„PKK wypełniła swoją historyczną misję” i doprowadziła „kwestię kurdyjską do punktu, w którym może ona zostać rozwiązana poprzez demokratyczną politykę” – oświadczyło kurdyjskie ugrupowanie Partia Pracujących Kurdystanu (Partiya Karkerên Kurdistanê, PKK), uznawane za terrorystyczne nie tylko przez Turcję, lecz także przez Zachód. Od lat 80. XX w. prowadziło wojnę z użyciem terrorystycznych metod z Ankarą. Dlaczego składa broń?
Dość przelewania krwi
W dniach 7–9 maja odbył się XII zjazd PKK, na którym decydowano, co zrobić z lutowym apelem historycznego lidera grupy, więzionego od 1999 r. na wyspie na Morzu Marmara, Abdullaha Öcalana. Wezwał on ugrupowanie, które zakładał jeszcze w latach 70. XX w., a potem nim kierował, do rozwiązania i złożenia broni, przekonując, że skończył się czas walki zbrojnej i nie ma sensu nadal przelewać krew dla budowy własnego państwa czy choćby politycznej autonomii. 76-letni weteran walki o prawa Kurdów stwierdził, że należy walczyć o swoje prawa, uczestnicząc w demokratycznych społeczeństwach w ramach państw narodowych.
Pierwszym efektem była marcowa decyzja PKK o zawieszeniu broni. Teraz zapadła decyzja o rozbrojeniu i samorozwiązaniu. W oświadczeniu stwierdzono, że wieloletnia walka zbrojna organizacji doprowadziła kwestię kurdyjską do punktu, „w którym można ją rozwiązać na drodze demokratycznej polityki”.
W oświadczeniu wezwano zwolenników PKK do „udziału w procesie pokojowym i budowaniu demokratycznego społeczeństwa”, co sugeruje, że członkowie PKK wciąż będą dążyć do osiągnięcia celu grupy, jakim jest umocnienie większej autonomii Kurdów. Nie jest jasne, w jaki sposób grupa zamierza osiągnąć ten cel, ale może próbować to zrobić poprzez zaangażowanie się w ruchy polityczne w całym regionie, a nie poprzez działania zbrojne.
Kurdowie kontra Turcja
Kurdowie od wieków zamieszkują obszar między rzekami Tygrys i Eufrat, który sami nazywają Kurdystanem. Po I wojnie światowej ziemie te zostały podzielone między cztery kraje: Turcję, Syrię, Irak i Iran. Tak Kurdowie stali się najliczniejszym narodem Bliskiego Wschodu bez własnego państwa.
Większość z nich znalazła się na terytorium Turcji, ale nie uzyskała w niej praw politycznych i kulturowych. Obecnie liczbę tureckich Kurdów szacuje się na 14 mln – ponad 15 proc. ludności Turcji.
PKK to lewicowa kurdyjska organizacja zbrojna działająca w regionach Turcji, Syrii, Iraku i Iranu zamieszkałych w większości przez Kurdów, która w 1984 r. rozpoczęła walkę zbrojną przeciwko Turcji. Początkowo dążyła do niepodległości Kurdystanu, ale później zmieniła swoje cele na autonomię i większe prawa dla Kurdów w Turcji. W ciągu ostatnich dziesięcioleci w tej wojnie zginęło ponad 40 tys. osób ze wszystkich stron. Około 3 mln osób zostało wysiedlonych lub uciekło z kraju.
Recep Tayyip Erdoğan, premier Turcji w latach 2003–2014, prezydent Turcji od 28 sierpnia 2014 r., już wcześniej, krótko po przejęciu władzy w 2003 r., próbował zakończyć konflikt z Kurdami. Uznał historyczne błędy państwa tureckiego wobec Kurdów i nakazał znieść wiele ograniczeń wobec mniejszości dyskryminowanej przez dekady, gdy nazywano ich „górskimi Turkami” i dyskryminowano choćby językowo. Po resecie Erdoğana na uniwersytetach utworzono katedry języka kurdyjskiego i uruchomiono media w tym języku. W 2013 r. zniesiono zakaz używania alfabetu kurdyjskiego.
W ostatniej chwili porozumienie zostało zerwane – w dużej mierze pod presją tureckich nacjonalistów. Wojna wybuchła z nową siłą. Stale rozwijane technologiczne możliwości armii tureckiej – mowa zwłaszcza o dronach i wywiadzie radioelektronicznym (SIGINT) – zepchnęły w ostatnich latach PKK do głębokiej defensywy w jej bazach na północy Iraku. Pozycję Kurdów walczących z Ankarą pogorszył dodatkowo, pośrednio, rozwój wydarzeń w Syrii. Upadek reżimu Baszszara al-Asada w grudniu ub.r. doprowadził do wycofania się Iranu i osłabienia roli Rosji w Syrii, pozostawiając lokalnych sojuszników PKK, Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) z mniejszym polem manewru. Dodatkowo swój kontyngent w Syrii zaczął ograniczać kluczowy sojusznik SDF, czyli USA.
Polityczna intryga Erdoğana
Deklaracja PKK jest zwieńczeniem ponadrocznych sekretnych rozmów między Öcalanem a faktycznymi emisariuszami tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, mających na celu skłonienie bojowników do złożenia broni i ustanowienia „Turcji wolnej od terroryzmu”.
Erdoğan po raz drugi postanowił spróbować rozwiązać problem PKK, kierując się względami politycznymi. Jego pozycja osłabła, jeśli chce rządzić dłużej, musi uzyskać poparcie prokurdyjskiej opozycyjnej partii DEM. Układ z Öcalanem i rozwiązanie PKK otwiera do tego drogę.
Minister sprawiedliwości Yilmaz Tunç nazwał ten moment „znaczącym punktem zwrotnym dla Turcji w eliminowaniu plagi terroryzmu, która jest jedną z głównych przeszkód dla rozwoju, jedności i solidarności naszego kraju”. Minister spraw zagranicznych Hakan Fidan powiedział, że jest to „historyczne i ważne” wydarzenie, które jego zdaniem doprowadzi do „trwałego pokoju i stabilności”. Fidan zaznaczył jednak, że „konieczne jest podjęcie praktycznych kroków” i że rząd będzie „uważnie obserwował” sytuację.
Sam Erdoğan ogłosił, że ogłoszenie tej decyzji stanowi kamień milowy. – Przekroczyliśmy kolejny krytyczny próg w procesie tworzenia Turcji wolnej od terroryzm – powiedział po posiedzeniu rządu.
Ogłoszenie końca PKK wcale nie oznacza rozwiązania „kwestii kurdyjskiej”. Nie jest jasne, czy wszyscy bojownicy zastosują się do wezwania swoich przywódców do rozbrojenia. Pytanie też, jak szybko władze tureckie zaczną wdrażać reformy demokratyczne, na które nalegają Öcalan i jego zwolennicy. Wielu liderów ruchu kurdyjskiego pozostaje w więzieniach. DEM oczekuje, że rząd uwolni tysiące jej członków uwięzionych pod zarzutami niezwiązanymi z przemocą i zaprzestanie praktyki odwoływania popularnych burmistrzów.
Pozostaje też kwestia syryjskich Kurdów z SDF, których Turcja uznaje za odnogę PKK. Oni właśnie dogadują się z nowymi władzami w Damaszku i nie zamierzają kapitulować pod zbrojną presją protureckich formacji zwalczających ich na północy Syrii.
Czytaj więcej: Był Kaukaz, jest Syria, będzie Libia? Tak Erdoğan ogrywa Putina
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 20 (55) 17-23/05/2025