Antoni Radczenko: Świat czeka na to, czy w tym tygodniu rozpoczną się rozmowy ukraińsko-rosyjskie w Turcji. Czy te negocjacje mogą przybliżyć pokój i czy w ogóle się odbędą?
Žygimantas Pavilionis: Sądzę, że nie, ponieważ Władimir Putin nie chce pokoju, tylko chce całej Ukrainy. Na ile rozumiem Putina, to on chce odbudować potęgę, jaką miała Rosja jeszcze do Układu Warszawskiego. Dla niego każde ustępstwo jest tylko pretekstem do żądania dalszych ustępstw. Sądzę, że ani Ukraina, ani Zachód nigdy się na to nie zgodzą. Moim zdaniem to będzie kolejne fiasko. Aby Putin naprawdę się zmienił, niestety, nie wierzę. Przez ostatnie 25 lat Putin był, jest i pozostanie taki sam do końca. Końca, który my wszyscy, mam nadzieję, mu przygotujemy.
To oznacza, że wojna będzie trwała do śmierci Putina?
Niekoniecznie to ma być śmierć fizyczna. To może być śmierć ekonomiczna. Gospodarka putinowskiej Rosji kona, dlatego Putin robi wszystko, aby Europa oraz USA odwołały lub zmniejszyły sankcje. Potrzebuje bardzo dużo paliwa do przetrwania. Od nas zależy, czy mu dostarczymy tego paliwa. Do tego potrzebne jest nie tylko zachowanie sankcji, ale również wprowadzenie nowych. Musimy skoncentrować się na jednym produkcie, który dotychczas ma dosyć swobodny przepływ i który utrzymuje całą wojenną machinę. Musimy skoncentrować się na ropie naftowej, której eksport tylko do Indii zwiększył się o 40 proc. To dotyczy też UE, która nadal korzysta z rosyjskiego gazu. Część państw również z ropy naftowej. Jeśli wprowadzimy sankcje, o których w weekend mówili liderzy Polski, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, to wówczas będzie można postawić Putina na miejsce, że sam będzie chciał tych negocjacji pokojowych. Teraz nie widzi potrzeby, dla której powinien negocjować. Jemu przekazano wszystkie karty (…). Ale wszystkiego, co Rosja chce, nikt nie może zaproponować, dlatego nie wierzę w te rozmowy. Negocjacje zostały zepsute na samym początku. Strona ukraińska nie ufa amerykańskim negocjatorom, a Rosja nadal chce całej Ukrainy.
Jeśli dobrze rozumiem, to w najbliższym czasie nie będzie również zawieszenia broni?
Ukraina i Zachód są gotowe na zawieszenie broni bez żadnych wstępnych warunków. Tylko trzeba pamiętać, że Putin te wszystkie propozycje odrzuca. Zawsze stawia mnóstwo warunków w sprawie zawieszenia broni, których sam się nie trzyma. Tu warto podkreślić, że Rosja nigdy nie trzymała się ustaleń dotyczących wstrzymania broni. Statystycznie rzecz biorąc — nawet kiedy udało się uzgodnić zawieszenie broni — to Rosja najdłużej nie używała broni tylko 20 dni.
Ma Pan na myśli okres od 2014 r., kiedy Rosja dokonała okupacji Krymu i rozpętała wojną na wschodzie Ukrainy?
Tak. Zresztą nie tylko. Możemy wspomnieć wojnę z Gruzją. Jeśli przypomnimy umowę z Nicolasem Sarkozym, kiedy Rosja nawet obiecała wyprowadzenie swego wojska z pozycji wojskowych. Czy wojsko zostało wyprowadzone z okupowanych, a później zaanektowanych, terytoriów? Nie. Rosja nigdy nie trzymała się danego słowa i każde negocjacje wykorzystywała do dalszej ekspansji. Te imperialne zapędy mają być powstrzymane. Mam nadzieję, że Stany Zjednoczone nareszcie zrozumieją, że Putin po prostu z nich kpi i jest podstawowym ich wrogiem. Czekam na ten moment zrozumienia, kiedy Ameryka wykorzysta cały swój potencjał ekonomiczny w pierwszej kolejności, ale również wojskowy, do zatrzymania rosyjskiej ekspansji w Ukrainie.
Czytaj więcej: Pavilionis: „Szwecja w NATO to świetnie, czas zaprosić do sojuszu również Ukrainę”