 r. na łamach tejże gazety zostały zamieszczone litewskie przekłady kilku wierszy Bujnickiego, a także Miłosza i Zagórskiego – opowiada dr Irena Fedorowicz.
Czytaj więcej: Mija 95 lat od otwarcia rozgłośni Polskiego Radia w Wilnie
Mackiewicz zerwał z gazetą
Kiedy w październiku 1939 r. Wilno zostało przekazane Litwie, wielu mieszkańców Wilna uważało to za wydarzenie tragiczne. Natomiast Bujnicki, udzielając wywiadu gazecie litewskiej „Vilniaus žodis”, powiedział: „Młodzi literaci wileńscy zawsze byli zainteresowani kulturą i sztuką Litwy. Nie tylko z nazwiska znaliśmy Donelaitisa, a ze współczesnych Borutę i Salomeję Neris, znamy ich z oryginałów i literatury pięknej. Zabierzemy się z przyjemnością do pracy, by czytelnika zapoznać z litewską literaturą. Moim zdaniem Wilno powinno być ogniskiem współpracy kulturalnej polsko-litewskiej, miejscem azylu dla kultury wileńskiej, tzn. litewskiej, w tym szerokim pojęciu i pięknym, którego nie będziemy się wstydzić ani wyrzekać. Wystarczy wspomnieć Mickiewicza”.
– Początkowo Bujnicki współpracował z „Gazetą Codzienną”, którą redagował Józef Mackiewicz. Gazeta była nastawiona na współpracę z Litwinami. Od kwietnia 1940 r. razem z Miłoszem i Jerzym Maślińskim należał do kowieńskiego klubu inteligencji „Naujoji Romuva”. W 1940 r. „Gazeta Codzienna” została przekształcona w „Prawdę Wileńską”. Był to organ Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Litwy. Mackiewicz z tą gazetą zerwał, a Bujnicki został. Miał na utrzymaniu wtedy żonę i dzieci (w 1932 r. ożenił się z Anną Stawską, która pochodziła z Litwy kowieńskiej). Pracował w dziale kulturalno-oświatowym, tam publikował teksty w duchu socrealistycznym, w takim, w jakim wymagała od niego władza sowiecka. Kiedy w czerwcu 1941 r. Wilno i Litwę zajęli Niemcy, mając za sobą współpracę z gazetą prosowiecką, poeta musiał się ukrywać. Wtedy z dziećmi i żoną przeniósł się do jej stron rodzinnych, pod Poniewież. Przebywał tu do jesieni 1944 r. Tęsknił do miasta rodzinnego, o swojej więzi z nim pisał w 1939 r.: „Jestem wilnianinem z urodzenia i sentymentu i nie ma niczego dotyczącego Wilna, czego bym nie odczuwał żywo”. Wrócił do Wilna, został sekretarzem Wileńskiego Oddziału Związku Patriotów Polskich. Wyrok na niego został wydany przez dowództwo Armii Krajowej prawdopodobnie jeszcze w 1942 r., zgodnie z uzasadnieniem: „za działalność na szkodę Polski” – zawiesza głos nasza rozmówczyni.
Miał zaledwie 37 lat…
Wyrok został wykonany 27 listopada 1944 r. „Ostatni bard WKL” został zastrzelony na schodach swego domu przy ulicy Podgórnej (obecnie Pakalnio) 5.
– Miał zaledwie 37 lat… Wykonawca wyroku, Waldemar Butkiewicz, zginął w 1945 r., unosząc ze sobą do grobu tajemnicę okoliczności tej tragicznej historii, w której zaskakiwał pośpiech. Wiadomość o śmierci znanego wileńskiego poety rozeszła się szerokim echem po mieście. We wspomnieniach dawnych wilnian, którzy pamiętają tę historię, powtarza się poczucie dużego zaskoczenia, nawet szoku, bo „przecież nie zabija się poetów”… Teodor Bujnicki został pochowany na cmentarzu na Antokolu. Tragiczna historia poety została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Śmierć człowieka utalentowanego” – dodaje dr Irena Fedorowicz.
W swoim szkicu wspomnieniowym o Bujnickim z 1954 r. Czesław Miłosz wysunął hipotezę, że jego nazwisko pogrąży się w niepamięci. Na szczęście tak się nie stało, w dużym stopniu właśnie dzięki Miłoszowi. Jego wspomnienia drukowane w paryskiej „Kulturze” weszły w skład znanego zbioru esejów „Zaczynając od moich ulic” (wyd. 1, Paryż 1985; wyd. 2, Wrocław 1990). Miłosz poświęcił mu też sporo uwagi w wydanym w 1974 r. poemacie „Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada”. Nazwał Teodora Bujnickiego „ostatnim biednym bardem Wielkiego Xięstwa”. Postać przyjaciela z lat młodości pojawia się też w „Abecadle Miłosza” (1997).
Tadeusz, syn Teodora
Za życia Teodor Bujnicki wydał dwa tomiki poetyckie. To, że pamięć o znanym poecie wileńskim trwa, jest zasługą jego syna, prof. Tadeusza Bujnickiego (ur. w 1933 r.), który imię otrzymał po swoim dziadku (po śmierci Teodora Bujnickiego wdowa z dziećmi wyjechała do Polski). Prof. Tadeusz Bujnicki jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, znanym historykiem literatury polskiej, znakomitym znawcą twórczości Henryka Sienkiewicza, założycielem i kierownikiem Katedry Kultury Literackiej Pogranicza na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Z jego podręcznika pt. „Pozytywizm” (wyd. 1991–2002) uczyło się literatury kilka roczników uczniów polskich szkół średnich.
– Tadeusz Bujnicki był związany nie tylko z UJ, lecz także z uniwersytetami w Katowicach, Rzeszowie, Warszawie. W latach 1993–1996 wykładał w Katedrze Filologii Polskiej Uniwersytetu Wileńskiego, był jednym z założycieli tej placówki. Jest bardzo związany z Wilnem. Mówi, że musi co najmniej raz w roku odwiedzić swoje rodzinne miasto. W tym roku prof. Tadeusz Bujnicki weźmie udział w konferencji pt. „Polsko-litewskie związki naukowe w dziejach Uniwersytetu Wileńskiego”, poświęconej jubileuszowi 30-lecia powstania Katedry Filologii Polskiej na Wydziale Filologicznym. Konferencja odbyła się 5–6 grudnia – zaznacza dr Irena Fedorowicz.
Dzięki Tadeuszowi Bujnickiemu ukazały się dwa tomiki poezji jego ojca, „Wiersze zebrane” (Bochnia 1997) oraz „Wiersze/Poems” (Kraków 2019, wydanie polsko-angielskie, przekład Anieli Czajewskiej). W 2008 r. w Wilnie, w Instytucie Literatury Litewskiej i Folkloru, odbyła się też polsko-litewska konferencja pt. „Teodor Bujnicki i środowisko wileńskie”, poświęcona stuleciu urodzin poety.
Czytaj więcej: „Halo, Polskie radio, Wilno” – przed 90 laty odbyło się otwarcie Rozgłośni Wileńskiej Polskiego Radia
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 46 (138) 07-13/12/2024