Więcej

    Zimna wojna Azerbejdżanu z Rosją

    Stosunki między Moskwą a Baku wciąż się pogarszają. Okazuje się, że nawet przypadkowy incydent może popsuć międzypaństwowe relacje, nawet jeśli wszystko przemawia za czymś wręcz przeciwnym. Kolejny raz emocje, cechy osobiste i kwestie wizerunkowe wzięły górę nad kalkulacjami geopolitycznymi i korzyściami ekonomicznymi.

    Czytaj również...

    W przypadku katastrofy samolotu Azerbaijan Airlines (AZAL) mamy do czynienia ze starciem dwóch silnych osobistości: Ilhama Alijewa i Władimira Putina. Żaden nie może ustąpić. Co to oznacza dla ich państw? Bez wątpienia więcej na tym traci Rosja. Obecny kryzys w stosunkach między Baku a Moskwą jest kolejnym sygnałem, że Rosja traci region Kaukazu Południowego.

    Stosunki rosyjsko-azerbejdżańskie nadal się pogarszają, od kiedy w Boże Narodzenie rozbił się w Kazachstanie samolot pasażerski AZAL, wcześniej trafiony rosyjską rakietą nad Groznym. Odmowa Rosji wzięcia odpowiedzialności za zestrzelenie samolotu pasażerskiego (i tak czymś wyjątkowym było to, że Putin w ogóle przeprosił za to, że doszło do „incydentu”) wywołała oburzenie Azerbejdżanu. Początkowo w wymiarze werbalnym, ale w końcu Alijewowi cierpliwość się wyczerpała. Baku zamknęło miejscowy Dom Rosyjski i zagroziło podjęciem kroków prawnych przeciwko Rosji „w sądzie międzynarodowym”.

    Rosja nie chce się przyznać

    Pod koniec ubiegłego roku stosunki między Rosją a Azerbejdżanem były na fali wznoszącej: Władimir Putin odwiedził Baku, a urzędnicy z obu krajów omawiali projekty gospodarcze na dużą skalę (takie jak korytarz Północ–Południe, łączący Rosję z Iranem przez Azerbejdżan).

    Kryzys rozpoczął się 25 grudnia 2024 r., kiedy samolot pasażerski Azerbaijan Airlines (lot Baku–Grozny) rozbił się w pobliżu miasta Aktau w zachodnim Kazachstanie. Zginęło 38 osób.

    Azerbejdżańskie źródła rządowe natychmiast stwierdziły, że rosyjski pocisk obrony powietrznej prawdopodobnie zestrzelił samolot, na co wskazują wizualne uszkodzenia samolotu. Alijew zażądał, by Moskwa uznała swoją odpowiedzialność za katastrofę, przeprosiła Baku, ukarała winnych i wypłaciła odszkodowania rodzinom ofiar. Putin przeprosił swojego azerbejdżańskiego odpowiednika kilka dni później, choć tylko częściowo przyznał się do odpowiedzialności, przyznając, że „tragiczny incydent miał miejsce w rosyjskiej przestrzeni powietrznej”.

    4 lutego kazachskie Ministerstwo Transportu opublikowało wstępny raport na temat katastrofy, który potwierdził, że samolot został uderzony przez „obiekty zewnętrzne”, a piloci nie wiedzieli o tzw. protokole zamkniętego nieba, który podobno obowiązywał w Groznym w czasie incydentu z powodu ataku ukraińskiego drona. Niemniej jednak rosyjskie władze nie odpowiedziały na raport, a prokremlowskie media skupiły się na wygodnych dla nich kwestiach, podkreślając też, że raport Kazachstanu jest tylko wstępny i nie ma sensu wyciągać z niego żadnych wniosków.

    Gniew w Azerbejdżanie spotęgowały artykuły w rosyjskich mediach oparte na stenogramach rozmów pilotów z kontrolerami ruchu lotniczego (prawdopodobnie przekazanych dziennikarzom przez źródła w rządzie Kazachstanu). W publikacjach podkreślano, że piloci samolotu AZAL sami mówili o ptakach i podjęli decyzję o locie do Aktau. W Azerbejdżanie takie akcenty uznano za obrazę pamięci zmarłych pilotów i próbę przerzucenia przez Rosję winy na ludzi, którzy uratowali prawie połowę pasażerów.

    Konflikt zaostrza się

    Azerbejdżan wierzył, że raport zmusi Moskwę do złagodzenia retoryki. Jednak rosyjscy urzędnicy najwyraźniej nie chcą się przyznać do odpowiedzialności – i być może mają nadzieję zrzucić winę na Ukrainę.

    Prowojenni rosyjscy blogerzy rozpowszechniają już tak spiskowe teorie, jak ta, że ukraińskie drony celowo zaatakowały lotnisko w Groznym w czasie lądowania azerskiego samolotu, aby wrobić Rosję. Rosyjscy propagandyści są równie ostrzy w swoich wypowiedziach na temat Azerbejdżanu. Andriej Pinczuk, publicysta polityczny kanału telewizyjnego Cargrad TV i były minister bezpieczeństwa państwowego samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, napisał o „skrajnym chamstwie” Alijewa. Ultranacjonalistyczny bloger Władisław Pozdnjakow wezwał do „likwidacji diaspory Alijewa w Rosji”: odebrania firm, wysłania Azerów na wojnę w Ukrainie lub pozbawienia ich obywatelstwa, wydalenia pracowników migrujących z kraju i ustanowienia reżimu wizowego z Azerbejdżanem.

    To wszystko nie pozostało bez odpowiedzi. 24 stycznia azerbejdżańska telewizja wyemitowała program, w którym oskarżyła Dom Rosyjski w Baku – lokalne biuro rosyjskiej agencji dyplomacji kulturalnej Rossotrudniczestwo – o szpiegostwo i wspieranie ruchów separatystycznych. Była to pierwsza wskazówka, że Baku chce zamknąć placówkę.

    6 lutego Ministerstwo Spraw Zagranicznych Azerbejdżanu oficjalnie nakazało zamknięcie biura Rossotrudniczestwa z powodu braku rejestracji prawnej. Zamknięcie Domu Rosyjskiego oznaczało ważny symboliczny krok, ponieważ te centra kulturalne są jednym z głównych instrumentów soft power Moskwy w innych krajach.

    Następnie, 10 lutego, Azerbejdżan zakazał rosyjskiemu deputowanemu do Dumy Państwowej Nikołajowi Wałujewowi wjazdu do kraju po tym, jak ten zasugerował ograniczenie działalności grup azerskiej diaspory w odpowiedzi na zamknięcie Domu Rosyjskiego w Baku.

    Odwet Baku

    Rosja ma kilka opcji wywierania presji na Azerbejdżan. Może utrudnić transfery pieniężne, ograniczyć import owoców i warzyw na swój rynek lub zamknąć ropociąg Baku–Noworosyjsk.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jednak zależność gospodarcza Azerbejdżanu od Rosji nie jest aż tak duża, zwłaszcza jeśli chodzi o transfery pieniężne. Obywatele Azerbejdżanu rzadko przyjeżdżają do Rosji, aby zarobić pieniądze: niestabilny kurs rubla sprawia, że takie podróże są nieopłacalne, a granica lądowa między Rosją a Azerbejdżanem została zamknięta od 2020 r., co komplikuje podróżowanie między tymi dwoma krajami.

    Co więcej, eskalacja konfliktu z pewnością doprowadziłaby do działań odwetowych ze strony Baku – a to byłoby groźne dla Rosji, zwłaszcza gdyby wpłynęło na rozwój infrastruktury transportowej i handlu z Iranem.

    Azerbejdżan zagroził z kolei, że pozwie Rosję do sądu międzynarodowego. Jest jednak mało prawdopodobne, by Baku spełniło tę groźbę w najbliższym czasie. Proces sądowy wymaga przedstawienia wszystkich dostępnych dowodów, a nie ma ostatecznego raportu na temat katastrofy lotniczej (powinien on być gotowy w ciągu roku) ani nawet konkluzji na temat jej przyczyn.

    Konflikt może jednak zostać rozwiązany, zanim Azerbejdżan złoży pozew. „Drzwi do dialogu z Rosją pozostają otwarte. Moskwa musi otwarcie przyznać się do winy i wziąć na siebie odpowiedzialność” – poinformowała 5 lutego azerska państwowa agencja prasowa APA. Na razie w mediach w Baku dominują nagłówki o „drugim malezyjskim boeingu” (to nawiązanie do zestrzelenia przez Rosjan nad terytorium Ukrainy w 2014 r. samolotu MH17).

    Czytaj więcej: Katastrofa samolotu, katastrofa Putina

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 8 (22) 22-28/02/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Kanał Panamski czy Amerykański? Trump uderza w Chiny

    Wiele zależy od władz Panamy i ich gotowości do usunięcia z tego strategicznego obszaru wpływów chińskich, zagrażających bezpośrednio bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych.Donald Trump porządki zaczyna od własnego podwórka. Czyli półkuli zachodniej. W działaniach wobec Kanady, Meksyku czy innych krajów Ameryki...

    Katastrofa budowlana i polityka. Serbowie obalą skorumpowany reżim Vučicia?

    Kilka dni po wspomnianym strajku generalnym dziesiątki tysięcy demonstrantów zablokowały na 24 godziny główną arterię komunikacyjną w Belgradzie. Następnego dnia premier i przewodniczący Serbskiej Partii Postępowej (SNS) Miloš Vučević podał się do dymisji. Ale to nie jego głowy żądają...

    Łże-wybory na Białorusi, czyli Łukaszenka umacnia dyktaturę

    Oficjalnie Alaksandr Łukaszenka zdobył 87,5 proc. głosów w wyborach prezydenckich 26 stycznia na Białorusi. Wyborach nieuznawanych za demokratyczne przez białoruską opozycję i Zachód.Pozostała czwórka kandydatów od początku miała za zadanie robić za „demokratyczne tło” dla Łukaszenki. Komunista Siarhiej Syrankow,...

    Szorstka przyjaźń ajatollahów z Kremlem

    Wizyta irańskiego prezydenta w Rosji odbyła się trzy dni przed inauguracją prezydenta USA. I nie ma wątpliwości, że timing był związany z powrotem Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego. Nowy stary prezydent to niewątpliwe zagrożenie dla Iranu i prawdopodobne zagrożenie...