Od spotkania z przedstawicielami polskiej społeczności na Litwie rozpoczął swą pierwszą oficjalną prezydencką wizytę w naszym kraju przywódca Polski Bronisław Komorowski.
Komorowski przyjechał na Litwę na zaproszenie prezydent Dali Grybauskaitė, aby wziąć udział w uroczystościach z okazji Dnia Odzyskania Niepodległości.
Nierozwiązane problemy litewskich Polaków stały się głównym tematem spotkania prezydenta Polski z liderami polskiego społeczeństwa na Litwie, które odbyło się w gmachu szkoły średniej im. ks. Józefa Obrembskiego w Mejszagole. Prezydent Bronisław Komorowski usłyszał od Polaków zgromadzonych w szkolnej auli o chronicznych już problemach polskiej mniejszości na Litwie — próbach likwidacji polskiego szkolnictwa, braku możliwości pisania nazwisk w formie oryginalnej, problemach ze zwrotem ziemi i zakazie publicznego używania języka polskiego w miejscowościach zamieszkanych przez Polaków.
Polskiego przywódcę przywitała mer rejonu wileńskiego, wiceprezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Maria Rekść. Mer opowiedziała prezydentowi o ogromnej roli samorządności na Wileńszczyźnie w dziele zachowania polskości oraz o zbliżających się wyborach samorządowych. Maria Rekść podziękowała państwu polskiemu za pomoc udzielaną dla szkolnictwa polskiego na Litwie. Na zakończenie swego przemówienia wręczyła Bronisławowi Komorowskiemu tradycyjną wileńską palmę.
Z kolei prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL Michał Mackiewicz mówiąc o życiu Polaków na Litwie powiedział, że „jesteśmy jako społeczeństwo dobrze zmobilizowani”. I jest to zdaniem przewodniczącego w dużym stopniu zasługa władz Litwy, które zmuszają społeczność polską do takiej mobilizacji i solidarności. Przewodniczący ZPL w swym wystąpieniu sporo uwagi poświęcił również potrzebie zachowania niszczejących polskich zabytków na Litwie, o potrzebie opieki nad ważnym w historii narodu polskiego miejscu, jakim jest Zułów — miejsce urodzenia marszałka Józefa Piłsudskiego.
Poseł z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Jarosław Narkiewicz podkreślał, że prawa, którymi się cieszą Polacy, nie zostały nam odgórnie podarowane przez władze, a zostały wywalczone.
„Staraliśmy się, aby oświata w języku ojczystym była taka jak teraz, aby zachowane było nauczanie wszystkich przedmiotów w języku ojczystym, aby w samorządach władze mogły sprawować nasi przedstawiciele, czyli to nie jest jakiś podarunek, a wysiłek naszych rodaków” — mówił poseł Narkiewicz.
Przypominał, że Polacy na Litwie nie mają możliwości zapisywania nazw miejscowości w języku polskim nawet tam, gdzie stanowią większość. Wskazywał też na zagrożenia płynące ze zmian w ustawie o oświacie, które zakładają m. in. wprowadzenie w szkołach mniejszości narodowych, w tym polskich, przymusowej nauki części przedmiotów w języku litewskim.
„Niestety zagrożenie jest bardzo duże. W nowej ustawie przewiduje się zawężenie prawa posługiwania się językiem ojczystym, co jest niedopuszczalne” — podkreślał. Apelował do prezydenta o „efektywne przedstawianie interesów” Polaków mieszkających na Litwie. Ponieważ, jak powiedział, jeśli nowelizacja ustawy zostanie wcielona w życie, to również ta szkoła, w której spotykamy się, przestanie być polską.
Dysonansem na tym spotkaniu zabrzmiało wystąpienie społecznego doradcy premiera Litwy Andriusa Kubiliusa, sygnatariusza Aktu Niepodległości Litwy Czesława Okińczyca. Wcześniej był społecznym doradcą prezydentów Valdasa Adamkusa i Rolandasa Paksasa. Doradca Kubiliusa w swym wystąpieniu wezwał prezydenta Bronisława Komorowskiego do zmiany przez Polskę swej obecnej twardej polityki wobec Litwy.
„Odgradzanie się nie doprowadzi do niczego dobrego, dlatego że naród litewski jest taki, jaki jest i jego mentalność nie zmieni się w jeden albo dwa dni, natomiast każde odgradzanie doprowadza do swego rodzaju odwetu, do nasilania się nacjonalistycznych tendencji w tym państwie” — diagnozował.
Według niego nastrój antypolski, wcześniej dominujący w środowiskach skrajnej prawicy, występuje obecnie od lewicy po prawicę. Podkreślał, że jest to wynik m. in. zmniejszania liczby spotkań przedstawicieli obu krajów. Doradca litewskiego premiera uważa, że trzeba ponownie wrócić to praktyki częstych spotkań litewskich i polskich polityków, podczas których można będzie również pogadać o problemach polskiej mniejszości. Czesław Okińczyc wezwał do otwarcia nowego okresu w polsko-litewskich stosunkach.
Z wystąpieniem Okińczyca kategorycznie nie zgodził się kierownik wydziału kultury rejonu wileńskiego Edmund Szot. Powiedział że 20 lat „paplania” i polityki spotkań nad głowami lokalnych społeczności nic nie dało. „Niech Litwini się zastanowią, że niedobrze robią, że jest dyskryminacja” — oceniał. Wezwał prezydenta Polski o zachowanie obecnej polityki wobec Litwy.
Prezydent Bronisław Komorowski zwracając się do zebranych powiedział, że bardzo dobrze rozumie problemy Polaków na Litwie.
W jego ocenie, rzeczą trudną do zrozumienia dla Polaków, ale także dla polskiej polityki, jest fakt, że od ponad 10 lat nie możemy się doczekać wykonania traktatu polsko-litewskiego z 1994 roku, który — jak zaznaczył — miał być fundamentem relacji między państwami i narodami.
„To nie może być powodem do zerwania relacji, to nie może być powodem do zaniechania współpracy, ale to jest źródłem pewnego zaniepokojenia, rozgoryczenia oraz rozczarowania” — powiedział Komorowski.
Zdaniem prezydenta, wymiar symboliczny miało odrzucenie przez litewski Sejm w kwietniu ubiegłego roku, w dniu wizyty w Wilnie Lecha Kaczyńskiego, ustawy umożliwiającej Polakom — obywatelom Litwy — zapisywanie ich nazwisk w dokumentach litewskich w formie oryginalnej.
Podczas spotkania Komorowski przypominał, że jego przodkowie pochodzą z tych ziem. „Każdy kamień, każda bruzda tu na Wileńszczyźnie, każdy dom w Wilnie czasami do mnie krzyczy, czasami do mnie szepcze, czasami do mnie mówi — o ile nie przekręcę słowa litewskiego, które pamiętam gdzieś z opowiadań mojego ojca — do mnie »kalba«, czyli gada. Ja jestem stąd” — mówił.
Prezydent zgodził się z jednym z uczestników spotkania, że wszyscy Polacy mieszkający na Litwie są „cząstką narodu polskiego” czy „to się komuś podoba, czy nie”. W jego ocenie mniejszości narodowe są źródłem cennej różnorodności i bogactwa, o które wszystkie państwa powinny dbać. „Polska tak czyni w stosunku do mniejszości litewskiej” — zapewnił. Na zakończenie swego pobytu w Mejszagole prezydent Polski wręczył Krzyż Wielki Orderu Zasługi RP księdzu prałatowi Józefowi Obrembskiemu, prawdopodobnie najstarszemu kapłanowi w Europie; 19 marca ukończy on 105 lat.